YOONGI #2

526 26 0
                                    

*zanim się poznacie cz. 3 OSTATNIA*

Nie umiałam usnąć przez zdenerwowanie wywołane zgubionym telefonem. Miałam tam wszystko, a akurat kiedy przemieszczałam się do innego kraju straciłam moje największe źródło informacji.
Zajebiście.
Z ponurym nastrojem i workami pod oczami wysiadłam po ponad dziesięciu godzinach lotu. Odebrałam moją walizkę i wyszłam z koreańskiego lotniska.
Rozejrzałam się dookoła. Właśnie tak sobie wyobrażałam obiekt moich największych marzeń. Nie umiałam się jednak z tego cieszyć skoro tak bardzo nawaliłam.
Nawet nie wiedziałam, gdzie mam się udać. Szłam pomiędzy Azjatami i zastanawiałam się, co dalej. Pierwsze rozwiązanie jakie przyszło mi do głowy to zamówienie pokoju w jakimś hotelu, więc zaczęłam takowego szukać. Musiałam jednak liczyć się z faktem, że moje pieniądze nie będą znajdowały się w moim portfelu przez wiekim i w pewnym momencie po prostu ich zabraknie. Stwierdziłam, że wybiorę najtańszy hotel, jaki znajdę, a następnego dnia pochodzę po mieście w poszukiwaniu jakiejś pracy. Byłam przygotowana jeśli chodzi o wydatki, więc nie martwiłam się o to za bardzo, ale byłam świadoma faktu, że praca przyda mi się jak najszybciej.

Po nocy spędzonej w zimnym pokoju, który był częścią hotelu obsługiwanego przez niezwykle nieprzyjemnych ludzi dostałam kataru. Kichałam przez cały czas szykowania się, a kiedy zeszłam do recepcji w celu zapłacenia za kolejną dobę prawie nakichałam na kobietę za ladą. Spojrzała na mnie ze ściągniętymi ustami i po wstukaniu czegoś na komputerze przyjęła ode mnie zapłatę.
Po załatwieniu formalności wyszłam na miasto, aby wyszukać jakiejś pracy.
Czułam się jakby straciła co najmniej rękę w związku z brakiem telefonu. Jedyne co mi zostało to koreańska karta na telefon, a bez samego urządzenia była bezużyteczna.
Spędziłam pół dnia na pytaniu w każdym możliwym lokalu, czy nie potrzebują pomocy w restauracji. Często było tak, że albo mieli już komplet pracowników, albo nie było szefa i nie do nich należało podejmowanie takich decyzji. Wiedziałam, że będzie ciężko, aby znaleźć coś od razu, ale nie mogłam zmarnować czasu póki miałam przy sobie zapas pieniędzy.

-Dzień dobry- przywitałam się wchodząc do kolejnej restauracji.
Panował tam ogromny ruch, nie byłam nawet pewna czy kobieta za ladą mnie usłyszała. W końcu podniosła głowę i spojrzała na mnie. Wstała z wielkim uśmiechem. Wydawała się być bardzo pogodną i ciepłą osobą, która obdarzała wszystkich swoją sympatią. Typowa miła Azjatka około pięćdziesiątki, która prowadzi swoją restaurację podającą kaczkę. Bardzo stereotypowe, ale takie było moje pierwsze skojarzenie kiedy ją ujrzałam.
-Angielski?- zapytała na co pokręciłam głową.
-Znam koreański- powiedziałam, a ona uniosła brwi w zadowoleniu.
-Witam zatem, w czym mogę pomóc?- powiedziała już w swoim języku, a ja oparłam się o blat.
-Chciałabym porozmawiać z szefem- starałam się przekrzyczeć hałas.
-To ja- powiedziała śmiejąc się jeszcze bardziej.- Co się stało, słoneczko?
-Nie szuka pani może kogoś do pracy?- spojrzałam na nią najbardziej słodkim wzrokiem na jaki było mnie stać.
-Niestety nie rozglądam się za nikim- powiedziała patrząc na mnie przepraszająco.
-Rozumiem- odparłam smutno i odwróciłam się, aby odejść od lady.
-Przyjechałaś niedawno?- z trudem wyłapałam jej słowa.
-Tak, jestem w Korei od niecałej doby. Suzkam czegoś na szybko- powiedziałam mając nadzieję, że jeszcze ją jakoś zmiękczę.
-Bardzo mi przykro, ale mamy już komplet- uśmiechnęła się przepraszająco po raz kolejny, a ja poczułam jak opuszczają mnie wszystkie siły.
-Nie ma sprawy- powiedziałam chcąc odejść.
-Jesteś śliczna i bardzo miła, masz na coś ochotę?- zapytała łapiąc mnie za dłoń i podsuwając w moją stronę menu.- Na koszt firmy, przynajmniej tyle mogę dla ciebie zrobić- powiedziała, a ja zastanawiałam się, czy nie skorzystać z jej propozycji.
-Poproszę jakieś mięso, obojętnie co, jakąś specjalność lokalu- zaśmiała się na moje słowa.
-Oh, dogadałabyś się z moim młodszym synem- powiedziała notując coś w swoim zeszyciku.- Jakby mógł to jadłby tylko i wyłącznie mięso. Usiądź sobie, zaraz ci coś przyniosę i jeszcze pogadamy- wskazała miejsce na stołku barowym i odeszła do kuchni.
Poczułam się niezwykle dobrze. Pierwsza miła rzecz, która spotkała mnie po przyjeździe do tego kraju. Nie sądziłam, że żyją na tym świecie tak mili ludzie, którzy chcą pomóc innym bezinteresownie.

-Słyszę, że kichasz, więc masz jeszcze nasz popisowy ramen- powiedziała stawiając przede mną naczynia.
-Proszę pani, to za dużo- powiedziałam patrząc wielkimi oczami na miskę z zupą oraz trzy talerze z różnymi rodzajami mięsa.
-Jedz i nie gadaj- powiedziała siadając po drugiej stronie.- Nie mam z kim tu rozmawiać, posiedzisz ze mną.
-Przecież ma pani tyle klientów, na pewno ma pani dość tego jazgotu- powiedziałam biorąc niepewnie pałeczki do ręki.
-Przychodzą tutaj dla Yoongiego, nie uważam, że gotuję aż tak dobrze- zaśmiała się, a ja wzięłam do ust pierwszy kęs.
-Nie wydaje mi się- powiedziałam przeżuwając jedzenie z uznaniem.- Yoongi to pani syn, tak?
-Tak, ten mięsożerca- zaśmiała się cicho.- Naprawdę kochane dziecko.
-Na pewno jest dobrym człowiekiem- powiedziałam biorąc się za zupę, która z pewnością miała okazać się lekiem na mój katar.

Rozmawiałam z, jak się okazało, panią Min przez długi czas dopóki nie zjadłam tego, co mi przyniosła. Byłam jej bardzo wdzięczna za tak duży posiłek, ponieważ ostatni posiłek jadłam w samolocie.
-Już będę lecieć, proszę pani- powiedziałam patrząc na to, że na dworze jest już zmrok i dosłownie pustą restaurację, a na głównej sali oprócz nas znajdował się jeszcze jeden chłopak wycierający stoły.- Zasiedziałam się, a nie powinnam.
-Może wpadniesz jeszcze kiedyś?- zapytała kiedy składałam puste naczynia na stosik.
-Jak już moja sytuacja się ustabilizuje i znajdę jakąś pracę to obiecuję, że wrócę i nakupię tyle jedzenia ile sama ważę- powiedziałam kładąc rękę na sercu czym wywołałam jej śmiech.
-Przychodź kiedy chcesz, nie chcę od ciebie pieniędzy- powiedziała oparta o blat. Wpatrywała się we mnie chwilę kiedy schodziłam ze stołka i zakładałam bluzę.- Przyjdź jutro na 8.00 wieczorem- powiedziała zabierając naczynia.
Stałam otępiała nie rozumiejąc, o co chodzi. Nie wiedziałam, czy mogę się cieszyć, ponieważ jednak mogła mnie zatrudnić czy może jednak zostałam zaproszona na kolejny obiad.
-To znaczy..- zaczęłam zanim zniknęła za drzwiami kuchni.
-Tak, zaczynasz od jutra, a taka godzina, ponieważ będą tu siedzieć do rana i nie chcę abyś mi padła przed ich wyjściem. Po prostu bądź o czasie- kiedy straciłam ją z pola widzenia dosłownie zaczęłam skakać ze szczęścia.

27.06.2018

Reakcje BTS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz