— Hej — powiedziałam, podchodząc do chłopaka. — Gratuluję wygranej.
— Dzięki — mruknął lekko zdyszany, wycierając kark ręcznikiem, po czym nachylił się lekko, żeby pocałować mnie przelotnie w usta. Wsunęłam dłonie do kieszeni mundurka. — Kawa? — zapytałam z uśmiechem.
— Jasne — mruknął, kładąc mi dłoń na włosach. — Tylko wezmę prysznic.
Patrzyłam za nim z uśmiechem, po czym wyszłam przed salę gimnastyczną i usiadłam na ławce.
— Bonjour, ma chérie — powiedział brunet, siadając obok mnie.
— Hej, Natsuo — przywitałam go wesoło. — Widziałeś mecz?
— Non — mruknął chłopak. — Miałem trening — uśmiechnął się lekko. — Jak się rozwija twój związek?
— Te ostatnie osiem dni było cudowne — wyszczerzyłam zęby. — Jestem przeszczęśliwa.
— Cieszę się, belle — uśmiechnął się. — Ja poluję obecnie na Nao z naszego rocznika. Wpadła mi w oko na ostatniej lekcji matematyki.
— Powodzenia — uśmiechnęłam się.
— Widzę, że już wszystko gra. Jak się czujesz? — zapytał.
— Dzięki za notatki — powiedziałam, myśląc o wczorajszej rozmowie z Natsuo. — Mam ostatnio jakieś problemy z żołądkiem — wyjaśniłam. — Kiepsko jadam...
— Nie wpakuj mi się w żadną anemię, ma chérie — cmoknął z niezadowoleniem. — Weź sobie kilka dni wolnego. To pewnie z przepracowania.
— Okay — mruknąłam. — Dzięki za troskę.
— Nie ma sprawy, mademoiselle — powiedział, wstając. — Lecę do domu, trzymaj się, ma jolie!
— Cześć — uśmiechnęłam się i opadłam na oparcie. Nie minęło kilka minut, a poczułam dłoń na ramieniu. Odwróciłam się do chłopaka i pocałowałam go w policzek.
— Idziemy? — zapytał. Kiwnęłam głową i spotłam nasze dłonie.
***
Przewróciłam stronę i oparłam się o klatkę piersiową chłopaka. Kochałam tę kawiarnię, gdzie oprócz tradycyjnych stolików można było siedzieć na fotelach, kanałach, a nawet parapetach. Wszędzie pełno poduszek, kocy i ciepła. Idealna atmosfera. Idealny klimat tego miejsca. Chłopak przełożył ręce mad moją głową, pokazując mi trzymaną książkę.
— "Jeżeli uda się pokonać choć jedną osobę, to życie ma sens. Nawet jeśli nie można być z tym człowiekiem." — przyczytałam wskazany fragment i odwróciłam głowę do tyłu, pozwalając się pocałować. Chłopak odłożył książkę i objął mnie w talii, przyciągając do siebie. Położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.
— Kiedy powiemy Kotori? — zapytał chłopak. Jęknęłam cicho.
— Mieliśmy o tym nie rozmawiać — powiedziałam z wyrzutem.
— Kiedyś musimy — odparł chłopak i pocałował mnie w czubek głowy. — Nie chce się z tym kryć, Asami. A prędzej czy później i tak się dowie. Lepiej by było gdyby od nas.
Westchnęłam, w duchu przyznając mu rację.
— Okay — dałam za wygraną. — Powiemy jej jutro, zgoda?
— Razem? — zapytał. Polowałam głową.
— Razem.
***
— Wpadnij do mnie w piątek, d'accord? — zapytał Natsuo, gdy odebrałam telefon. Westchnęłam.
— Bardzo chętnie. Akurat przyda mi się wsparcie po trudnej rozmowie.
— Chcecie jej powiedzieć? — zapytał.
— Tak — mruknęła, siadając na łóżku w swoim pokoju. — Najwyższy czas.
— W tak fazie życzę powodzenia, mademoiselle — odparł chłopak. — Lecę na trening. Au revoir!
— Hej — mruknęłam z uśmiechem i rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na stolik nocny i opadłam na materac.
***
— Mam ci tyle do powiedzenia! — zawołała Kotori, niemal wciągając mnie do domu.
— Ja tobie też — mruknęłam, czego dziewczyna nie usłyszała. Pociągnęła mnie do pokoju i posadziła na łóżku.
— Po pierwsze, Oikawa — powiedziała, zaciskając dłoń w pięść i prostując jeden palec. — Zaprosił mnie na wspólny wypad podczas przerwy świątecznej!
— To cudownie! — uśmiechnęłam się. — Spędzicie trochę czasu we dwoje.
— No właśnie — Kotori opadła na pościel z westchnieniem. — Nie mogę się doczekać.
— A kolejna sprawa? — zapytałam po chwili ciszy.
— Co? A tak! Hiszpański to cudo! Nie potrafię powiedzieć ani słowa, ale jak słuchałam tej naszej nauczycielki to aż mnie ambicja wzięła — zaśmiała się. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam w stronę drzwi, słysząc pukanie.
— Mogę? — zapytał Wakatoshi, trzymając zwiniętą w pięść dłoń przy framudze otwartych drzwi. Kotori spojrzała na niego ze zdziwieniem.
— Jeśli musisz — mruknęła. Chyba była w dobrym humorze. Aż mi głupio, że miałam zamiar to zniszczyć.
Licealista usiadł na łóżku obok mnie i spojrzał na siostrę.
— Musimy pogadać — powiedział. Przygryzłam wargę, unikając spojrzenia Kotori. Dziewczyna zmierzyła nas podejrzliwym wzrokiem.
— Okaaaay — powiedziała, przedłużając "a" i krzyżują ramiona na piersi. — Zaraz, zaraz czy wy...?
— Jesteśmy razem — wtrącił Wakatoshi, delikatnie łapiąc mnie za rękę, w geście dodania odwagi. Spuściłam wzrok, nie mogąc dłużej patrzeć na przyjaciółkę. Dziewczyna patrzyła na brata beznamiętnym wzrokiem.
— Spotykam się z Oikawą Tōru — powiedziała bezbarwnie, wpatrując się w trzecioklasistę wyzywającym wzrokiem. Poczułam jak jego dłoń zadrżała.
— No chyba sobie, kurwa, żartujesz — powiedział. Spojrzałam na niego z przerażeniem. On? Przeklinać?!
— Od miesiąca — uśmiechnęła się bezczelnie. — A wasz słodki związek? Ile czasu to przede mną ukrywacie? — zapytała wściekle.
— Dziewięć dni — mruknęłam. Dziewczyna prychnęła tylko i przyłożyłam dłoń do czoła.
— Ja rozumiem ciebie, idioto — powiedziała, patrząc na brata. — Ale ty, Asami? Najlepszej przyjaciółce? Z moim własnym bratem?!
— Przepraszam — wykrztusiłam. — Wiedziałam, że będziesz się wściekać...
— No i dobrze wiedziałaś! — krzyknęła. — Do cholery!
— Kotori, uspokój się — powiedział chłopak, delikatnie ściskając moją dłoń dla dodania otuchy. Dziewczyna pokręciła głową z niedowierzanie.
— Wyjdźcie stąd — warknęła. — Nie chcę was w tym momencie oglądać.
Zagryzłam wargę i ruszyłam w stronę drzwi puszczając dłoń chłopaka. Wyszłam z pokoju Kotori i założyłam dłonie na piersi drżąc za zdenerwowania. Wakatoshi zamknął za nami drzwi i podszedł do mnie od tyłu. Potarł dłońmi moje ramiona i przytulił mnie.
— Przejdzie jej — zapewnił. Kiwnęłam głową i westchnęłam cicho.
— Wiem.
CZYTASZ
✔️Z książką i kawą || Ushijima Wakatoshi x OC
FanfictionOd dziecka kochałam czytać. Kochałam kawiarnie. Kochałam zapach starych, pożółkłych stron, zmieszany z ziarnami kawy. Z czasem zaczęłam pracować w kawiarni i mimo że ilość mojego wolnego czasu drastycznie się zmniejszyła, zawsze znajdowałam czas na...