Obudziłem się oblany potem. Słońce dopiero zaczęło wschodzić, więc w hotelowym pokoju wciąż panował półmrok. Usiadłem na łóżku i spróbowałem pozbierać myśli. Co ja mam zrobić? Nie mam wyboru... nie chcę, by ktoś przeze mnie zginął. Ten człowiek... nie, to nie człowiek. To demon. Żądny krwi tak jak te bezmyślne bestie. On jest nawet gorszy. Jest świadomy tego, co robi, czerpie radość z cudzego cierpienia. Nie mam wątpliwości, że spełni swoją groźbę. Nie pozwolę, by z mojego powodu krzywdził niewinne osoby... a przede wszystkim... nie pozwolę, by tknął Ariela.
Teraz chyba rozumiem, czemu Samuel postanowił nas zdradzić... Mephistopheles jest potężny, nawet ja mogę to stwierdzić. Nie mogę oczekiwać od kogoś, że mu się sprzeciwi.
Hillsdale... Sięgnąłem po telefon, by sprawdzić, gdzie znajduję się ta miejscowość. Starałem się zrobić to jak najciszej by nie zbudzić śpiącego nieopodal anioła. Tak jak mówił Mephistopheles. Wioska znajdowała się dość blisko. Ponadto będziemy poruszać się w zbliżonym do niej kierunku. Jeśli nas nieco spowolnię i sprawię, że będziemy musieli zatrzymać się w Craryville... to zostanie mi jakaś godzina drogi do Hillsdale. Pytanie, co zrobić z Arielem? Może wymknę się, gdy zaśnie? To chyba jedyny sposób. Myślę, że jeśli pobiegnę, to zdążę dostać się do wioski, zanim anioł się zorientuje lub mnie znajdzie. Tak... to jedyne wyjście. Czyli... dzisiaj mój ostatni dzień z Arielem.
Opadłem na poduszkę i patrzyłem bezmyślnie w sufit. Ostatnie kilkanaście godzin, które z nim spędzę... Chce, żeby były radosne. Leżałem tak jakąś godzinę. Nie byłem w stanie zasnąć, zbyt dużo emocji i myśli kłębiło się w mojej głowie, ponadto... bałem się, że w snach zobaczę jego.
Gdy Ariel się obudził był lekko zaskoczony tym, że już nie śpię, jednak nie wnikał w powody. Po godzinie byliśmy gotowi do drogi. Zaproponowałem, by zjeść coś na mieście, na co Anioł się zgodził.
Wstąpiliśmy do baru mlecznego, gdzie zamówiliśmy porządny i tani posiłek. Siedzieliśmy przy naszym stoliku i czekaliśmy na nasze zamówienie. Podeszła do nas kelnerka, proponując kawę. Była to dość przeciętnie wyglądają dziewczyna około dwudziestki. Na swój sposób była ładna, miała po prostu dość dziecięcą twarz, która sprawiała, że wyglądała jak licealistka. Dla kontrastu jej sylwetka... no ona zdecydowanie nie należała do licealistki. Dziewczyna była bardzo miła dla każdego z gości, ale dla nas chyba najbardziej. Już trzeci raz pytała, czy czegoś nie potrzebujemy. Ciekawe kto, to znaczy co było tego powodem? Wspominałem już, że ani razu nie zwróciła się do mnie? Nawet mnie chyba nie zauważyła. Jej oczy od dwudziestu minut były niezmiennie wlepione w Ariela. No cóż, skoro już tu przyszła to może by to jakoś wykorzystać.
- Przepraszam panią?
- ... Em...e tak?
Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona swoimi wielkimi brązowymi oczami. Wygląda na to, że naprawdę byłem dla niej niewidzialny.
- Czy w pobliżu są może jakieś atrakcje?
- Atrakcje?
- Coś, co mogłoby zainteresować przejezdnych. Jakieś muzeum, park rozrywki czy coś w tym stylu.
- Hmmm... nie no nasze miasteczko to małe jest. Jak już coś wartego uwagi to tylko dożynki i święto plonów, ale to się trochę spóźniliście. Chociaż... Cornellowie mają stadninę koni i jak ktoś przyjdzie i poprosi, to pozwalają pojeździć, za parę groszy to nawet lekcji udzielają. Dzieciaki często tam biegają. To stare małżeństwo, dzieci powyjeżdżały do miast to trochę im tam smutno samym. Bardzo serdeczni są, jak pójdziecie, to na pewno pozwolą pooglądać gospodarstwo... a duże mają. I konie bardzo piękne. Sama bym pojeździła, ale boje się, jak raz w dzieciństwie mnie koń zrzucił, to już nikt mnie w życiu nie zmusił, bym na koński grzbiet siadła.
CZYTASZ
Alexis II
FantasyDruga część przygód Sky'a. Po tym jak jego życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni chłopiec został zmuszony do ucieczki. Ucieczki przed krwiożerczymi demonami jak i niebiańskimi istotami. Na szczęście nie został sam. W jego wędrówce towarzyszy...