Rozdział 18

1.2K 116 135
                                    

Cisza w samochodzie była dla Jungkooka nie do wytrzymania. Wykład, który zrobił mu Seokjin, zburzył resztę i tak już wątłego światopoglądu Jeona. Policjant zorientował się jednak, że naskok lekarza nie był bez przyczyny. Brunet podejrzewał, iż coś dzieje się w relacjach Kimów.

Żałował, że Taehyung pojechał na komendę, zaraz po jego wypisie. Miał nadzieję, iż beztroski chłopak rozluźni napiętą atmosferę. Zaczął się niespokojnie wiercić na fotelu, ale spazm bólu, który go przeszedł, skutecznie to przerwał.

- Czemu nie było z tobą Jimina?- zapytał Jungkook, wyciągając z kieszeni telefon. Miał cały zbity ekran, przez szamotaninę z napastnikiem.- Czy to bezpieczne, abyś go nie pilnował?

- Był cały czas w biurze prokuratora Junga, który zobligował się do odwiezienia Parka o piątej do mnie. Po tej godzinie będę już raczej w domu- odparł cicho Jin.- Ten nowy prawnik jest ciekawą osobą. Szkoda, że spotkasz go dopiero na przesłuchiwaniu jako świadek...

- Nie dzwoniłem przecież do mordercy, aby mnie zaatakował- prychnął Jeon, krzyżując ramiona na piersi.- Nic mnie tak nie boli, jak odsunięcie od sprawy.

- Jk, będziesz mógł potem zaj...- Lekarz urwał, namyślając się.- Spędzisz więcej czasu z Jiminem. Myślę, że dobrze ci to zrobi. Ostatnio nie mieliście czasu, żeby ze sobą porządnie porozmawiać.

Jeon zaczął coś mamrotać pod nosem, próbując nie myśleć o tym pamiętnym wyznaniu. Nie chciał się przyznać, iż jego serce mocniej wtedy zabiło, a umysł pojaśniał. Prawdą bowiem jest, że nie spodziewał się tego. Nie mógł też wykonać żadnego ruchu, zanim nie rozważy wszystkich opcji i... Nie porozmawia z Parkiem.

Kilka minut potem, mężczyźni weszli do mieszkania policjanta, które okazało się nie być w najlepszym stanie. Jego właściciel już dawno się w nim nie pojawiał. Kurz zdążył osiąść w zabałaganionym pokoju. Seokjin wybałuszył oczy, widząc ten nieporządek.

- Rozumiem ten kurz, Jungkook, ale do cholery tu jest gorzej niż w chlewie. Tylko na środku nasrać- krzyknął załamany lekarz.- Przyjechałem z tobą, aby z tobą pograć albo pogadać. Przewiduję jednak bawienie się w sprzątaczkę.

Policjant przeszedł ciężko przez pokój i rozsiadł się wygodnie na, w miarę czystej, kanapie. Westchnął ciężko, bo taki po prostu był. W tym domu nie musiał się starać, jednak jego przyjaciel zawsze marudził nad wszelkim bałaganiarstwem.

- Całe szczęście tylko salon tak wygląda- westchnął z ulgą Kim, wracając z oględzin.- Poczekaj, zaraz zrobię nam herbaty.

- Nie śpiesz się, mamy dużo czasu...

Nie była to prawda. Seokjin nie skomentował jednak złego humoru towarzysza. Martwił się o niego, ale wiedział również, że mogła boleć go rana lub mijające działanie leków. Obniżony nastrój był więc normalną reakcją.

Byli przyjaciółmi z dzieciństwa. Nawet teraz mieszkali w swoim sąsiedztwie. Pracowali na jednym komisariacie i spędzali wolny czas, na bezsensownym graniu na konsoli. Mimo przekonania Jungkooka, iż mają jeszcze dużo czasu, piąta wybiła szybciej niż się spodziewali.

Kim z wahaniem, zwlókł się z wygodnej kanapy. Zerknął na sennego Jk, który ledwo utrzymywał głowę w pionie. Wiedział, że chłopak pewnie za chwilę się położy, jednak musiał się upewnić.

- W lodówce zostawiłem ci coś, jakbyś zgłodniał. Na blacie masz dzbanek z wodą.- Jin zaczął wyliczać. W tym czasie Jeon skierował swoje, ledwo przytomne, spojrzenie na starszego.- Potrzebujesz czegoś jeszcze? Może zostać z tobą?

Jungkook może zadecydować:

- Prosi i Seokjin zostaje u niego na noc

𝐈𝐋𝐋𝐔𝐒𝐈𝐎𝐍   ───   jikook, yoonseok ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz