ASAMI
Zacisnęłam zęby i spuściłam wzrok.
— Co tu robisz? — zapytałam. Chłopak podszedł do mnie.
— Wyciągnąłem adres od Kotori — wyjaśnił. — Martwiłem się o ciebie — dodał, łapiąc mnie za ramię. Wzdrygnęłam się i odsunęłam lekko. W oczach chłopaka dostrzegłam ból.
— Wiecie co? Przejdę się do sklepu — powiedział nagle Hajime, zgarniając ze stołu portfel. — Pogadajcie sobie.
Chciałam zawołać żeby został, ale widziałam, że ten moment musiał kiedyś nadejść. Muszę mu powiedzieć.
— Co się stało? — zapytał, gdy Hajime wyszedł z domu. — To nie przez Kotori, prawda?
Pokręciłam głową i poczułam łzy w oczach. Odwróciłam się od chłopaka i ruszyłam do salonu. Usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłonie. Po chwili poczułam ciężar Wakatoshiego, który usiadł obok mnie i jego dłoń na ramieniu.
— Asami, możesz mi zaufać — powiedział. Pokręciłam głową.
— Mówiłeś, że do niczego między nami nie doszło — szepnęłam, łamiącym się głosem.
— Bo nie doszło — odparł. — Przecież bym pamiętał...
Chłopak zamarł wpół zdania, po czym pokręcił głową.
— Jestem prawie pewien...
— Jestem w ciąży — wypaliłam, zanim zdążyłam przemyśleć to, co chce powiedzieć. Chłopak spojrzał na mnie z niedowierzaniem. — Zrozumiem jeśli mnie zostawisz — załkałam. — Zrozumiem jeśli nie będziesz chciał ani mnie, ani tego dziecka...
Nie dokończyłam, gdyż siedemnastolatek chwycił mnie w ramiona, przyciągając do siebie. Płakałam w jego koszulkę, podczas gdy on głaskał mnie po włosach.
— To niemożliwe — mruknął. — Jak...
— Może ty też nie pamiętasz? — zasugerowałam. — Boże, jestem taka głupia...
— Nie jesteś — zapewnił mnie. — I nigdzie się nie wybieram. To też moja wina. To przede wszystkim moja wina.
Zacisnęłam wargi.
— Nie mogę tego od ciebie wymagać — szepnęłam. — Nie chce żebyś i ty zmarnował życie przez...
— Nic nie jest zmarnowane, dopóki jestem z tobą, Asami — powiedział. Spojrzałam na niego oczami mokrymi od łez. — Kocham cię — powiedział i pocałował mnie w usta. Objęłam go, jakby ze strachu, że gdy choć trochę zwolnię uścisk, zniknie na zawsze.
— Nigdy cię nie zostawię — zapewnił i otarł łzę z mojej twarzy. — Nie zostawię was — poprawił się, a do mnie dotarł sens jego słów. Was. Chłopak położył dłoń na moim brzuchu i delikatnie uniósł kącik ust.
— Może głupio to zabrzmi, ale... Cieszę się, Asami — powiedział. Zaśmiałam się, ocierając łzy.
— Wiesz... Gdy już się z tym pogodziłam, właściwie sama zaczęła się cieszyć — uśmiechnęłam się. — No bo... Jakby nie patrzeć. To cudowne.
Wakatoshi położył dłoń na moim policzku i ponownie mnie pocałował. Uśmiechnęłam się w jego wargi.
— Ja też cię kocham.
***
Hajime przyłożył dłoń do skroni.
— Ja pierdolę — jęknął, wciągając ze świstem powietrze. — No to ładnie.
— Nie jest tak źle, Hajime — powiedziałam ze spokojem i spojrzałam na swojego chłopaka. — Damy sobie radę.
— Ty dasz sobie radę — poprawił. — Nie ma "my", bo dosłownie za pięć sekund zatłukę tego idiotę za to, że śmiał cię tknąć!
Ushijima, który obejmował mnie w talii, nie zareagował na jasną groźbę.
— To też moja wina. Uspokój się — poleciłam. Brunet zacisnął usta i jęknął z bólem.
— Boże, za co? — mruknął.
— Zadaje sobie to samo pytanie — westchnęłam.
— Okay, jestem w stanie mu wybaczyć — zaczął powoli, patrząc groźnie na Wakatoshiego. — O ile będę chrzestnym.
Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam go.
— Masz to jak w banku, braciszku — powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.
— A ty dokąd? — zapytał Hajime, patrząc za mną ze zdziwieniem.
— Musimy pogadać z Kotori, prawda? — powiedziałam, patrząc na swojego chłopaka i wyciągając dłoń w jego stronę. Siedemnastolatek podszedł do mnie i splótł nasze palce.
— Nic jej się ze mną nie stanie — obiecał, patrząc na Hajime. Brunet mruknął coś o tym, że już się stało, ale udałam, że nie słyszę.
— Jeśli dobrze pójdzie, nie wrócę na noc — powiedziałam i wyszłam z domu, zanim zdążył zaprotestować. Gdy drzwi zamknęły się za nami z hukiem, Wakatoshi podszedł do mnie i objął mnie w talii. Pocałował mnie delikatnie i oparł podbródek o czubek mojej głowy, przytulając mnie.
— To będzie trudna rozmowa — zauważył.
— Wiem — westchnęłam. — Ale konieczna.
***
KOTORI
Otworzyłam drzwi, wściekła, że ktoś śmie mi przeszkadzać.
— Co się takiego, do jasnej cholery, stało, że... — przerwałam wpół zdania, widząc w drzwiach mojego pokoju brata i najlepszą przyjaciółkę.
— Hej — mruknęła Asami, odwracając wzrok.
— Cześć — odparłam, opatulając się ciaśniej bluzą.
— Możemy porozmawiać? — zapytał Wakatoshi. Kiwnęłam głową i gestem dłoni zaprosiłam ich do środka. Oboje usiedli na moim łóżku. Asami wsunęła dłonie między kolana, nerwowo zagryzając wargę.
— No? — ponagliłam, stając przed nimi. Wakatoshi spojrzał na mnie z miną mówiącą "Spokojnie, Kotori". Przewróciłam oczami i przeniosłam wzrok na przyjaciółkę.
— Kotori — zaczęła. — Przepraszam cię za to że nie powiedziałam ci tego wszystkiego wcześniej, ale to dla mnie naprawdę trudne i... Mam nadzieję, że zrozumiesz.
Zmarszczyłam brwi i pytająco spojrzałam na brata. Ten tylko wzruszył ramionami i objął brunetkę w talii, jakby chciał dodać jej odwagi. Asami przygryzła wargę i spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
— Jestem w ciąży — oznajmiła, a ja poczułam jak nogi się pode mną uginają.
— Co?
Powiem wam, że zbliżamy się do końca. Dajcie znać jak wrażenia. Enjoy itd.
~Beth
CZYTASZ
✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OC
FanfictionOd dziecka kochałam czytać. Kochałam kawiarnie. Kochałam zapach starych, pożółkłych stron, zmieszany z ziarnami kawy. Z czasem zaczęłam pracować w kawiarni i mimo że ilość mojego wolnego czasu drastycznie się zmniejszyła, zawsze znajdowałam czas na...