JUNGKOOK #0

607 30 0
                                    

*zanim się poznacie cz. 1*

Uderzyłam w biurko z całej siły moją pięścią, która już i tak była obolała. Jęknęłam cicho i schowałam twarz w dłoniach. Po wstępnym uspokojeniu oddechu spojrzałam jeszcze raz na ekran monitora.
Przegraliśmy.
-T/I, odbiór- usłyszałam w słuchawce dalej wpatrując się w wynik naszego meczu.
-Jestem- powiedziałam cicho czując, że mam ochotę po prostu iść spać i zapomnieć o tej porażce.
-Nie martw się, wypierdolimy go- powiedział chłopak z mojej drużyny, ale nie poprawiło mi to humoru w żaden sposób.
-To jakoś drastycznie nie zmienia sytuacji- mruknęłam powoli zamykając niepotrzebne okna w wyszukiwarce.
-Spokojnie, ja to załatwię. Zrobię porządną rekrutację i żaden debil tego pokroju już nie będzie w naszej drużynie- powiedział stanowczo, a ja chciałam już po prostu się rozłączyć i być sama.
-Słuchaj, ja już muszę lecieć- odparłam rozglądając się po pokoju, aby wymyślić jakąś wymówkę do zakończenia rozmowy.- Muszę posprzątać.
-T/I, dobrze wiemy, że zawsze masz idealny porządek- powiedział, a ja tylko zamknęłam oczy zażenowana przez to, że wpadłam tak szybko.- Słuchaj, jebać leszczy.
-Boże, przestań już o tym gadać- jęknęłam rozwalając się bardziej na oparciu fotela.- Ogarnij kogoś dobrego i tyle. Koniec tematu.
-Oczywiście, kapitanie- po jego ostatnim tekście zakończyłam rozmowę.
Moja drużyna osiągała naprawdę dobre wyniki w Overwatchu. Byliśmy zgraną paczką, choć byłam tam jedyną dziewczyną na pięciu chłopaków. Zdążyliśmy się ze sobą zżyć kiedy jeden z członków mojej grupy stwierdził, że przejdzie do konkurencji. To był cios dla nas wszystkich, żadne z nas nie spodziewało się tego po nim. Wszystkich dobrych sztuczek nauczył się podczas naszych gier, a tak po prostu udawał niewiadomo kogo i się wyłamał. Najbardziej jednak bałam się tego, że doskonale znał nasze niezawodne strategie, które już z pewnością poznali wszyscy z jego nowej paczki, co mnie bardzo dobijało.
Szukaliśmy przed długi czas kogoś na jego miejsce, choć pustka w sercu jak i niesmak pozostawała taka sama. Kiedy wreszcie udało nam się wybrać kogoś, kto miał być tym odpowiednim okazał się po prostu swego rodzaju sabotażystą, który miał zniszczyć nas od środka.
Postanowiłam się zdać po raz ostatni na nos mojego przyjaciela i zaufać jego intuicji, aby udało nam się w końcu wyjść z tego dołka, a którym tkwiliśmy od dłuższego czasu.

25.06.2018

Reakcje BTS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz