Walentynki

1.6K 139 64
                                    

— Nie, Asami, nie spędzę z tobą walentynek. Mam chłopaka. I ty też masz chłopaka! — powiedziałam, po czym przełożyłam telefon do drugiej ręki.

— Ushijima ma trening — westchnęła. — Wiesz, że sobie nie odpuści.

— No nie — mruknęłam w odpowiedzi.

— Dobra. Najwyżej wezmę dodatkową zmianę w pracy — westchnęła dziewczyna. — Kolejne walentynki w robocie.

— Ej no, Asami — oburzyłam się, podnosząc z łóżka. — Mój brat to dupek, ale na pewno będzie chciał spędzić z tobą czas po treningu. Bez przesady.

— Nie wiem, Kotori. Czasem chciałabym, żeby nie był tym siatkarzem, nie trenował, nie chodził na siłownie i basen i nie biegał, gdy tylko znajdzie chwilę. Wiem, że to egoistyczne, ale czasem chciałabym mieć go tylko dla siebie.

Westchnęłam ciężko i spojrzałam na kolaż, wiszący na ścianie w moim pokoju. Wlepiłam wzrok w uśmiechającą się do mnie twarz Oikawy i opadłam na poduszki.

— Też tak czasem mam, Sami — mruknęłam. — Tōru też okropnie dużo trenuje. W dodatku moje cosplaye i jego wolontariat... Wiem jak ciężko pogodzić związek z życiem.

— Tak... Ciężko...

— Ale spójrz na to z tej strony — zaczęłam, przewracając się na brzuch. — Kiedyś będziemy miały ich już na wyłączność, a przy okazji będziemy w cholerę bogate, bo nasi mężowie będą profesjonalnymi siatkarzami.

Asami zaśmiała się.

— Racja.

— Luzik, dziewczyno. A jeśli na serio tęsknisz za Wakatoshim... Pogadaj z nim. To mądry chłopak, zrozumie. Boże, nie wierzę, że właśnie to powiedziałam.

— Pogadam — obiecała, śmiejąc się cicho. — W końcu mam najcudowniejszego chłopaka pod słońcem.

— Ejejej, nie zapominaj o kim mówisz! — upomniałam ją. — I nie zapominaj, że najwspanialszy jest Tōru!

— Jasne, jasne — zaśmiała się dziewczyna. — Dzięki, Kotori. Kocham cię, wiesz?

— No ba — prychnęłam. — Ja ciebie też, Sami.

***

— Gotowa na wielki wieczór, Tori-chan? — zapytał szatyn, stojąc w progu mojego domu. Idealnie wyprasowana błękitna koszula podkreślała jego kolor oczu, a czarny płaszczyk tylko dodawał elegancji.

— Gotowa — powiedziałam, zarzucając torebkę na ramię i uśmiechając się szeroko do chłopaka. Już miałam przekroczyć próg, kiedy zatrzymał mnie męski głos:

— Wychodzisz?

Przygryzłam wargę i uśmiechnęłam się lekko.

— Tak, tato — odparłam. — To problem?

— Skądże — powiedział mężczyzna, patrząc na szatyna, stojącego za mną.

— Dobry wieczór, proszę pana — uśmiechnął się grzecznie Oikawa. Mężczyzna skinął głową.

— Czy Takemura ma po ciebie przyjechać? — zapytał. Pokręciłam głową.

— Nie trzeba, wrócimy sami — powiedziałam, niepewnie chwytając szatyna za rękę. Ojciec spojrzał na nasze splecione dłonie i skinął głową.

— Bawcie się dobrze — powiedział. Uśmiechnęłam się.

— Dzięki, tato.

***

✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz