XII

1.8K 162 77
                                    

- Coś się stało? - zapytał Tōru, przekręcając się i kładąc głowę na moim brzuchu. Wplotłam palce w jego włosy i wzięłam uspokajający wdech.

- Nie, kochanie - zapewniłam i uśmiechnęłam się lekko.

- Nie wydaje mi się, Tori-chan - mruknął. - Pamiętaj, mi możesz wszystko powiedzieć.

Westchnęłam cicho i odłożyłam trzymamy telefon.

- Właściwie to jest jedna rzecz, którą muszę ci powiedzieć - odparłam, zagryzając wargę.

- Tak?

- Tak naprawdę nie jestem jedynaczką - powiedziałam. - Wakatoshi Ushijima jest moim bratem.

- Wiedziałem! - wykrzyknął zdenerwowany chłopak i usiadł ze wściekłym wyrazem twarzy.

- Nie mówiłam ci, bo wiem, że się nienawidzicie - westchnęłam. - Przepraszam, Tōru.

Chłopak skrzywił się lekko.

- Owszem, nienawidzę typa - powiedział. - Ale bardzo mi na tobie zależy, Tori-chan. I wali mnie to, że jesteś siostrą tego... tego...

- Idioty - dokończyłam ze śmiechem. Tōru uśmiechnął się i pocałował mnie.

- Cieszę się, że się zgadzamy - mruknął.

- "Powinnaś była pójść do Shiratorizawy" - powiedziałam niskim głosem, parodiując brata. Tōru spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- No nie gadaj, że tobie też tak powiedział!

- Ciągle mi to powtarza - zaśmiałam się. - Naprawdę. To chyba jego ulubione zdanie.

- "Powinieneś był pójść do Shiratorizawy" - powiedział szatyn piskliwym głosem. - "Powinieneś grać w MOJEJ drużynie". Jasna cholera. Jego drużyna. Jego szkoła. JEGO siostra. Niech się wypcha, egoista jeden.

Wybuchnęłam śmiechem i opadłam na poduszki. Tōru przytulił mnie i schował twarz w moje włosy.

- Myślałam, że gorzej to zniesiesz - przyznałam.

- Oj, moja słodka Kotori - zaśmiał się. - Nigdy z ciebie nie zrezygnuję - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. - Zrobię dla ciebie wszystko.

- W takim razie powinieneś iść do Shiratorizawy - zaśmiałam się.

- Oj, zamknij się! - zawołał ze śmiechem i przyciągnął mnie do siebie. Przymknęłam oczy.

- Wakatoshi zrobił imprezę z kumplami z drużyny - mruknęłam. - Dlatego tak mi zależało żeby uciec dzisiaj z domu.

- Na pewno jest drętwo - odparł szatyn. Poczułam jak głaszcze mnie po głowie.

- Tak - powiedziałam. - Na stówę.

***

Otworzyłam oczy i jęknęłam cicho, czując falę bólu, zalewającą moje ciało. Cierpienie rozchodziło się od mózgu i trafiało dosłownie w każdy możliwy nerw. Wiem, że to działa zupełnie inaczej, jednak tamtego uczucia nie da się opisać. Przyłożyłam dłonie do skroni i rozmasowałam je powoli. Spróbowałam szerzej otworzyć oczy, co utrudniało mi słońce wpadające przez okno. Potem do mojego mózgu zaczęły docierać istotne fakty:
Po pierwsze, nie jestem w swoim pokoju.
Po drugie, jestem w samej bieliźnie.
Po trzecie, czuję, że jest mi niedobrze.
Po czwarte, nic nie pamiętam!
I po piąte, to co najważniejsze, obok mnie śpi półnagi Wakatoshi Ushijima.

- Cholera - zaklęłam, patrząc na niego zszokowana. - Cholera, cholera, cholera.

Chłopak odwrócił się na plecy i przetarł twarz dłonią. Patrzyłam na niego jak sparaliżowana. W moim mózgu brakowało kilku ważnych informacji i za nic w świecie nie byłam w stanie ich znaleźć. Wiedziałam jedno. Przegięłam z alkoholem.

Licealista podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na mnie ze spokojem.

- Co ja tu robię? - zapytałam przerażona, przez co mój głos zabrzmiał nieco zbyt piskliwie. - Czy my...?

Chłopak zmarszczył brwi i pokręcił głową.

- Do niczego nie doszło - powiedział. - Przysięgam.

- To gdzie jest mój mundurek? - zapytałam i zakryłam się kołdrą, uzmysławiając sobie, że jestem w samej bieliźnie.

- Sama się rozebrałaś - powiedział chłopak, po czym wstał i podszedł do szafy. Wyjął z niej białą koszulę i podał mi ją z obojętną miną. Następnie usiadł po swojej stronie, tyłem do mnie i westchnął ciężko. Założyłam koszulę chłopaka, po czym zapięłam guziki i podwinęłam rękawy. Usiadłam na łóżku i zacisnęłam dłonie w pięści.

- Naprawdę do niczego nie doszło? - zapytałam.

- Zależy co rozumiesz przez "nic" - mruknął. - Nie, nie kochaliśmy się.

Wlepiłam wzrok w swoje kolana.

- Przepraszam - szepnęłam zawstydzona.

- Nie przepraszaj - powiedział wstając i ubierając się w pierwsze lepsze ubrania wyjęte z szafy..- Alkohol źle działa na nas oboje. To nie twoja wina. Już prędzej to ja powinnem przepraszać.

- Sprawiłam ci kłopot - mruknęłam.

- Asami, wiem jak to zabrzmi, ale niczego nie żałuję - powiedział, zatrzymując się z ręką na klamce. - Może z wyjątkiem kilku słów. Za to przepraszam.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz - westchnęłam.

- Nie szkodzi - odparł. - Jak chcesz możesz wziąć prysznic. Potem zejdź na dół. Dam ci coś przeciwbólowego.

- Dobrze - mruknęłam i poczekałam aż chłopak wyjdzie z pokoju. Rozejrzałam się szybko po sypialni i z jękiem podniosłam się z łóżka. Trochę kręciło mi się w głowie i niemiłosiernie chciało mi się wymiotować. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, korzystając z żelu Wakatoshiego, jego ręcznika i ponownie ubierając się w jego koszulę. Stanęłam przed lustrem i westchnęłam. Przeczesałam włosy palcami i wypłukałam usta płynem, stojącym na umywalce. Zaśmiałam się z niedowierzaniem. Nie wierzę w to. Nie wierzę.

Powoli wyszłam z łazienki i zeszłam do kuchni, omijając śmieci walające się po podłodze. Usiadłam przy blacie i schowałam twarz w dłonie. Chłopak postawił przede mną szklankę wody i położył obok białą tabletkę. Spojrzałam podejrzliwie na pigułkę, po czym połknęłam ją, popijając wodą.

- Zjesz coś? - zapytał licealista, wyjmując z szafki wczorajsze pieczywo.

- Nie ma szans - mruknęłam, zaciskając dłonie na szklance.

- Nie powinnaś brać leków na pusty żołądek - powiedział.

- Będę... się zbierać - powiedziałam wstając. Nadal lekko nieprzytomna zachwiałam się i złapałam licealistę za koszulkę. Chłopak podtrzymał mnie i pomógł wstać.

- Nie musisz się spieszyć - powiedział. - Kotori wróci dopiero wieczorem.

- Nie może się o tym dowiedzieć - mruknęłam. - Obiecaj, że jej nie powiesz.

- Nie powiem - odparł i wziął mnie w ramiona. - Prześpisz się u mnie, zgoda? - zapytał. Kiwnęłam głową.

- Tak strasznie mi głupio - mruknęłam, chowając twarz w jego tors.

- Niepotrzebnie - mruknął. - Zdarza się.

- Ale nie mnie - jęknęłam cicho i pozwoliłam żeby chłopak ułożył mnie na łóżku. Zakryłam się kołdrą aż po same uszy i wtuliłam twarz w poduszkę. - Hajime... - jęknęłam. - Nikt nie wie, że tu jestem...

- Napisałem do twojego brata wczoraj wieczorem - powiedział. - Myśli, że zostałaś na noc u Kotori. Powinnaś blokować telefon - dodał i wyszedł z pokoju. Zacisnęłam powieki i rzuciłam się na łóżko z cichym okrzykiem. Wszystko się skomplikowało. Wszystko. I nie mam pojęcia jak to rozwiązać.

✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz