XI

2.2K 155 144
                                    

Zamknęłam książkę i przetarłam oczy. Wakatoshi miał rację. Była naprawdę dobra. Schowałam tomik do torby i rozejrzałam się po lokalu. Spojrzałam na zegarek i z westchnieniem ruszyłam na zaplecze. Lekko się zasiedziałam, nie ma co. Przebrałam się pospiesznie w szkolny mundurek i złożyłam fartuch do szafki. Zarzuciłam torbę na ramię, sprawdziłam, czy na pewno o niczym nie zapomniałam, po czym ruszyłam do wyjścia, gasząc za sobą światła. Wyszłam z kawiarni i zamknęłam za sobą drzwi. Ziewnęłam w rękaw i schowałam klucz. Wsunęłam dłonie do kieszeni mundurka i ruszyłam ciemną ulicą w stronę domu. Lubiłam nocne spacery. Kiedy ulice były takie ciche, oświetlone tylko latarniami. Nie bałam się, wręcz przeciwnie. Przebywanie w samotności dawało mi spokój i uczucie ukojenia. Spojrzałam w gwieździste niebo i zamyśliłam się. Skręciłam w stronę domu Kotori. Był piątek wieczór. Na pewno pracowała nad kolejnym cosplayem. Miałam po drodze, musiałam oddać książkę. Idealny pretekst, żeby nie wracać do domu i jeszcze chwilę pospacerować po mieście. Westchnęłam cicho i skręciłam na podjazd gigantycznej willi. Zmarszczyłam brwi, słysząc dźwięki muzyki i krzyki kilku głosów. Niepewnie podeszłam do drzwi i zapukałam. Usłyszałam jakiś trzask, kilka wrzasków, po czym otworzyły się z hukiem, a moim oczom ukazał się Wakatoshi. Miał na sobie granatową koszulę, rozpiętą pod szyją i czarne spodnie. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

— Co ty...

— Przyszłam oddać ci książkę — powiedziałam, wyciągając dłoń w jego stronę. Chłopak wziął ode mnie tomik i obejrzał go dokładnie, jakby zastanawiał się nad jego zastosowaniem.

— Ale...

— Ooooo! Zaprosiłeś jakąś ślicznotkę! — zawołał czerwonowłosy chłopak, pojawiając się w drzwiach. W przeciwieństwie do Wakatoshiego nie miał na sobie koszulki, a w dłoni trzymał kieliszek wódki. — Satori jestem, miło mi panią poznać — zachichotał. — Zapraszamy!

— Yyy... Nie dziękuję, muszę iść — odpowiedziałam szybko.

— Może wejdziesz na chwilę? — zapytał Wakatoshi, w końcu odrywając wzrok od książki. Spojrzałam na niego i ze zdziwieniem dostrzegłam uśmiech na jego twarzy.

— Ja...

— Oj. Chodź! — zaśmiał się czerwonowłosy, łapiąc mnie za nadgarstek i wciągając do środka.

Wakatoshi zamknął za nami drzwi i ruszył do salonu. Zdjęłam płaszcz i marynarkę, po czym odwiesiłam je na wieszak i ruszyłam za gospodarzem. W pokoju panował istny chaos. Wszędzie walały się śmieci, resztki jedzenia i butelki po alkoholu. Przełknęłam nerwowo ślinę i skrzyżowałam ramiona na piersi.

— Masz — powiedział Satori, podając mi szklankę, z podejrzanie wyglądającym napojem. — To na nerwy — zaśmiał się.

— Nie, dziękuję — powiedziałam szybko.

— Wypij — usłyszałam szept tuż przy uchu i poczułam jak po moich plecach przebiega dreszcz. Stojący za mną Wakatoshi wziął szklankę od przyjaciela i wsunął mi w dłoń. Spojrzałam na napój i zagryzłam wargę. Raz kozie śmierć. Wypiłam duszkiem zawartość szklanki i zakasłałam nieprzygotowana na palące uczucie w gardle.

— Witaj na imprezie, Asami — powiedział Wakatoshi, obejmując mnie ramieniem. Poczułam ciepło w piersi i uśmiechnęłam się. Czy świat się zawali jeśli jeden raz się zabawię? Właśnie wypiłam swój pierwszy w życiu alkohol. Dalej już poszło z górki.

***

— Pierwszoklasistka!? — zawołał jakiś brunet, podrzucając pustą butelkę po piwie. — Jedyna na tej imprezie, możesz czuć się wyróżniona, piękna.

✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz