Twarz Samuela była pusta i beznamiętna. Siedział na podłodze naprzeciwko mojego łóżka i spoglądał w jakiś nieokreślony punkt przed sobą. Nie wiedziałem co powiedzieć. Po prostu nie spodziewałem się, że osoba, której Sam szuka, jest obiektem jego nienawiści. Co tak właściwie powinienem teraz zrobić? Z jednej strony chyba właśnie wyjawiono mi coś niezwykle intymnego i tragicznego, z drugiej mam jednak ochotę potrząsnąć nim i krzyknąć „A czym do jasnej cholery różni się to od twojego postępowania!!!". Wygrała jednak ta bardziej empatyczna część mnie.
- Przykro mi.
- Pff. Naprawdę jest ci przykro? Przecież życzysz mi jak najgorzej, powinno cię to satysfakcjonować.
- Może i powiedziałem wiele... niemiłych rzeczy w twoim kierunku, ale nikomu nie życzyłbym czegoś takiego.
- Nic nie wiesz.
- Więc powiedz mi. Co masz do stracenia? Nie będę kłamał. Obecnie szczerze cię nienawidzę, ale chcę cię zrozumieć. Twoje motywy, przemyślenia... nie są mi obojętne.
- ... Chcesz mnie zrozumieć?
- Tak. Bym mógł ze stu procentową pewnością stwierdzić, że jesteś dupkiem... lub być może zmienić o tobie zdanie. W zamian opowiem ci o sobie, o ile naprawdę cię to interesuje.
- ... Zgoda. Co chcesz wiedzieć?
- Wszystko.
- ... Okej... nie wiem, od czego zacząć.
- Wybierz coś. Jakiś istoty moment.
- Sam nie wiem... łatwiej byłoby, gdybyś zadał pytanie.
- ... Jaka była twoja rodzina?
- ... Moja rodzina... odkąd pamiętam, byłem tylko ja, moja matka i młodszy brat. Jeśli chodzi o moją matkę... była dobrą kobietą. Troskliwą i kochającą. Nie mógłbym mieć lepszej, zwłaszcza że nie było jej łatwo. Wychowywała nas sama. Ponadto nie miała powodów, by darzyć mnie jakimikolwiek pozytywnymi uczuciami. Nie byłem owocem pięknej, choć zakazanej miłości pomiędzy człowiekiem a wampirem. Nie jestem bohaterem „Zmierzchu". Jestem wynikiem gwałtu. Mimo to matka wychowywała mnie samotnie przez pięć lat. Później spotkała pewnego mężczyznę. Był dobry. Nie pamiętam go zbyt dokładnie, bo byłem jeszcze smarkaczem, ale wiem, że była z nim szczęśliwa. Mnie także traktował dobrze. Zaczęło być lepiej, moja matka zaszła w ciąże aż pewnego dnia nie wrócił do domu. Z telewizji dowiedzieliśmy się, że w mieście był atak terrorystyczny. Jakiś mężczyzna zaczął strzelać do niewinnych ludzi. Następnie wymieniono nazwiska zmarłych, a wśród nich jego. Ja miałem wtedy niecałe siedem lat, a moja matka była w dziewiątym miesiącu ciąży. Gdy urodził się mój brat... wydawało się, że wszystko wróciło do normy, śmiała się, bawiła z nami, znalazła pracę... żyliśmy w strasznym ubóstwie, ale byliśmy szczęśliwi. Tak mi się wydawało, dopóki nie zrozumiałem, że uśmiecha się przed nami, ale każdej nocy płacze cicho starając się nas nie obudzić. No i tak minęło kolejne kilka lat.
Gdy nieco dorosłem, zacząłem zauważać, że jestem inny. Podobało mi się to. Byłem szybki, silny, dostrzegałem więcej. Czułem się lepszy od innych. No i trochę się tym zachłysnąłem. Sprawiałem problemy. Szlajałem się po nocy, uczestniczyłem w bójkach... strasznie stresowałem tą biedną kobietę. Zdarzało się, że wracałem o piątej nad ranem i zastawałem ją śpiącą na krześle. Budziła się wtedy i patrzyła na mnie z wyrzutem, a później podchodziła i dokładnie sprawdzała, czy nic mi nie jest. Zazwyczaj nie miałem nawet zadrapania. W bójkach zawsze wygrywałem, czułem się niezwyciężony.
Starałem się jej pomagać. Zajmowałem się bratem, czasem przyjąłem jakąś pracę dorywczą. Do szkoły nie chodziłem, mimo iż matka tego chciała. Wiem, że gdybym się zgodził, wzięłaby skądś odpowiednią sumę pieniędzy, chociażby miała nie jeść. Właśnie dlatego stanowczo odmawiałem. Zresztą... z moim charakterem cały jej trud poszedłby na marne. Za to mój brat... to była zupełnie inna sprawa. Bardzo chciał się uczyć. Tak więc wspólnymi wysiłkami posłaliśmy go do szkoły. To było bardzo dobre dziecko. Radosne, uczynne, pomocne, altruistyczne. Teraz tak sobie myślę... to musiało być coś w genach. Ja wyrosłem na śmiecia jak mój ojciec a on... był kimś lepszym. No i żyliśmy tak sobie. Ja dawałem mojej matce coraz więcej zmartwień a mój brat Amin... no tak, nie powiedziałem nawet, jak miał na imię. Mój brat nazywał się Amin a moja matka Rachela. Tak więc mój brat... rósł szybko, był ciekawy świata. Był naszym oczkiem w głowie. Aż pewnego dnia... wszystko się zawaliło.
CZYTASZ
Alexis II
FantasyDruga część przygód Sky'a. Po tym jak jego życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni chłopiec został zmuszony do ucieczki. Ucieczki przed krwiożerczymi demonami jak i niebiańskimi istotami. Na szczęście nie został sam. W jego wędrówce towarzyszy...