Rozdział X

1.8K 189 36
                                    

Podróż do Great Barrington minęła spokojnie. No może nie licząc tego, że Ariel pobrał jakiś zawirusowany plik i prawie zhakowali nam telefon, ale to i tak nie ma znaczenia, bo gdy zaczął wibrować, rzucił nim o ścianę więc i tak chwilowo nie działa.

Ekran pękł, ale zapewne, gdy włożę baterię do środka, będzie działał jak dawniej. Z tym że wolałem chwilowo nie mówić tego Arielowi. I tak zna drogę, a nie chcę na razie powierzać urządzenia w jego ręce, a przynajmniej dopóki nie oswoi się trochę bardziej ze współczesnością.

Ogólnie od rana zachowywał się dość dziwnie. Ciągle na mnie zerkał, nie oddalał się na więcej niż dwa metry i jakoś nadmiernie na wszystko reagował. Jak jakiś koleś usiadł obok mnie w pociągu, to gapił się na niego tak długo i intensywnie, że facet speszył się i poszedł na jego drugi koniec.

Teraz szliśmy pieszo do Sheffield. Myślałem, że jego zachowanie spowodowane było tym, że znajdowaliśmy się w dość dużym mieście, a takich mieliśmy unikać. Jednak nawet teraz na polnej drodze zachowywał się jak matka gąska. Jak potknąłem się o kamień, to prawie dostał zawału i pytał, czy sam się potknąłem, czy oddziaływała na to jakaś siła zewnętrzna, cokolwiek by to nie znaczyło. Szliśmy tak już od godziny i czekało nas jeszcze drugie tyle wędrówki. Było dość ciepło i właśnie kończyłem drugą butelkę wody.

- Ej Ariel?

- Coś nie tak?

- Nie, ja tylko... muszę na stronę.

Anioł patrzył na mnie nierozumiejącym wzrokiem.

- No wiesz... w krzaczki.

- Po co?

- ... Siku.

- Och... dlaczego nie mówiłeś od razu?

- Bo... nieważne, zaraz wrócę... a ty gdzie?

- Muszę cię pilnować.

- ... Będę pięć metrów od ciebie.

- Zakładając, iż istnieje możliwość, że coś lub ktoś może nas śledzić odległość pięciu metrów oraz nieprzyjazne ukształtowanie terenu jest hipotetycznym zagrożeniem twego życia, gdyż mogą zaistnieć nieprzewidziane okoliczności, mogące zmniejszyć moją percepcję czy prędkość ruchu, co bezpośrednio może wpłynąć na twoje życie, lub zdrowie.

- ... Idę siku. Nie podglądaj albo bezpośrednio wpłynę na twoje życie lub zdrowie. Ty zostajesz tu, a ja postaram się nie umrzeć w tak haniebnych okolicznościach. Jasne?

- Nie uważam, by był to najrozsądniejszy pomysł...

- Jasne?

- Tak.

Zszedłem z pobocza głębiej w zarośla. No, żeby człowiek nie mógł spokojnie pójść w krzaczki! Co mu znowu odbiło? No to już lekka paranoja nawet przy naszym pierwszym spotkaniu nie zachowywał się tak ostrożnie. Nie przywykłem, że ktoś się o mnie troszczy, ale wydaje mi się, że to już jest definitywnie zachowanie nadopiekuńcze. Może martwi się tym, co wydarzyło się rano? No ale to był zwykły sen, często mam koszmary więc to nic niezwykłego. Nie pamiętam nawet co dokładnie się w nim działo. Chociaż... no może był nieco dziwny, ale wątpię, by zagrażał memu życiu, nie wpadajmy w paranoje. Umyłem dłonie woda z butelki i wróciłem do anioła. Wpatrywał się we mnie z uwagą.

- Jak widzisz, nic mi nie jest. Poradziłem sobie sam w tej dziczy znajdującej się pięć metrów od drogi. Walczyłem z lwami, wężami, dzikimi plemionami i morderczymi mrówkami, ale poradziłem sobie. A teraz możemy iść czy chcesz sprawdzić, czy nie podmienili mnie kosmici?

Alexis IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz