KOTORI
Z westchnieniem weszłam do domu i zrzuciłam z nóg czarne trampki. Wyjęłam słuchawkę z ucha i weszłam do przestronnej kuchni.
— Hop, hop? — zapytałam. — Jest tu kto?
— Dzień dobry, Kotori — powiedział ojciec, siedząc przy stole i rozkoszując się obiadem, ugotowanym zapewne przez tego osiemnastoletniego przygłupa.
— Smacznego — mruknęłam tylko i ruszyłam w stronę schodów.
— Jak było w szkole? — zapytał. Przewróciłam oczami. Typowe zagranie rodzica, który tak naprawdę ma w dupie swoje dzieci.
— Jak zwykle — mruknęłam i wbiegłam na piętro. Zamknęłam się w pokoju i rzuciłam na łóżko czarną torbę.
— Co za beznadziejny dzień — jęknęłam, po czym otworzyłam pojemną szafę, szukając czegoś wygodnego na przebranie. Zdecydowałam się na czarny dres, po czym splotłam w warkocza, sięgające pasa ciemne włosy i chwyciłam wszystkie potrzebne mi książki. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę domowej biblioteki. Weszłam do sporej wielkości pomieszczenia, zastawionego regałami na książki i usiadłam przy jednym z dwóch biurek, stojących na środku. Zerknęłam na brata, siedzącego naprzeciwko. Licealista otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale powstrzymałam go gestem dłoni.
— Nie. Odzywaj. Się. — warknęłam. — Mam cholernie zły dzień, więc nie psuj mi go jeszcze bardziej. I tak już siedzę z tobą w jednym pokoju.
Wakatoshi spojrzał na mnie beznamiętnym wzrokiem i pochylił się nad notatkami. Z westchnieniem otworzyłam laptopa i weszłam na stronę Aoba Johsai. Sprawdziłam najbliższe wydarzenia i skrzywiłam się, widząc kolejny zbliżający się w tym tygodniu apel.
— Ta szkoła to jakaś porażka — westchnęłam sama do siebie.
— Mówiłem, że powinnaś była pójść do Shiratorizawy — odezwał się Wakatoshi, a ja zacisnęłam pięści i zaczęłam odliczać do dziesięciu, próbując nie stracić panowania nad sobą.
Postanowiłam zignorować uwagę starszego brata i skupić się na tym, co najważniejsze. Zalogowałam się więc na stronę bloga i sprawdziłam ilość wyświetleń pod ostatnim postem oraz ilość nowych obserwatorów. Powoli dobijałam do dwudziestu pięciu tysięcy. Uśmiechnęłam się i postanowiłam pochwalić się przyjaciółce. Wybrałam numer dziewczyny i przyłożyłam telefon do ucha. Po kilku sygnałach odezwała się poczta głosowa. Westchnęłam. No tak, pewnie jest w pracy.— Hej, Sami. Chciałam cię tylko poinformować, że niedługo trzeba będzie zrobić jakiś special na dwadzieścia pięć tysięcy followersów. A poza tym musimy się niedługo spotkać. Mam zacny pomysł na kolejny cosplay, no i fani domagają się poznania mojego fotografa. Oddzwoń jak będziesz miała chwilę, bo muszę ci powiedzieć coś ważnego. Narka!
Rozłączyłam się po nagraniu wiadomości i odłożyłam telefon.
— Powinnaś znaleźć sobie lepsze hobby — powiedział Wakatoshi. Ostentacyjnie odłożyłam telefon na biurko i spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
— Na przykład siatkówkę? — zakpiłam.
— Dokładnie — powiedział tym swoim obojętnym tonem.
— Fu, sport — mruknęłam, niezgodne z prawdą. — A poza tym, jestem za niska. Jakim cudem ty masz metr dziewięćdziesiąt, a ja ledwo metr sześćdziesiąt siedem? No czyste chamstwo. Jak działają te chore geny! Wszystko co lepsze przypadło w udziale głupszemu z rodzeństwa!
Chłopak zerknął na mnie znad notatek i uniósł brew. Już dawno nauczył się, że nie warto się ze mną kłócić. I tak moje argumenty przebiją wszystko co powie, a co jak co, ale mój braciszek, od siedmiu boleści, nienawidzi przegrywać.
CZYTASZ
✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OC
FanfictionOd dziecka kochałam czytać. Kochałam kawiarnie. Kochałam zapach starych, pożółkłych stron, zmieszany z ziarnami kawy. Z czasem zaczęłam pracować w kawiarni i mimo że ilość mojego wolnego czasu drastycznie się zmniejszyła, zawsze znajdowałam czas na...