16. Scream

317 16 2
                                    


-Agnes!!!

Czyjś krzyk wybudza mnie z głębokiego snu. Zrywam się z łóżka jak poparzona i zaczynam poszukiwania źródła dźwięku. Nikogo jednak nie znajduję. Nadal jest noc, nie słyszę niczyich myśli. Wyglądam przez okno, ale i tam nikogo nie widzę.

Aż nagle dzwoni mój telefon i dzieje się to tak nagle, że aż podskakuję, łapiąc się za serce na głośny dźwięk sygnału. Chwytam urządzenie do ręki i nawet nie sprawdzając kto dzwoni do mnie o tak późnej porze, naciskam zieloną słuchawkę.

-Halo?

-Agnes... - rozpoznaję głos Stilesa, ale jest jakiś dziwny... Chłopak chyba jest czymś przerażony. Słyszę jakieś szumy i głośny, nierówny oddech chłopaka.

-Stiles? Co się dzieje? – nastolatek milczy – Stiles, odezwij się, proszę...

-Agnes... Nie wiem, gdzie jestem – jego głos drży – Lunatykowałem i... - nagle sygnał się urywa, jakby coś specjalnie go przerwało. Szybko wybieram numer do chłopaka i próbuję się z nim połączyć, ale od razu włącza mi się poczta. Kolejna próba także nie przynosi skutku.

Nie wiem jak, ale ja chyba wiedziałam, że coś jest nie tak. To krzyk Stilesa mnie obudził. Jakby mój umysł wiedział, że coś mu grozi. Próbuję zadzwonić do niego jeszcze raz, niestety nadal bez skutku.

Odkładam telefon na łóżko i szybko ubieram się w pierwsze lepsze ciuchy. Zakładam ciepłe buty i kurtkę, chwytam komórkę w rękę i nawet nie informując o niczym mamy biorę klucze od samochodu, po czym wybiegam z domu. Wsiadam do pojazdu i odpalam silnik. Próbuję jeszcze raz zadzwonić do chłopaka, ale wciąż włącza mi się jego poczta. Potem ruszam prosto do domu Scotta.

Pędzę tak szybko, że zajeżdżam na miejsce w pięć minut. Wysiadam z samochodu, ale nawet nie mam szansy zapukać do drzwi, bo Scott i Isaac właśnie je otwierają. Oboje spoglądają na mnie ze zdziwieniem.

-Stiles... - tylko to jedno słowo starczy, byśmy się dogadali.

-Wiemy. Dzwonił do mnie przed chwilą.

-Co się stało?

-Lunatykował. Nie wie gdzie jest, coś stało mu się w nogę. Chyba siedzi w jakiejś piwnicy, dużej piwnicy. I... - urywa.

-Co? Scott powiedz mi, albo sama się dowiem.

-Ktoś z nim chyba jest...

Mam ochotę zacząć krzyczeć i niszczyć wszystko dookoła, ale nie mogę pozwolić emocjom wziąć nade mną górę. Dlaczego wyczułam, że coś mu grozi, kiedy już było po fakcie? Czemu nie mogłam tego wcześniej przewidzieć?

Nic nie mówiąc Wilkołakom wyjmuję z kieszeni telefon i wykręcam numer na policję.

-Co robisz? –pyta Isaac.

-A jak myślisz? Dzwonię na policję.

-Nie! – Scott nagle wyrywa mi telefon i rozłącza się. Naprawdę mam ochotę mu teraz przywalić.

-To nie są żarty, Scott. Wiem, że możesz go wytropić, ale nie czujesz, jak jest dziś zimno? Jeżeli poszuka go więcej osób, będziemy mogli szybciej go znaleźć.

-Nie o to chodzi. Stiles nie chciał, by jego ojciec się o tym dowiedział.

-To nie ma sensu. Chyba ma prawo wiedzieć...

-Uszanujmy jego wolę...

-Proszę nie używaj tego słowa...

Przepraszam... To nie miało tak zabrzmieć

LOSE YOUR MIND___TEEN WOLFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz