JIN #0

386 20 0
                                    

*zanim się poznacie cz. 1*

Przeciągałam palcami po strunach, a druga ręka poruszała się w dość szybkim tempie. Starałam się nie pomylić akordów, które przecież, choć trudne, ćwiczyłam bardzo długo. W momencie, w którym moje palce ułożyły się w niewłaściwy sposób zdenerowowana spojrzałam na mężczyznę przede mną.
-Zacznnij od nowa- powiedział z dłonią przy twarzy.
Widziałam, że ogarnia go poddenerwowanie, ponieważ wcale nie była to moja pierwsza próba. Nie chciałam już po raz kolejny tłumaczyć się stresem ze względu na to, że zrobiłam to wcześniej po podejściu numer 3.
Przy kolejnym błędzie praktycznie na samym początku wstał ze swojego miejsca.
-Dobrze, dziękuję bardzo- powiedział stanowczym głosem stając przede mną.
-Ale ja..- chciałam jakoś się wybronić ogólnym zdenerwowaniem przez przesłuchanie.
-Dziękuję- powtórzył przez zaciśnięte zęby, a ja tylko pokiwałam głową i zabrałam instrument oraz plecak stojący obok mojego krzesła po czym wyszłam ze łzami w oczach.
Ta szkoła była moim największym marzeniem. Dobrze wiedziałam, że jeśli tylko wrócę do domu dostanę ochrzan za zmarnowanie takiej szansy i usłyszę wiele przykrych słów.
W moim domu nie działo się najlepiej. Rodzice oszczędzali na wszystkim, a kiedy dowiedzieli się, że chcę spróbować swoich sił w muzyce dosłownie mnie wyśmiali. Ja jednak dalej byłam uparta i pomimo faktu, że mieliśmy poważne problemy z pieniędzmi postanowiłam starać się zdobyć swój wymarzony instrument. Udało mi się to po wielu miesiącach oszczędzania i odmawiania sobie wielu rzeczy. Kiedy wreszcie wymarzona gitara wpadła w moje ręce załatwiłam sobie korepetycje prowadzone przez tatę mojej najlepszej przyjaciółki, który przyjął mnie na swoje zajęcia za darmo, za co byłam mu niesamowicie wdzięczna. Mi jednak dalej było mało.
Postanowiłam spróbować swoich sił w jakiejś szkole muzycznej. Wiedziałam dobrze, że gdyby nie polecenie mojego nauczyciela muzyki ze szkoły, który zapewniał, że jestem pilną uczennicą i poważnie podchodzę do tego, co robię to nie miałabym żadnych szans.
Dobrze pamiętałam każde moje zajęcia. Wiedziałam, że muszę dać z siebie wszystko, aby tylko pokazać, że się do czegoś nadaję.
I rzeczywiście tak było. Po dwóch latach stałam się jednym z najlepszych uczniów tej placówki.
W dniu, w którym moja szkoła ogłosiła konkurs, którego nagrodą był bilet na wyjazd do Korei Południowej okazał się najpiękniejszym w moim życiu. Zaczęłam ostre przygotowania, przecież chodziło o moje marzenia. Nic nie liczyło się dla mnie bardziej. Wiedziałam, że jestem nastawiona na sukces i chcę się tam znaleźć.
Tym oto sposobem ja i dwie inne osoby wyjechaliśmy do kraju naszych marzeń. Przez długi czas korzystałam z internetu u mojej przyjaciółki ucząc się podstawowych zwrotów języka koreańskiego, ponieważ ten kraj stał się moją pasją. Skończyło się na tym, że umiałam dogadywać się na bardzo dobrym poziomie, co dodatkowo napawało mnie dumą.
Nasz wyjazd miał trwać tydzień. Ja jednak za wszelką cenę chciałam go przedłużyćm, a w związku z tym, że byłam pełnoletnia załatwiam z moją szkołą, że zostanę w tym kraju i jeśli tylko dostanę się do jakiejś szkoły muzycznej w Korei to nie będą mieli z tym żadnego problemu. Chcieli abym sławiła ich placówkę poza granicami, a takie docenienie to było coś.
Wychodząc ze łzami w oczach poczułam, że nienawidzę się jeszcze bardziej niż moi rodzice to robią. Poczułam, że te wszystkie godziny poświęcone na naukę poszły się jebać. Jak mogłam dopuścić do tego, że tak po prostu okazało się, że pokonała mnie zwykła trema?
Jak widać wystarczyła sama myśl o tym, że w moim życiu coś mogłoby się udać, a już zaprzepaściłam swoją szansę na sukces.

25.06.2018

Reakcje BTS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz