II

2.7K 220 92
                                    

KOTORI

Z westchnieniem weszłam do domu i zrzuciłam z nóg czarne trampki. Wyjęłam słuchawkę z ucha i weszłam do przestronnej kuchni.

— Hop, hop? — zapytałam. — Jest tu kto?

— Dzień dobry, Kotori — powiedział ojciec, siedząc przy stole i rozkoszując się obiadem, ugotowanym zapewne przez tego osiemnastoletniego przygłupa.

— Smacznego — mruknęłam tylko i ruszyłam w stronę schodów.

— Jak było w szkole? — zapytał. Przewróciłam oczami. Typowe zagranie rodzica, który tak naprawdę ma w dupie swoje dzieci.

— Jak zwykle — mruknęłam i wbiegłam na piętro. Zamknęłam się w pokoju i rzuciłam na łóżko czarną torbę.

— Co za beznadziejny dzień — jęknęłam, po czym otworzyłam pojemną szafę, szukając czegoś wygodnego na przebranie. Zdecydowałam się na czarny dres, po czym splotłam w warkocza, sięgające pasa ciemne włosy i chwyciłam wszystkie potrzebne mi książki. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę domowej biblioteki. Weszłam do sporej wielkości pomieszczenia, zastawionego regałami na książki i usiadłam przy jednym z dwóch biurek, stojących na środku. Zerknęłam na brata, siedzącego naprzeciwko. Licealista otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale powstrzymałam go gestem dłoni.

— Nie. Odzywaj. Się. — warknęłam. — Mam cholernie zły dzień, więc nie psuj mi go jeszcze bardziej. I tak już siedzę z tobą w jednym pokoju.

Wakatoshi spojrzał na mnie beznamiętnym wzrokiem i pochylił się nad notatkami. Z westchnieniem otworzyłam laptopa i weszłam na stronę Aoba Johsai. Sprawdziłam najbliższe wydarzenia i skrzywiłam się, widząc kolejny zbliżający się w tym tygodniu apel.

— Ta szkoła to jakaś porażka — westchnęłam sama do siebie.

— Mówiłem, że powinnaś była pójść do Shiratorizawy — odezwał się Wakatoshi, a ja zacisnęłam pięści i zaczęłam odliczać do dziesięciu, próbując nie stracić panowania nad sobą.
Postanowiłam zignorować uwagę starszego brata i skupić się na tym, co najważniejsze. Zalogowałam się więc na stronę bloga i sprawdziłam ilość wyświetleń pod ostatnim postem oraz ilość nowych obserwatorów. Powoli dobijałam do dwudziestu pięciu tysięcy. Uśmiechnęłam się i postanowiłam pochwalić się przyjaciółce. Wybrałam numer dziewczyny i przyłożyłam telefon do ucha. Po kilku sygnałach odezwała się poczta głosowa. Westchnęłam. No tak, pewnie jest w pracy.

— Hej, Sami. Chciałam cię tylko poinformować, że niedługo trzeba będzie zrobić jakiś special na dwadzieścia pięć tysięcy followersów. A poza tym musimy się niedługo spotkać. Mam zacny pomysł na kolejny cosplay, no i fani domagają się poznania mojego fotografa. Oddzwoń jak będziesz miała chwilę, bo muszę ci powiedzieć coś ważnego. Narka!

Rozłączyłam się po nagraniu wiadomości i odłożyłam telefon.

— Powinnaś znaleźć sobie lepsze hobby — powiedział Wakatoshi. Ostentacyjnie odłożyłam telefon na biurko i spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

— Na przykład siatkówkę? — zakpiłam.

— Dokładnie — powiedział tym swoim obojętnym tonem.

— Fu, sport — mruknęłam, niezgodne z prawdą. — A poza tym, jestem za niska. Jakim cudem ty masz metr dziewięćdziesiąt, a ja ledwo metr sześćdziesiąt siedem? No czyste chamstwo. Jak działają te chore geny! Wszystko co lepsze przypadło w udziale głupszemu z rodzeństwa!

Chłopak zerknął na mnie znad notatek i uniósł brew. Już dawno nauczył się, że nie warto się ze mną kłócić. I tak moje argumenty przebiją wszystko co powie, a co jak co, ale mój braciszek, od siedmiu boleści, nienawidzi przegrywać.

✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz