Rozdział 3

1.2K 177 53
                                    

Kwiecień, południe

 Na seulskich ulicach tętniło życie. Gwar wywołany przez wędrujących przechodniów, szum przejeżdżających samochodów i wszechobecny hałas. Społeczeństwo pędzące do szkół, prac i na zakupy. Spacerowicze czy też ludzie zmierzający do celu. 

A tam i on. Zwykły student, który zerwał się z wykładu. Spokojnym krokiem szedł przed siebie, kierując się tam, gdzie tylko on wiedział. 

Ten brunet wszedł do małej knajpki, gdzie pracował dorywczo, by opłacić studia. Czasami musiał opuszczać ważne zajęcia, by zdążyć tu dojechać.

W pracy tej zajmował się sprzątaniem sal oraz zmywaniem naczyń, choć czasem musiał także wynosić śmieci na tylną ulicę, za sklepem. 

Tak było i tym razem. Obładowany czarnymi workami z posegregowanymi odpadami, ledwo przecisnął się przez drzwi, które cicho się za nim przymknęły. Chłopak zaczął układać je w schludnej kupce. Nie zwracał uwagi na otoczenie, bo po co? Nigdy nic złego się w tej okolicy nie działo, a już szczególnie na tej wąskiej uliczce. 

Zaginięcie tego studenta zgłosił następnego dnia jego pracodawca...

Kwiecień, późne popołudnie tego samego dnia

Jungkook uchylił delikatnie drzwi i wszedł do środka. Od razu zauważył, że właściciel ceni sobie ład i porządek, co jednak nie kolidowało z wyczuwalną przytulnością.  W mieszkaniu panowała cisza, przerywana wyciem wiatru i podmuchami przeciągu. 

Brunet rozejrzał się po większości pomieszczeń, jednak nie znalazł Jimina. Zaklął cicho pod nosem.

- Gdzie on może się podziewać?

Rozejrzał się ponownie po salonie połączonym z kuchnią. Zastanawiał się, gdzie mógł podziewać się blondyn. Postanowił zajrzeć do ostatniego, niesprawdzonego miejsca. A mianowicie, łazienki. Otworzył drzwi do tego urządzonego w brązowo- beżowe kolory pomieszczenia. 

Tam go znalazł. Blondyn siedział wciśnięty pomiędzy wannę a szafkę, skulony i patrzący bezmyślnie przed siebie. Policjant podszedł ostrożnie bliżej.

- Jimin?- szepnął brunet, kucając. 

Chłopak zadrżał i podniósł zlękniony wzrok. Jeon westchnął ciężko. 

- Wstawaj, nie możesz siedzieć na tej zimnej podłodze- chwycił mniejszego za ramie, na co tamten zamarł. Park szepnął coś niewyraźnie, co Jungkook zignorował.

- Puść mnie!- krzyknął blondyn, wyszarpując się z uchwytu mężczyzny.

Brunet mimowolnie odsunął się od szlochającego chłopaka. Nie wiedział co się stało, ale nie chciał do tego doprowadzić. 

- Przepraszam, nie chciałem...

- Nie zbliżaj się!- jęknął Jimin, szlochając. 

Jeon rozejrzał się po pomieszczeniu. 

- Słuchaj, spokojnie. Nic ci nie chcę zrobić. 

Ze strony skulonego chłopaka nie było odpowiedzi, jedynie przyciśniecie mocniej kolan do brody i zaczęcie mocniej płakać. 

Jungkook zaklął, zdezorientowany. Nie miał pojęcia co robić, wszelkie pomysły wyparowały mu z głowy.

Wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer do kogoś, kto jak miał nadzieję, mu pomoże. 

- Halo?- Jeon usłyszał w słuchawce znajomy głos.

- Mam tu osobę z napadem lękowym- powiedział szybko, monitorując stan coraz bledszego chłopaka- Co mam robić? 

𝐈𝐋𝐋𝐔𝐒𝐈𝐎𝐍   ───   jikook, yoonseok ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz