XXIII

1.5K 139 53
                                    

ASAMI

— Dziękuję — powiedziałam, gdy chłopak postawił na ladzie przede mną zapakowany na wynos obiad. Nachyliłam się nad blatem i pocałowałam go w usta.

— Musisz się teraz dobrze odżywiać — powiedział, opierając łokcie na ladzie.

— Wiem — odparłam, otwierając opakowanie. — Tak dawno nie jadłam fast foodów.

Uśmiechnęłam się szeroko i podałam chłopakowi frytki. Wakatoshi poczęstować się jedną i odłożył opakowanie. Rozsiadłam się wygodnie i wzięłam do ręki papierowy kubek wypełniony colą.

— Jak trening? — zapytałam, przygryzając słomkę.

— Dobrze — odparł chłopak, wzruszając ramionami. — Za tydzień gramy z Seijou.

— Uuu... — jęknęłam. — Będzie się działo.

— Nadal uważam, że i Oikawa i Kotori powinni pójść do Shiratorizawy — powiedział. Zaśmiałam się.

— Ale nasze dziecko pójdzie do Seijou — uśmiechnęłam się.

— Po moim trupie — powiedział z powagą. Parsknęła śmiechem i odstawiłam colę.

— I jeszcze mi powiedz, że będzie siatkarzem.

— Oczywiście, że tak. Niezależnie od płci. Poza tym patrząc na nas, zapewne odziedziczy ponadprzeciętny wzrost, więc idealnie.

Zaśmiałam się wesoło.

— No tak, z twoim metrem dziewięćdziesiąt i moim metrem siedemdziesiąt jeden, nasz syn będzie zapewne jeszcze wyższy niż ty — powiedziałam.

— Bez przesady — mruknął. — Syn?

Uśmiechnęłam się.

— Coś tak czuję.

***

— Jak tam humorek, ma chérie? — zapytał Natsuo, dosiadając się do stolika.

— Wyśmienicie — uśmiechnęłam się. — Naprawdę. Dawno się tak dobrze się czułam.

— Bardzo mnie to cieszy — odparł, wyjmując podręcznik do angielskiego. — A księgarnia?

— Nie mogłabym wymarzyć sobie lepszej pracy — powiedziałam. — Tam jest cudownie, musisz kiedyś wpaść

— Jasne, mademoiselle. Bardzo chętnie — uśmiechnął się. — Umiesz na dzisiejszy test?

— Jaki test?! — zapytałam z przerażeniem.

— Żartuję, ma jolie — zaśmiał się i odwrócił w swoją stronę. Prychnęłam cicho i zdzieliłam go książką w ramię.

***

— Gdzie jesteś? — zapytałam, siadając na łóżku Wakatoshiego. Jak w każdy czwartek miałam nocować u chłopaka, podczas gdy Kotori zostawała na noc u Oikawy. Założyłam nogę na nogę i podparłam się dłonią z tyłu, w prawej ręce trzymając komórkę.

— Na siłowni — wyjaśnił siedemnastolatek. — Właśnie wychodzę.

— Czekam na ciebie — mruknęłam niezadowolona, opadając na miękki materac.

— Muszę jeszcze pójść do sklepu — westchnął. — Chcesz coś?

— Czekoladę miętową — powiedziałam bez wahania. — Dziękuję.

— Dobra. Będę za piętnaście minut. Do zobaczenia, Asami.

— Pa — uśmiechnęłam się do telefonu i rozłączyłam. Podłożyłam ręce pod głowę i westchnęłam cicho. Uwielbiałam jego pokój. Dosłownie każda jego cześć pachniała nim. Jego pościel, jego ubrania, nawet powietrze. Uśmiechnęłam się lekko i podniosłam z miejsca. Zrzuciłam z siebie szkolny mundurek i złożyłam go w idealną kostkę, po czym położyłam na komodzie, z której następnie wyjęłam białą koszulkę. Zarzuciłam ją na siebie i przejrzałam się w dużym lustrze, wiszącym na ścianie. Uśmiechnęłam się. Męski t-shirt w rozmiarze XL był na mnie zdecydowanie za duży. Opadał na jedno z ramion, odsłaniając obojczyk. Sięgał mi wpół uda. Ziewnęłam cicho i usiadłam na łóżku chłopaka, opierając się o poduszki. Przymknęłam oczy, czując jak ogarnia mnie senność.

Kiedy byłam już bliska całkowitego odpłynięcia, poczułam jak chłopak siada na łóżku. Powoli otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się.

— Hej — szepnęłam, nie mając siły na głośne mówienie.

— Kupiłem ci czekoladę — powiedział, wskazując siatkę w kącie pokoju. Uśmiechnęłam się lekko i wyciągnęłam do niego ręce. Nastolatek przybliżył się do mnie i przytulił mnie, wtulając twarz w moje włosy.

— Potem ją zjem — mruknęłam w jego tors, zachwycając się w duchu zapachem jego perfum. Musiały być cholernie drogie.

— Widzę, że przywłaszczyłaś sobie moją koszulkę — zauważył, głaszcząc mnie dłonią po plecach.

— Yhym — mruknęłam potakująco. Chłopak ułożył się na boku, opierając głowę na poduszce i przyciągnął mnie do siebie. Objął mnie w talii, wsuwając dłoń pod moją koszulkę i delikatnie gładząc po plecach. Poczułam przyjemny dreszcz i zamruczałam cicho.

— Jak się czujesz? — zapytał. Westchnęłam lekko zirytowana i spojrzałam na niego spod lekko rozchylonych powiek.

— Dlaczego wszyscy mnie o to pytają? — mruknęłam. — Czuję się świetnie.

— Martwimy się o ciebie — wyjaśnił chłopak i pocałował mnie w czoło.

— Niepotrzebnie — uśmiechnęłam się lekko, zaciągając się jego zapachem.

— Kocham cię i będę się o ciebie martwił, tak czy tak — mruknął. Spojrzałam na niego z wdzięcznością i przyciągnęłam do siebie, łącząc nasze usta w czułym pocałunku.

— Ja ciebie też — odparłam i wplotłam palce w jego włosy.

***

KOTORI

— Przestań! — wrzasnął szatyn ze łzami w oczach. — Przestań, ty duszo nieczysta, zostaw mnie! — zawołał między atakami śmiechu. Zaśmiałam się wesoło, widząc jak wije się pod dotykiem moich palców.

— Wielki Król, Oikawa Tōru ma łaskotki? — zapytałam ironicznie, dając spokój szatynowi. Chłopak odetchnął głęboko, próbując się uspokoić i podniósł się do pozycji siedzącej.

— Nie daruję ci tego, podła kobieto! — powiedział, wskazując na mnie palcem. Wyszczerzyłam zęby i pocałowałam go. Szatyn niemal od razu oddał pocałunek, wsuwając język między moje wargi. Oderwałam się od niego i uśmiechnęłam wrednie.

— A teraz? — zapytałam. Chłopak przewrócił oczami.

— Zastanowię się — odparł i ponownie mnie pocałował, wsuwając dłonie od moją koszulkę.

— Jesteś niemożliwy — uśmiechnęłam się, zrzucając z siebie spódnicę.

— A ty cudowna — odparł, głaszcząc mnie po policzku. Spojrzałam na niego z czułością i położyłam się obok chłopaka, wtulając w jego tors.

— Kocham cię, Tōru — szepnęłam.

— Ja ciebie też, Tori-chan.

***

ASAMI

Zamrugałam gwałtownie i zmarszczyłam brwi. W pierwszej chwili nie mogłam zrozumieć co się dzieje. Dopiero po kilku sekundach uzmysłowiłam sobie, że dzwoni mi telefon. Sięgnęłam po urządzenie, leżące na stoliku nocnym, podziwiając mocny sen Wakatoshiego, który nawet nie drgnął, mimo że dźwięk ustawiony był na maksa.

— Tak? — jęknęłam zmęczona, nawet nie patrząc kto dzwoni.

— Pardon, mademoiselle — usłyszałam głos Natsuo i mruknęłam cicho, głaszcząc leżącego obok chłopaka po włosach. — Nie dzowniłbym o tej bezbożnej godzinie, gdyby to nie było naprawdę ważne.

— Hmm... A więc co było takie ważne? — zapytałam, bardziej skupiając się na zielonkawych włosach ukochanego, niż na tym, co przyjaciel miał mi do powiedzenia.

— Asami, strasznie cię przepraszam, ale mam nadzieję, że zrozumiesz. To nie jest moja wina, ja...

— Natsuo — przerwałam. — Jest środek nocy, przejdź do rzeczy, chcę spać.

— Nie zaśniesz po tym co usłyszysz, gwarantuję, mademoiselle.

— Natsuo...

— Asami — westchnął. — Nie jesteś w ciąży.

✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz