Rozdział 19

737 81 18
                                    


noc, dzielnica Seogyo

- Wyprowadź go- rzucił oschle Woo, chwytając za kryształową karafkę i nalał do dwóch szklaneczek alkoholu.- No już.

Yoongi skulił się bardziej, widząc jak wielki mężczyzna wchodzi do pomieszczenia, aby go stamtąd wyciągnąć. Szatyn zerknął na Hoseoka, który patrzył na niego ze zmarszczonymi brwiami. Oprócz tego, mimika jego twarzy nic nie zdradzała. Po prostu wpatrywał się w patologa.

Min podniósł się chwiejnie z ziemi, nie chcąc być wyszarpanym z gabinetu. Kiedy jednak potężna dłoń wylądowała na jego ramieniu, wyrwał się do przodu, spanikowany.

Jung spiął się, kiedy mężczyzna otrzymał uderzenie. Puknął końcem parasola w podłogę, zwracając na siebie uwagę lichwiarza. Prokurator posłał mu swój firmowy uśmiech i nachylił się delikatnie w jego stronę.

- Wolałbym, żeby nie był zanadto uszkodzony.- Przechylił na bok głowę.

- To tylko dla opanowania. Zamkniemy go w pokoju, żeby sobie nie zaszkodził- rzekł stary, podając szklankę brunetowi.- Może porozmawiamy teraz o interesach? Jestem świadom, że nie przyszedłeś po tego chuderlaka.

- Ciągle zapominam, że nie znalazłeś się na tym stanowisku bez przyczyny. Nic ci nie umyka- mruknął Jung, patrząc na naczynie w dłoniach gospodarza. Uniósł spojrzenie na tamtego, powstrzymując grymas.- Doskonale wiesz, czego chcę. Rozpiskę zamówień na barbiturany i benzodiazepiny z ostatniego roku. Pomiń ćpunów i ośrodki medyczne.

- Będzie z tym wiele problemów.- Mężczyzna potarł skórę nad brwią, mrużąc delikatnie oczy.- Nic za darmo. Informacje za informacje.

- Podeślę ci miejsca, które mają zostać w najbliższym czasie przeszukane i kiedy będziesz musiał je oczyścić przed inspekcją- rzekł Jung, wirując alkoholem w szkle.- Jeszcze jedno...- Czarnowłosy pokręcił głową i uniósł brwi. Sekundę po tym, ciecz została ostentacyjnie wylana na dywan, a szklanka z hukiem upadła obok.- Nie próbuj mnie więcej otruć.

Szef Woo prychnął, odstawiając swoją, ciągle pełną, szklankę na stolik. Hoseok oparł się wygodniej o oparcie kanapy. Przez całą rozmowę mężczyzna nie dotknął ustami naczynia, a dla prokuratora był to jawny znak, że z napojem jest coś nie tak. W końcu to nie był pierwszy raz, kiedy rozmawiał z przedstawicielem półświatka. Ci ludzie byli prości, w swojej skomplikowanej grze. Prokurator posłał siwowłosemu szyderczy uśmiech.

Yoongi drżał, pozostawiony w małym, pustym pokoiku, którego ściany oklejone były pożółkłą od starości tapetą. Gdzieniegdzie znajdowały się ciemne plamy. Sprawiały one, że patolog ledwo mógł wytrzymać w pomieszczeniu bez okien.

Nie wiedział, dlaczego Jung znalazł się w tej melinie, a tym bardziej, czemu chciał mu pomóc. Min podejrzewał, że prokuratora też będzie musiał spłacić. Obawiał się jednak, w jaki sposób miałby to zrobić. Jedno słowo Hoseoka, a cała jego kariera jako patologa, mogła się skończyć.

Wylęgarnia grzechu i przestępstw. Szatyn ukucnął na, w miarę czystym, skrawku podłogi. Podwinął bluzkę, aby spojrzeć na rozkwitający na brzuchu siniak. Tknął go delikatnie i wypuścił przez zęby powietrze, czując przeszywający ból. Pozwolił materiałowi opaść,  zakrywając ranę. Miał nadzieję, że nie przeszkodzi mu ona w pracy.

Zza drzwi usłyszał czyiś krzyk. Skulił się bardziej na ziemi, mając nadzieję, że cokolwiek dzieje się na zewnątrz, nie dotrze do niego. Na szczęście głosy szybko się oddaliły. Yoongi odetchnął z ulgą i oparł potylicę o ścianę.

Był głupi, sądząc, że błaganie lichwiarza cokolwiek da. Powinien się tego domyślić. Miał jednak nadzieję, a do tego kierowała nim troska o brata, dlatego nie bacząc na koszty próbował załagodzić sytuację. Czy mu się udało? Min bardzo w to wątpił...

𝐈𝐋𝐋𝐔𝐒𝐈𝐎𝐍   ───   jikook, yoonseok ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz