19. Sly Fox

315 20 1
                                    


Następnego dnia po Stilesie nie ma nawet śladu. Nadal nie mogę go wyczuć, ani nie słyszę żadnej myśli chłopaka. Jakby tego było mało, dziś mamy obowiązkowy bieg na czas z trenerem. Może i mam dobrą kondycję, ale jakoś nie mam ochoty biegać po lesie. Zwłaszcza, że pomiędzy drzewami moje moce lubią sobie powariować. Ale mimo wszystko ubieram się w czarne legginsy do łydki, różową koszulkę na ramiączkach, na to bluzkę w paski z krótkim rękawem i białe adidasy. Włosy wiążę sobie w kitkę, by nie przeszkadzały mi po drodze.

Razem z Kirą, która także ubrała się w sportowe ciuchy i resztą naszych rówieśników wsiadamy do żółtego autobusu, a niedługo później ruszamy w drogę. Trener gada coś o tym, że nasza kondycja jest bardzo ważna, a jeśli będziemy zbyt powolni nie zdołamy uratować się przed atakiem dzikiego zwierzęta, potem oczywiście narzeka na Greenberga, a ostatecznie siada i mamrota coś pod nosem. Mogłabym sprawdzić, co sobie myśli, ale znając tego kolesia, raczej nie są to myśli warte mojego zachodu.

-Widziałaś Scotta? – pyta nagle Kira. Rozglądam się po całym autobusie, ale nigdzie nie mogę go znaleźć. Nawet więcej, nie widzę nikogo znajomego...

-Nie... Pewnie szuka Stilesa – proponuję, na co ciemnowłosa kiwa porozumiewawczo głową.

W głębi duszy wątpię, że Wilkołak szuka swojego przyjaciela. Jak już zdążyłam się dowiedzieć, od swojej przemiany McCall ma problemy z frekwencją w szkole, przez co teraz musi bardzo uważać na swoje nieobecności. Gdzie jest teraz? Nie mam pojęcia. Allison pewnie nadal siedzi przy Isaacu, Lydia, od kiedy w szkole pracuje jej mama, może odpuszczać niektóre „obowiązkowe" zajęcia. Takiej to dobrze... Ciekawi mnie jednak to, że nigdzie nie widzę bliźniaków. A jak nie ma ani Scotta, ani Ethana i Aidena, to już oznacza kłopoty...

***

Głośny gwizd trenera sygnalizuje nam koniec drogi. Opuszczamy autobus i od razu rozpoczynamy rozgrzewkę, bo Finnstock wydaje się bardzo zniecierpliwiony. Nie mija pięć minut, a długi, głośny sygnał mężczyzny sprawia, że cała grupa startuje.

Początkowo biec jest ciężko, bo drzewa są zbyt gęste. Potem jednak wbiegamy na specjalny szlak, a tam rozpoczyna się prawdziwy wyścig. Udaje mi się prześcignąć sporą część zawodników, aż pozostaje tylko jeden chłopak, którego kojarzę z widzenia, ale nic poza tym. Przyśpieszam, chcąc jak najprędzej go wyprzedzić, aż niespodziewanie czarny kucyk Kiry miga mi tuż przed moim nosem. Nie wiem jakim sposobem nastolatka w tak krótkim czasie prześcignęła wszystkich. Jestem pewna, że kiedy zaczęłyśmy, biegła na szarym końcu.

Azjatka wybiega tak daleko, że prawie całkiem tracę ją z oczu. Przyśpieszam na tyle, by prześcignąć wyraźnie zadziwionego moją kondycją nastolatka. Jednak jeśli chodzi o Kirę, to nawet nie mam co się starać.

Nie wiem ile tak biegniemy. Czas leci mi szybko przy wysiłku fizycznym. Po Kirze nie ma nawet śladu, ale znajomy mi chłopak wciąż nie daje za wygraną. Odwracam się, by sprawdzić, jaka odległość dzieli mnie od konkurenta, kiedy zdaję sobie sprawę, że już nikt za mną nie biegnie. Znaczy, biegną, ale są dość daleko, bym mogła trochę zwolnić. Nagle widzę przed sobą Kirę i... Scotta! Zatrzymuję się zaraz przed nimi.

-Gdzieś ty był?

-Długa historia. Musimy zatrzymać resztę.

-Czemu?

Chłopak nie ma szansy, by mi odpowiedzieć. Z przeciwnej strony biegnie trener, jeden z bliźniaków, chyba Aiden i... Stiles. To naprawdę jest Stiles! Cały i zdrowy. Ale... coś mimo wszystko jest w nim inne. Nie mogę go wyczuć. A jego myśli... Jakby w ogóle ich nie było.

LOSE YOUR MIND___TEEN WOLFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz