Rozdział XXXVIII

1.5K 166 15
                                    

   Przy pomocy całej mojej siły woli otworzyłem oczy. Miałem wrażenie, że ktoś siedzi w mojej głowie, wali w nią młotem i czerpie z tego niemałą satysfakcję. Podniesienie się z łóżka wymagało jeszcze więcej wysiłku, więc zajęło mi to nieco dłużej. Gdy tylko usiadłem, poczułem okropne mdłości i potrzebowałem naprawdę dużo samozaparcia, by się nie zrzygać. Gdy w końcu mdłości ustały rozejrzałem się po pomieszczeniu.

   Byłem sam. Przez dłuższą chwilę mój mózg próbował połączyć ze sobą niewyraźne wspomnienia i myśli. To nie był nasz pokój. Był bardzo podobny, ale meble były ustawione nieco inaczej. Poza tym w rogu leżała różowa torba, która zdecydowanie nie należała ani do mnie, ani do Ariela.

   Moje spojrzenie spoczęło na ustawionych na niewielkim szklanym stoliku pustych butelkach. Po kilkunastu sekundach coś w moim umyśle zaskoczyło. W jednej chwili napłynęły do mnie wspomnienia z wczoraj.

   Co ja najlepszego zrobiłem... Z każdym wspomnieniem coraz bardziej chciałem zapaść się pod ziemię. Co do jasnej cholery we mnie wstąpiło?! Jakim cudem w ogóle pomyślałem, że to dobry pomysł?! Czy alkohol wypalił wszystkie nieliczne szare komórki, które mi pozostały?! Co ja właściwie planowałem zrobić?!

   Wstałem z łóżka, co jedynie spotęgowało mdłości. Przystanąłem, by nieco je stłumić i ruszyłem do łazienki. Zatrzymałem się jednak na chwilę i ponownie spojrzałem w stronę stolika.

   Nigdy więcej nie tknę alkoholu. Zrobiłem z siebie idiotę, upokorzyłem się na oczach Ariela, powiedziałem wiele głupich i zawstydzających rzeczy i zrobiłem parę znacznie głupszych i bardziej zawstydzających rzeczy. W dodatku wydarłem się na niego. Moje życie nie ma już sensu.

- To wasza wina.

   Mówiąc to, kopnąłem ze złością w stolik. Co było niezmiernie głupie, bo jedyne co zyskałem to potworny ból stopy. W tym momencie drzwi otworzyły się a do pokoju weszła Jessi trzymając w rękach złożoną stertę ubrań. Spojrzała na mnie i położyła je na łóżku.

- Możesz nie wyżywać się na meblach? To bardzo ładny stolik.

- ...

- Oj nie patrz tak a mnie, przecież żartuję. Dokąd się wybierasz?

- Kąpiel.

- Może zimny orzeźwiający prysznic byłby lepszy?

- Pod prysznicem trudniej się utopić.

   Dziewczyna westchnęła ciężko i usiadła na łóżku, po czym poklepała miejsce obok siebie, dając mi do zrozumienia, że też mam usiąść. Nie śpieszyło mi się aż tak na tamten świat, więc zrobiłem, co chciała.

- Przyniosłam ci ubrania na zmianę. Jak już się wykąpiesz, pójdziesz do waszego pokoju i porozmawiacie od serca.

- To nie takie proste.

- A właśnie że tak.

- Nie wiesz, o co chodzi. Nic nie rozumiesz.

- Zwykła kłótnia kochanków, wielkie mi halo, jeszcze nie raz się pokłócicie.

- ... Co?

- Co, co?

- Ty... ty też wiesz?

- Że ze sobą chodzicie? No tak.

- To... to aż tak oczywiste?

- W sumie tak. Ale głównie wywnioskowaliśmy to z waszych rozmów.

- Jakich rozmów?

- No wiesz... „Sky chce cię zabrać do nieba, byś mógł spać w wygodnym łożu, nosić jedwabie" i takie tam.

- Co... chwila... Skąd... skąd to wiesz?

Alexis IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz