VI

2K 179 57
                                    

Wyszłam z sali razem z Natsuo, jak kazał na siebie mówić, i ruszyłam w stronę sali gimnastycznej do siatkówki. Byłam tam tylko kilka razy, dlatego miałam małe kłopoty z trafieniem.

— Do jakiego klubu należysz? — zapytał, przejmując prowadzenie. Odetchnęłam z ulgą.

— Do żadnego — odparłam. — Na codzień pracuję w kawiarni, nie mam czasu — wyjaśniłam. Chłopak skinął głową.

— Ja zapisałem się do sekcji pływackiej — powiedział, wsuwając dłonie w kieszenie mundurka. — Nie miałem wyjścia — zaśmiał się. — Rodzice by mnie wydziedziczyli, gdybym po sześciu latach intensywnych treningów nie wybrał pływania.

— Ja chciałam chodzić na fotografię — przyznałam.

— Co stoi na przeszkodzie? — zapytał, wchodząc na trybuny sali gimnastycznej.

— Mam wtedy zmianę w pracy — wyjaśniłam. Chłopak cmoknął z niezadowoleniem.

— Interesujesz się fotografią, mademoiselle? — zapytał.

— Trochę — odparłam i dostrzegłam wysoką sylwetkę Ushijimy. Oparłam się o barierkę i czekałam aż spojrzy w naszą stronę. Trzecioklasista omiótł wzrokiem salę, po czym zatrzymał go na mnie. Uniósł dłoń w geście powitania. Odmachałam mu i usiadłam obok Natsuo. Brunet uśmiechnął się.

— To dlatego pytałaś o mecz — mruknął. Spuściłam wzrok.

— To tylko brat mojej przyjaciółki — odparłam. Natsuo westchnął cicho i podłożył dłonie po głowę, opadając na oparcie krzesła.

— Tak, jasne — zaśmiał się.

***

Spojrzałam na numer Natsuo w swoim telefonie i uśmiechnęłam się, odkładając go na biurko. Założyłam włosy za ucho i spojrzałam w lustro na drzwiach swojego pokoju. Podwinęłam koszulkę, patrząc na wystające żebra i kości biodrowe. Znowu schudłam. Ostatnio nie dojadam. Jestem pewna, że mam niedowagę.

— Asami, jesteś tu? — zapytał Hajime, wchodząc do pokoju. Opuściłam bluzkę i spojrzałam na niego pytająco. — Chcesz coś na kolację?

— Właściwie to nie jestem głodna — mruknęłam zgodnie z prawdą. — Chyba się już położę.

Hajime podszedł do mnie i przytulił mnie ostrożnie. Pogłaskał mnie po głowie i westchnął cicho. Wtuliłam się w niego, zamykając oczy.

— Damy radę — zapewnił. — Trzymaj się.

— Wiem — mruknęłam i oderwałam się od bruneta. — Dobranoc, Hajime.

— Dobranoc, Asami — powiedział i zgasił światło.

***

— To wkurzające — powiedziała dziewczyna, popijając herbatę z miodem i cytryną. — Moja kariera cosplayerki jest bardzo obiecująca i nie powinien się czepiać. Zwłaszcza, że mam już grono wiernych fanów. Wybieram się na następny konwent w Tokio. Wiesz ile tam będzie moich widzów?!

— Kotori, mam klientów — westchnęłam, patrząc na uniesioną dłoń mężczyzny przy stoliku nieopodal.

— Jasne, idź — mruknęła, odstawiając kubek i podpierając brodę dłonią. Ruszyłam w stronę klienta i odebrałam zamówienie, które już po chwili zaczęłam realizować. Kotori nadawała jak katarynka, nie przestając bombardować mnie informacjami i swoimi emocjami. Co jakiś czas przytakiwałam cicho, starając się skupić na pracy.

— No i brachol o ciebie pytał — westchnęła w końcu. Podniosłam głowę i spojrzałam na nią pytająco.

— Co? — spytałam tępo, przestając przecierać szklankę. — O co pytał?

— Nie wiem, nie słuchałam go — mruknęła.

— Kotori — warknęłam zirytowana. Dziewczyna zmarszczyła brwi.

— Jeżeli mi powiesz, że on ci się podoba, to słowo daję, przestaję się z tobą zadawać — powiedziała z powagą. Westchnęłam cicho.

— Nie, spoko — mruknęłam i wróciłam do czyszczenia naczyń.

— No i super — dziewczyna zerknęła jeszcze na mnie kątem oka i wróciła do wpatrywania się w ekran komórki.

— Idziemy w tę sobotę na karaoke razem z Oikawa, chcesz się zabrać? — zapytałam, próbując przełamać niezręczną ciszę.

— Jasne — odparła, nie podnosząc wzroku. Pokręciłam głową ze zrezygnowaniem i podeszłam do kolejnego klienta.

***

KOTORI

— Mam sprawę — powiedziałam, wchodząc do biblioteki. — Zostaw ją w spokoju, dobra? — warknęłam. Wakatoshi podniósł głowę znad czytanej właśnie książki i poprawił okulary z beznamiętnym wyrazem twarzy.

— Czego konkretnie ode mnie oczekujesz? — zapytał, wkładając palec między strony i zamykając tomik.

— Przestań o nią pytać, przestań z nią gadać, przestań chociażby o niej myśleć do cholery! — warknęłam. — Mieszasz jej w głowie, idioto! Nie daruję ci, jeżeli przez ciebie stracę najlepszą przyjaciółkę!

— Nic nie robię, Kotori — zapewnił obojętnie. — Nie interesują mnie dziewczyny, dobrze wiesz.

— Ale one interesują się tobą! I widzę, że odkąd cię spotkała, zachowuje się jak pierdolone zombie! Nie można z nią normalnie pogadać, najgorsze jest to, że jestem święcie przekonana, że tylko złamiesz jej serce i będzie jeszcze gorzej.

— Czy ktoś powiedział, że mam zamiar cokolwiek łamać? — westchnął, zdejmujac okulary i patrząc na mnie podirytowanym wzrokiem. — Nie interesuje mnie twoja koleżanka. I nic mnie z nią nie łączy — dodał i ponownie założył szkła. Przeniósł wzrok na książkę i ponowił lekturę. Zacisnęłam pięści i bez słowa wyszłam z biblioteki. Nie oddam mu Sami. Nie ma mowy.

✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz