Rozdział XXV

1.5K 177 23
                                    

   Po prostu kurwa pięknie. Stałem w bezruchu, zastanawiając się co powinienem teraz zrobić. Paść na ziemię i udawać martwego? Po co udawać zaraz i tak będę martwy. A może zaproponować sojusz? Ta, to świetny pomysł Sky, na pewno się zgodzi. No to może zaatakować? A nie to będzie miało ten sam skutek co pierwsza opcja.

   Powoli, nie odrywając wzroku od przeciwnika, ułożyłem Ariela na ziemi. Chyba stracił przytomność, bo nie słyszałem żadnych obiekcji z jego strony. Mężczyzna także nie wykonał żadnego ruchu, a jedynie wpatrywał się we mnie. Wyglądał jak wąż czekający na odpowiedni moment, by chwycić ofiarę. No dobra. Trzeba zyskać na czasie.

- To po mnie przyszliście. On nie ma z tym nic wspólnego.

   Zero odpowiedzi. Cóż mogłem się spodziewać, że to nie będzie takie proste.

- Możemy... możemy załatwić to bez kolejnych ofiar.

- ...

- Ja... nie chciałem nic zrobić twojemu koledze... tak... tak wyszło.

- ...

- ... Rozumiesz, co do ciebie mówię?

- ...

- Wyglądasz jak skrzyżowanie chińskiego gimnastyka cyrkowego z białą królową z Narni, upiorem z opery i Ghost Raiderem. W skrócie jak bardzo słaby antagonista z anime, który umiera głupią śmiercią już w pierwszym odcinku.

- ...

- Ok... To może ja i mój przyjaciel się po prostu wycofamy, a ty sobie tutaj stój...

- Nie używasz magii.

   To mówi! I wygląda na to, że jednak rozumie... no cóż, następnym razem będę pamiętać, by się zamknąć i nie obrażać potencjalnego oprawcy. Ale... jego głos był dziwny. Sposób, w jaki wymawiał słowa, był... no dość specyficzny.

- Jesteś słaby...

- Twój kolega leżący w kałuży własnej krwi, chyba myśli coś innego.

   Tyle, jeśli chodzi o nieprowokowanie. Dlaczego najpierw mówię, a dopiero później myślę? Mężczyzna rzucił krótkie spojrzenie w stronę ciała swojego towarzysza.

- Ja nie popełnię tego samego błędu.

   Białowłosy zakręcił łańcuchem. Cholera, nie mogłem się ruszyć i zostawić Ariela. Potrzebował szybkiej pomocy, a w walce nie miałem szans.

- Poczekaj! Nie musisz tego robić, zrobię co każesz!

- Wolę nie ryzykować.

   Anioł zaatakował tak szybko, że mój mózg ledwo to zarejestrował i byłem pewien, że ostrze mnie zabiję. Zamiast tego łańcuch owinął się wokół mojego ciała. Mężczyzna lekko za niego pociągnął, a ten zacisnął się niemal pozbawiając mnie oddechu. Próbowałem go rozluźnić, jednak nie miałem wystarczająco dużo siły.

- Teraz... ukarzę cię za twoje grzechy.

- Co? Pieprz się ty...

   Nagle poczułem obezwładniający ból w całym moim ciele. Z mojego gardła wyrwał się nieludzki wrzask, którego nawet nie słyszałem, gdyż w głowie miałem zupełną pustkę. Ból na chwilę zelżał tak, że na powrót odzyskałem zmysły, nadal jednak czułem, jakbym płonął żywcem. Metal lśnił nienaturalną białą poświatą i potrafiłem wyczuć przepływającą przez niego magię.

- Prze... przestań!

- Zamilcz demoniczne ścierwo. Powinieneś mi dziękować, oczyszczę twoją duszę.

Alexis IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz