V

2.2K 185 46
                                    

— Walnę tylko jeden wpis i zaraz do ciebie przyjdę — mruknęła Kotori, wpatrując się w ekran laptopa. Westchnęłam, wiedząc, że potrwa to dłużej niż jej się wydaje.

— Będę w bibliotece — mruknęłam i wyszłam z pomieszczenia. Rozejrzałam się po korytarzu, starając się przypomnieć sobie, jak szło się do czytelni. Dom był zbyt duży, żeby zapamiętać to po jednym razie, zwłaszcza, że biblioteka znajdowała się akurat w piwnicy, gdzie raczej nie przebywałam, będąc u przyjaciółki. Minęłam kilka pokoi, po czym zajrzałam do tego z otwartymi drzwiami. Stanęłam jak wryta, widząc półnagiego Wakatoshiego, podnoszacego ciężary. Stał tyłem do wejścia, po jego plecach spływał pot. Oddychał ciężko. Poczułam jak miękną mi kolana. Nie mogłam się ruszyć. Był... tak cholernie przystojny. Skarciłam się w duchu, lecz nie potrafiłam oderwać wzroku od napiętych mięśni chłopaka. Licealista odłożył ciężarki i przeczesał palcami mokre włosy. Ocknęłam się z transu i bezszelestnie wyszłam z pokoju chłopaka. Po chwili trafiłam do biblioteki. Przeszłam wzdłuż półek, sunąc palcem po grzbietach książek. Gdybym miała taką możliwość, nie wychodziłabym stąd. Po kolei wyciągałam książki z półek i układałam na przedramieniu jedna na drugą.

— Chcesz nas okraść? — usłyszałam za sobą i aż podskoczyłam, upuszczając kilka tomów. Odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka. Bo zapachu unoszącym się wokół wywnioskowałam, że był tuż po prysznicu.

— Chciałam tylko...

— Żartowałem — mruknął i schylił się, żeby pozbierać książki. Położył je na stoliku obok i usiadł na jednym z foteli. — Chcesz to wszystko przeczytać? — zapytał, biorąc do ręki jeden z tomów i przeglądając go.

— Nie mogę się zdecydować — przyznałam. Licealista chwycił jedną z książek i pokazał mi okładkę.

— "Na południe od granicy, na zachód od słońca" — powiedział. — Murakami Haruki. Spodoba ci się.

Wzięłam tom do ręki i pogładziłam palcem grzbiet okładki.

— Dziękuję...

— Oddasz mi w szkole — powiedział, sięgając do małej szufladki przy stoliczku z lampką. Wyjął z niej parę czarnych okularów i założył je na nos. Następnie sięgnął po jedną z wybranych przeze mnie książek i założył nogę na nogę, otwierając ją na pierwszej stronie. Zagryzłam wargę. Wyglądał tak pięknie w tych okularach...

Niepewnie usiadłam na fotelu obok i otworzyłam książkę. Przeczytałam kilka zdań jednak nie byłam w stanie się skupić. Czułam na sobie wzrok siedemnastolatka. Założyłam włosy za ucho i zerknęłam na niego. Wpatrywał się w książkę. Może mi się zdawało...
Podciągnęłam nogi pod klatkę piersiową i starałam się skupić na lekturze.
Jak ten chłopak może być zły? Dlaczego Kotori tak bardzo go nie lubi?

— Nie czytasz — zauważył. Zamknęłam książkę i zerknęłam na niego niepewnie.

— Mam dzisiaj problemy z koncentracją — wyjaśniłam. Chłopak milczał przez chwilę.

— Mam wyjść? — zapytał.

— Nie! — zaprzeczyłam nieco za szybko i poczułam ciepło na policzkach. — Znaczy... Nie. Naprawdę mi nie przeszkadzasz — dodałam, chowając twarz za włosami.

— Szukałam cię — powiedziała Kotori, stając w progu biblioteki.

— Mówiłam, że tu będę — mruknęłam. Dziewczyna przeniosła wzrok na brata.

— A ty, kretynie, co tu robisz? — zapytała z wściekłością. Wakatoshi zerknął na nią kątem oka i z powrotem spojrzał na książkę.

— Kotori, przestań — powiedziałam stanowczo.

— Czytam — mruknął tylko, nie podnosząc wzroku.

— Zajebiście — warknęła dziewczyna i odwróciła się. — Chodź, Sami — powiedziała. Z westchnieniem podniosłam się z miejsca i chwyciłam książkę. Wychodząc nachyliłam się nad chłopakiem i wyszeptałam na tyle głośno, żeby słyszał:

— Dziękuję za książkę, Ushijima-senpai — uśmiechnęłam się lekko. Chłopak zerknął na mnie lekko zdziwiony.

— Dziękuję za kawę, Iwaizumi-kun — odparł i wrócił do czytania. Wyszłam z biblioteki, ignorując wymowne spojrzenie Kotori.

***

Usiadłam przy stoliku z dala od reszty uczniów i otworzyłam książkę. Wyjęłam zakładkę i zaczęłam czytać. Wakatoshi miał rację. Spodobała mi się. Przekręciłam stronę i od razu zwróciłam uwagę na fragment kilkakrotnie zakreślony ołówkiem.

"Kiedy przewróci się jedna karta, wali się cały domek. I nie ma jak się wydostać z gruzów. Dopóki ktoś nie przyjdzie i cię nie wyciągnie"

Wpatrywałam się w cytat przez kilka sekund, po czym sięgnęłam po planer leżący obok i zapisałam sentencję na marginesie. Dlaczego Ushijima zaznaczył akurat ten fragment?

Podparłam brodę ręką i wróciłam do czytania.

— Ushijima-senpai jest pewien zwycięstwa — usłyszałam i spojrzałam na kolegę z klasy, siedzącego obok. Goshiki włożył słomkę do ust i upił łyk soku pomarańczowego. Przekrzywił lekko głowę, widząc że mu się przypatruję.

— Chcesz czegoś, Iwaizumi? — zapytał.

— Uhm... Gracie coś dzisiaj? — mruknęłam, bawiąc się ze zdenerwowaniem bransoletką.

— Mecz sparingowy z Akademią Nohebi — odparł.

— U nas? — spytałam, zerkając na niego.

— Tak... Co ty tak dopytujesz, Iwaizumi? — warknął. — Do tej pory jakoś nic cię nie interesowało poza tymi twoimi książkami.

Zmarszczyłam brwi.

— Wybacz, że zapytałam — mruknęłam ze złością, odwracając się z powrotem do książki. — Gdybym wiedziała, że jesteś takim snobem, nawet bym na ciebie nie spojrzała.

— Twój wzrok nie robi mi różnicy — odparł, opierając się na krześle. — Wątpię, żeby komukolwiek robił.

— Zamknij się, Goshiki — warknął na niego brunet, siedzący za mną. — Zachowuj się, durniu. Mówisz do kobiety — dodał. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. — Olej idiotę — powiedział, nachylając się w moją stronę. Goshiki prychnął i wrócił do picia soku. — Jestem Onohara Natsuo — uśmiechnął się brunet. — A ty jak mniemam, śliczna panienka Iwaizumi, hmm?

Zarumieniłam się lekko.

— Asami — powiedziałam.

— Poranne piękno — westchnął, tłumacząc moje imię. — Jak dobrze, że jest dopiero ósma.

Zaśmiałam się cicho.

— Przestań, bo się rumienię — powiedziałam. Chłopak wzruszył ramionami.

— To tylko dodaje ci uroku, mademoiselle — powiedział. Przygryzłam wargę. Miał cudowny francuski akcent. — Jeżeli masz ochotę, możemy iść razem na ten mecz — zaproponował. — Aczkolwiek ja na twoim miejscu nie chciałbym patrzeć na tego tutaj dłużej niż to konieczne — wyszczerzył śnieżnobiałe zęby i skinął głową w stronę siatkarza. Goshiki obrzucił go wściekłym spojrzeniem, ale nie odezwał się więcej.

— Bardzo chętnie — odparłam, zakładając kosmyk włosów za ucho. Chłopak uśmiechnął się i mrugnął do mnie. Był przystojny. Bardzo przystojny.

— No to jesteśmy umówieni, miła pani — uśmiechnął się i sięgnął po długopis. Przygryzłam wargę, próbując ukryć cisnący mi się na usta uśmiech i odwróciłam się do siebie. Spojrzałam na otwartą stronę, jednak nie byłam w stanie przeczytać nawet jednego zdania.

✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz