Spojrzałam na Kotori i uśmiechnęłam się. Szatynka przygryzała wargę, z maseczką na twarzy i wpatrywała się w ekran telefonu.
— Dostałaś kiedyś nagie zdjęcia od chłopaka? — zapytała nagle.
— Że co? — zawołałam ze śmiechem i zajrzałam jej w komórkę.
— Tōru właśnie wysłał mi swój sześciopak — uśmiechnęła się, podając mi telefon. Selfie w łazienkowym lustrze, przedstawiało szatyna w szarych dresowych spodniach i ze szczoteczką między zębami. Miał lekko zmierzwione włosy, a na jego brzuchu odznaczały się idealnie wyrzeźbione mięśnie.
— Jak tak patrzę... Nie wierzę, że jest prawdziwy — westchnęła z romarzeniem. — Powinnam mu wysłać swoje zdjęcie? — zapytała.
— Nie z tym czymś na twarzy — poradziłam. Dziewczyna pstryknęła palcami.
— Racja.
Położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit. Myślałam o pocałunku i zastanawiałam się, dlaczego nasza relacja nie może być tak prosta jak Kotori i Oikawy. Spotkali się, zakochali, bum i są razem.
— Ja go chyba kocham — zaśmiała się dziewczyna, pokazując mi zdjęcie szatyna. Oikawa przesyłał całusa, siedząc na łóżku w miętowej koszulce z nadrukowanym kosmitą.
— Jesteście uroczy — uśmiechnęłam się. — Naprawdę wam kibicuje.
— Dzięki, kochana — Kotori wyszczerzyła zęby. — A jak twoje miłości? — zapytała. — Widziałam cię ostatnio w kawiarni z jakimś słodkim brunetem.
— To tylko Natsuo — powiedziałam.
— Tylko?
— Tylko przyjaciel — powiedziałam.
— Na pewno? — spytałam dziewczyna, specjalnie przedłużając samogłoski.
— Na sto procent — uśmiechnęłam się. — Między nami nic nie ma.
— Szkoda — westchnęła dziewczyna. — Ładnie razem wyglądacie, a on jest mega przystojny. Oczywiście nie tak bardzo jak Oikawa.
Zaśmiałam się.
— Dlaczego on jeszcze nie jest modelem? — zapytałam. Dziewczyna spojrzała na mnie z błyskiem w oku.
— Couple goal — powiedziała z idealnym akcentem. — Namówię go na wspólny cosplay! — zawołała.
— To się może udać — przytaknęłam. — Będziecie razem świetnie wyglądać.
— No jasne, że tak — prychnęła dziewczyna, po czym roześmiała się, patrząc w telefon. — Tōru pyta, czy podoba mi się Oikawa Kotori.
— Jak dla mnie idealnie — powiedziałam, a szatynka wyszczerzyła zęby.
— Dla mnie też.
***
Odłożyłam kubek i odłączyłam telefon od ładowarki. Sprawdziłam godzinę i schowałam go do torby.
— Dzień dobry — powiedział Wakatoshi, wchodząc do kuchni w mundurku Shiratorizawy. Podniosłam się z miejsca i podeszłam do zlewu z kubkiem po kawie.
— Dzień dobry — odpowiedziałam. O dziwo, nie czułam się niezręcznie tak jak jeszcze dwa dni temu. Czułam się... Jak dawniej.
Odkręciłam kran i wzięłam do ręki gąbkę do naczyń. Chwyciłam płyn i spojrzałam ze zdziwieniem na dłoń Wakatoshiego ma mojej ręce.— Ja to zrobię — powiedział i wziął ode mnie gąbkę. Odsunęłam się i uśmiechnęłam lekko. Oparłam się o blat i spojrzałam na swoje skarpetki.
— Kotori postanowiła mnie olać i nie iść do szkoły — westchnęłam. Wakatoshi odłożył na suszarkę umyty kubek i spojrzał na mnie, wycierając dłonie.
— Poproszę Takemurę żeby nas podwiózł do szkoły — powiedział chłopak, wyciągając telefon z kieszeni.
— Kogo? — zapytałam, marszcząc brwi.
— Naszego szofera — odparł chłopak.
— Nie, dzięki — mruknęłam, zarzucając torbę na ramię i ruszając w stronę wyjścia. — Przejdę się.
— Ej, Asami! — zawołał za mną. Wyszłam z domu i jęknęłam, czując na sobie zimne krople. Zagryzłam zęby i skierowałam się w stronę Akademii. Po kilku krokach przestałam czuć spadające krople. Spojrzałam na parasolkę nad swoją głową i odwróciłam wzrok.
— Pada — powiedział Wakatoshi. — A tobie się zachciało spaceru.
— Uważam, że nie powinieneś wykorzystywać swojego szofera do takich błahostek. Nie jesteś z cukru, nie rozpuścisz się — mruknęłam.
— To jego praca — zauważył chłopak. Skrzyżowałam ramiona na piersi i westchnęłam.
— Przepraszam — mruknęłam. — Czasami nie panuję nad zazdrością...
— Co? — zapytał tępo chłopak, nadal trzymając parasol nad moją głową.
— Wiesz jak to jest przyjaźnić się z córką milionera i równocześnie zastanawiać się, czy stać cię na filiżankę kawy? Kocham Kotori. Ale nie mogę nic poradzić na to, że czasem zżera mnie zazdrość. Zwłaszcza kiedy widzę, że nie docenia tego co ma...
— Nie wiedziałem, że masz problemy finansowe — mruknął. Wzruszyłam ramionami.
— A niby dlaczego pracuje w kawiarni na dwie zmiany? — westchnęłam. — A nawet jakbyś wiedział, co by to zmieniło? I tak głupio mi, że tak wykorzystuję gościnność przyjaciółki.
Waktoshi zawahał się, po czym złapał mnie za łokieć.
— Lepiej byś się czuła wykorzystując swojego chłopaka? — zapytał.
— Co? — szepnęłam z niedowierzaniem. Licealista nachylił się delikatnie i pocałował mnie w czoło.
— Szaleję za tobą, Asami — powiedział. — Chcę w końcu móc nazwać cię "moją"— dodał. Wstrzymałam oddech. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko. Pociągnęłam go za krawat i pocałowałam go z pasją. Wakatoshi objął mnie ramieniem w talii, w drugiej dłoni wciąż ściskając parasol. Całowałam go jakby świat nie istniał. Idealnie, romantycznie, w deszczu... Po raz ostatni musnęłam jego wargi i oparłam czoło o jego klatkę piersiową.
— Już możesz — powiedziałam cicho. Chłopak pocałował mnie w czubek głowy.
— Moja dziewczyna — wyszeptał i przytulił mnie.
CZYTASZ
✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OC
FanfictionOd dziecka kochałam czytać. Kochałam kawiarnie. Kochałam zapach starych, pożółkłych stron, zmieszany z ziarnami kawy. Z czasem zaczęłam pracować w kawiarni i mimo że ilość mojego wolnego czasu drastycznie się zmniejszyła, zawsze znajdowałam czas na...