Kiedy się obudziłam, czułam się o wiele lepiej. Ból głowy zelżał, nudności ustąpiły. Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Myjąc dłonie spojrzałam w lustro. Wytarłam ręce i odgarnęłam włosy na ramię. Zmarszczyłam brwi, widząc zaczerwienienie na szyi. Nie musiałam długo się nad tym zastanawiać. Wiedziałam co to oznacza.
Zbiegłam do kuchni, zauważając, że z podłogi zniknęły puszki po piwie czy inne śmieci i dom powrócił do stałego stanu. Wpadłam do pomieszczenia i spojrzałam na Wakatoshiego popijającego kawę.
— Co to jest? — zapytałam, odrzucając włosy. Chłopak przełknął kawę i otworzył usta. — Powiedz mi szczerze, co się stało wczoraj w nocy — powiedziałam, zanim zdążył odpowiedzieć.
— Zgarnąłem cię półnagą ze stołu w salonie i zaprowadziłem do pokoju — odparł. Otworzyłam oczy ze zdumieniem.
— Że co?
— Tak było — mruknął chłopak. — Ale tak jak mówię, do niczego nie doszło. Całowaliśmy się chwilę. Potem poszłaś spać. Nie dramatyzuj.
— Nie drama...?! Ty sobie żartujesz?! Pierwszy raz w życiu piłam alkohol i wylądowałam w łóżku z bratem mojej najlepszej przyjaciółki! Jestem na siebie tak cholernie zła!
— To moja wina — mruknął, pijąc kawę. — Jeśli już, powinnaś obwiniać mnie.
— Nie chcę cię obwiniać — mruknęłam, siadając przy blacie. Chłopak spojrzał na mnie kątem oka i dopił kawę.
— Odprowadzę cię — powiedział wstając. — Jestem ci to winny.
— Nie jesteś — mruknęłam, również się podnosząc. — Sama dam radę. Przepraszam za kłopot.
Wyszłam z kuchni i skierowałam się do pokoju chłopaka z zamiarem znalezienia swoich ubrań i jak najszybszego opuszczenia tego domu.
***
— Coś się stało, belle? — zapytał Natsuo, siadając na przeciwko. — Wyglądasz na zmartwioną.
— Wszystko gra — mruknęłam, miętosząc w palcach folię po bułce. Natsuo otworzył kartonik soku i napił się z niego. Spojrzał na mnie smutno i założył mi kosmyk włosów za ucho.
— Uśmiechnij się, mademoiselle — poprosił, unosząc w górę kącik ust. — I przyznaj się, skąd ta malinka na twojej szyi?
Spojrzałam na niego z przerażeniem i zakryłam ją włosami. Natsuo spojrzał na mnie pytająco.
— Jestem twoim przyjacielem, tak czy nie? — zapytał.
— Tak — mruknęłam i opowiedziałam mu w skrócie całą historię. Brunet podparł czoło ręką i wlepił wzrok w blat stolika.
— Ajajaj — jęknął i westchnął cicho. — Wierzysz mu?
— To znaczy?
— Większość chłopaków wykorzystałaby taką okazję — Natsuo wzruszył ramionami. — Jesteś pewna, że wy nie...?
— Jezu — jęknęłam, chowając twarz w dłonie. — Niczego nie jestem pewna.
Brunet złożył dłonie i zamknął oczy, zastanawiając się nad czymś głęboko.
— Okay — mruknął. — Spokojnie. Poradzimy sobie. Nic się nie stało.
Spojrzałam na niego z rezygnacją.
— Powinnam powiedzieć Kotori... — mruknęłam.
— Nie, nie, nie! Nic jej na razie nie mów! — zawołał chłopak. — Zaufaj mi, okay?
— Okay — mruknęłam i spojrzałam na niego z wdzięcznością. — Dzięki, Natsuo.
— Dla ciebie wszystko, ma chérie.
***
Wytarłam szklankę i odłożyłam ją na blat. Podniosłam wzrok, słysząc kroki i zamarłam, widząc zmierzającego w moją stronę licealiste.
— Tym razem poproszę na wynos — powiedział, siadając na stołku barowym. Otrząsnęłam się z szoku i sięgnęłam po papierowy kubek pod ladą. W milczeniu zajęłam się przygotowaniem napoju.
— Zostawiłaś ją — powiedział Wakatoshi. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i dostrzegłam sznurkową bransoletkę w jego dłoni.
— Oh... Dziękuję — mruknęłam, biorąc ozdobę od chłopaka. Westchnęłam cicho i postawiłam przed nim kubek. Sięgnęłam po plastikową przykrywkę. — Przepraszam za tamto...
— Przestań przepraszać — powiedział chłopak. — Zapomnijmy o tej sytuacji.
Pokiwałam głową i przyjęłam pieniądze od chłopaka. Patrzyłam jak wychodzi. W drzwiach minął Hajime. Chłopak odwrócił się i spojrzał na niego ze zdziwieniem, po czym wzruszył ramionami i usiadł na wcześniej zajmowanym przez Wakatoshiego stołku.
— Wiesz, że Oikawa chodzi z Kotori? — zapytał brunet, wyciągając drobne z kieszeni.
— Wiem — mruknęłam, sięgając po kubek. — Jak mogłabym nie wiedzieć.
— No tak — mruknął. — Chyba pójdą razem na bal zimowy.
— Aoba Johsai organizuje bal zimowy? — zapytałam zdziwiona.
— Mamy w tym roku dziwny samorząd — mruknął. — To tak na pożegnanie trzecich klas. Jakby kogokolwiek obchodziło, że kończymy szkołę.
— Na pewno obchodzi waszą drużynę — zauważyłam. Brunet wzruszył ramionami.
— Trochę racji masz...
— Oczywiście, że mam — uśmiechnęłam się. — Trzeba ci będzie wypożyczyć garnitur. Wezmę dodatkowe godziny.
— Asami — rzucił ostrzegawczo chłopak. — Nie ma opcji, a poza tym, ja nie idę.
— Idziesz, idziesz — zaśmiałam się. — Musisz tylko zaprosić jakąś ładną dziewczynę. Żadna normalna ci nie odmówi.
— Do tej pory umawiały się ze mną tylko po to, żeby się zbliżyć do Oikawy — prychnął.
— Ajć — jęknęłam cicho i postawiłam przed nim kubek z latte. — Ale teraz ma dziewczynę, więc masz szansę na normalną relację.
— Może...
— Hajime. Jesteś miłym, inteligentnym, przystojnym siatkarzem i, kurde, masz już siedemnaście lat. Powinieneś w końcu znaleźć sobie dziewczynę.
— Mógłbym powiedzieć to samo o tobie — mruknął. — Nawet ja w twoim wieku miałem bogatsze życie romantyczne.
Odwróciłam zażenowana wzrok. Nie wiesz wszystkiego, braciszku.
— Nie zmieniaj tematu — mruknęłam. Hajime prychnął.
— Kończ robotę i zbieraj się — powiedział. — Dzisiaj ja robię kolację.
Uśmiechnęłam się szeroko.
— Świetnie.
CZYTASZ
✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OC
FanfictionOd dziecka kochałam czytać. Kochałam kawiarnie. Kochałam zapach starych, pożółkłych stron, zmieszany z ziarnami kawy. Z czasem zaczęłam pracować w kawiarni i mimo że ilość mojego wolnego czasu drastycznie się zmniejszyła, zawsze znajdowałam czas na...