XIII

1.8K 168 75
                                    

Kiedy się obudziłam, czułam się o wiele lepiej. Ból głowy zelżał, nudności ustąpiły. Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Myjąc dłonie spojrzałam w lustro. Wytarłam ręce i odgarnęłam włosy na ramię. Zmarszczyłam brwi, widząc zaczerwienienie na szyi. Nie musiałam długo się nad tym zastanawiać. Wiedziałam co to oznacza.

Zbiegłam do kuchni, zauważając, że z podłogi zniknęły puszki po piwie czy inne śmieci i dom powrócił do stałego stanu. Wpadłam do pomieszczenia i spojrzałam na Wakatoshiego popijającego kawę.

— Co to jest? — zapytałam, odrzucając włosy. Chłopak przełknął kawę i otworzył usta. — Powiedz mi szczerze, co się stało wczoraj w nocy — powiedziałam, zanim zdążył odpowiedzieć.

— Zgarnąłem cię półnagą ze stołu w salonie i zaprowadziłem do pokoju — odparł. Otworzyłam oczy ze zdumieniem.

— Że co?

— Tak było — mruknął chłopak. — Ale tak jak mówię, do niczego nie doszło. Całowaliśmy się chwilę. Potem poszłaś spać. Nie dramatyzuj.

— Nie drama...?! Ty sobie żartujesz?! Pierwszy raz w życiu piłam alkohol i wylądowałam w łóżku z bratem mojej najlepszej przyjaciółki! Jestem na siebie tak cholernie zła!

— To moja wina — mruknął, pijąc kawę. — Jeśli już, powinnaś obwiniać mnie.

— Nie chcę cię obwiniać — mruknęłam, siadając przy blacie. Chłopak spojrzał na mnie kątem oka i dopił kawę.

— Odprowadzę cię — powiedział wstając. — Jestem ci to winny.

— Nie jesteś — mruknęłam, również się podnosząc. — Sama dam radę. Przepraszam za kłopot.

Wyszłam z kuchni i skierowałam się do pokoju chłopaka z zamiarem znalezienia swoich ubrań i jak najszybszego opuszczenia tego domu.

***

— Coś się stało, belle? — zapytał Natsuo, siadając na przeciwko. — Wyglądasz na zmartwioną.

— Wszystko gra — mruknęłam, miętosząc w palcach folię po bułce. Natsuo otworzył kartonik soku i napił się z niego. Spojrzał na mnie smutno i założył mi kosmyk włosów za ucho.

— Uśmiechnij się, mademoiselle — poprosił, unosząc w górę kącik ust. — I przyznaj się, skąd ta malinka na twojej szyi?

Spojrzałam na niego z przerażeniem i zakryłam ją włosami. Natsuo spojrzał na mnie pytająco.

— Jestem twoim przyjacielem, tak czy nie? — zapytał.

— Tak — mruknęłam i opowiedziałam mu w skrócie całą historię. Brunet podparł czoło ręką i wlepił wzrok w blat stolika.

— Ajajaj — jęknął i westchnął cicho. — Wierzysz mu?

— To znaczy?

— Większość chłopaków wykorzystałaby taką okazję — Natsuo wzruszył ramionami. — Jesteś pewna, że wy nie...?

— Jezu — jęknęłam, chowając twarz w dłonie. — Niczego nie jestem pewna.

Brunet złożył dłonie i zamknął oczy, zastanawiając się nad czymś głęboko.

— Okay — mruknął. — Spokojnie. Poradzimy sobie. Nic się nie stało.

Spojrzałam na niego z rezygnacją.

— Powinnam powiedzieć Kotori... — mruknęłam.

— Nie, nie, nie! Nic jej na razie nie mów! — zawołał chłopak. — Zaufaj mi, okay?

— Okay — mruknęłam i spojrzałam na niego z wdzięcznością. — Dzięki, Natsuo.

— Dla ciebie wszystko, ma chérie.

***

Wytarłam szklankę i odłożyłam ją na blat. Podniosłam wzrok, słysząc kroki i zamarłam, widząc zmierzającego w moją stronę licealiste.

— Tym razem poproszę na wynos — powiedział, siadając na stołku barowym. Otrząsnęłam się z szoku i sięgnęłam po papierowy kubek pod ladą. W milczeniu zajęłam się przygotowaniem napoju.

— Zostawiłaś ją — powiedział Wakatoshi. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i dostrzegłam sznurkową bransoletkę w jego dłoni.

— Oh... Dziękuję — mruknęłam, biorąc ozdobę od chłopaka. Westchnęłam cicho i postawiłam przed nim kubek. Sięgnęłam po plastikową przykrywkę. — Przepraszam za tamto...

— Przestań przepraszać — powiedział chłopak. — Zapomnijmy o tej sytuacji.

Pokiwałam głową i przyjęłam pieniądze od chłopaka. Patrzyłam jak wychodzi. W drzwiach minął Hajime. Chłopak odwrócił się i spojrzał na niego ze zdziwieniem, po czym wzruszył ramionami i usiadł na wcześniej zajmowanym przez Wakatoshiego stołku.

— Wiesz, że Oikawa chodzi z Kotori? — zapytał brunet, wyciągając drobne z kieszeni.

— Wiem — mruknęłam, sięgając po kubek. — Jak mogłabym nie wiedzieć.

— No tak — mruknął. — Chyba pójdą razem na bal zimowy.

— Aoba Johsai organizuje bal zimowy? — zapytałam zdziwiona.

— Mamy w tym roku dziwny samorząd — mruknął. — To tak na pożegnanie trzecich klas. Jakby kogokolwiek obchodziło, że kończymy szkołę.

— Na pewno obchodzi waszą drużynę — zauważyłam. Brunet wzruszył ramionami.

— Trochę racji masz...

— Oczywiście, że mam — uśmiechnęłam się. — Trzeba ci będzie wypożyczyć garnitur. Wezmę dodatkowe godziny.

— Asami — rzucił ostrzegawczo chłopak. — Nie ma opcji, a poza tym, ja nie idę.

— Idziesz, idziesz — zaśmiałam się. — Musisz tylko zaprosić jakąś ładną dziewczynę. Żadna normalna ci nie odmówi.

— Do tej pory umawiały się ze mną tylko po to, żeby się zbliżyć do Oikawy — prychnął.

— Ajć — jęknęłam cicho i postawiłam przed nim kubek z latte. — Ale teraz ma dziewczynę, więc masz szansę na normalną relację.

— Może...

— Hajime. Jesteś miłym, inteligentnym, przystojnym siatkarzem i, kurde, masz już siedemnaście lat. Powinieneś w końcu znaleźć sobie dziewczynę.

— Mógłbym powiedzieć to samo o tobie — mruknął. — Nawet ja w twoim wieku miałem bogatsze życie romantyczne.

Odwróciłam zażenowana wzrok. Nie wiesz wszystkiego, braciszku.

— Nie zmieniaj tematu — mruknęłam. Hajime prychnął.

— Kończ robotę i zbieraj się — powiedział. — Dzisiaj ja robię kolację.

Uśmiechnęłam się szeroko.

— Świetnie.

✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz