*zanim się poznacie cz. 3 OSTATNIA*
Wracałam do domu w podłym nastroju. Naciągnęłam kaptur na głowę i starałam się nie płakać bardziej niż na korytarzu, ponieważ ludzie mogliby pomyśleć, że co najmniej ktoś mi umarł. W sumie to tak właśnie można było określić moją sytuację. Czułam się martwa w środku.
Wiele poświęciłam dla tej szkoły, nawet przeprowadziłam się na inny kontynent, aby do niej uczęszczać i spotkał mnie taki zawód. Pokłóciłam się o to z rodzicami, którzy zerwali ze mną kontakt, a mój świat z taką łatwością legł w gruzach.
Rodzice od zawsze pokładali we mnie nadzieje na przejęcie po nich małego 'biznesu', czyli pracy na wsi. Kiedy byłam mała całkiem fajnie było biegać po polach i lasach otaczających moją okolicę, ale im starsza się stawałam tym mniej mi się to podobało. Zawsze wszędzie daleko, każda koleżanka z klasy mieszkała w mieście. Nikt nie chciał się ze mną kolegować ze względu na brak korzyści materialnych. Czułam się odsunięta i pokrzywdzona faktem, że urodziłam się w takiej rodzinie.
Rodzice ciągle powtarzali mi, że nie powinnam tego tak odbierać, że w końcu do nie moja wina, a ja mam z czego być dumną, ponieważ miałam wielkie serce. Nie obchodziły mnie też zupełnie ich tłumaczenia o wspaniałym gospodarstwie do przejęcia czy przemiłym chłopaku mieszkającym po sąsiedzku. Od zawsze czułam ogromną presję, ponieważ wmawiano mi, że jestem na niewiadomo jakim szczycie świata, a tak naprawdę czułam się jak śmieć.
Wiele zmieniło się, gdy przyjechał mój jedyny brat do domu w odwiedziny. Miałam wtedy dokładnie dwanaście lat. Rodzice nie mieli mu za złe tego, że wyprowadził się do miasta i zarabiał kupę kasy, przecież mieli jeszcze córkę, której postanowili ułożyć życie, aby to na nią spadł cały obowiązek związany z ich farmą.
Zaczął opowiadać jak to dobrze się czuje, jak piękna jest jego dziewczyna i jak wspaniałą pracę sobie znalazł. Byłam nastawiona do niego bardzo negatywnie dopóki nie zapytał o moje plany na przyszłość. Powiedziałam wtedy, że od zawsze ciągnęło mnie do tańca, a on stwierdził, że powinnam iść w tym kierunku skoro czuję do tego powołanie. Oczywiście mama musiała się wciąć, że przecież ktoś musi zostać w rodzinnym domu, co mnie zamknęło.
Siedziałam ze ściągniętymi ustami kiedy mój brat zaczął walczyć o moje prawa. Byłam zszokowana kiedy wstawił się za mną tworząc konflikt z rodzicami. Powtarzał, że mi też należy się coś od życia i nie mogą trzymać mnie na smyczy. Skończyło się na tym, że mama się popłakała, a mój brat stał naprzeciwko taty i darli się na siebie. W końcu poszłam do swojego pokoju, aby już nie słuchać ich ciągłych krzyków.
Leżałam na łóżku z twarzą w poduszce kiedy ktoś wszedł do mojego pokoju. Poczułam dotyk na plecach, a następnie do moich uszu dotarły słowa mojego brata, że mam się spakować. Zdziwiona podniosłam na niego wzrok i wpatrywałam przez dłuższą chwilę zanim obudziłam się ponowionym przez niego poleceniem.
Tak właśnie jeszcze tego samego dnia mój wróg numer jeden zabrał mnie do siebie, do swojego ogromnego mieszkania w samym centrum Warszawy, aby dać mi szansę na nowy start. W tamtym właśnie momencie poczułam, że stał się dla mnie kimś ważniejszym niż tylko rywalem w walce zwanej życiem, ale i osobą, której mogłam zaufać.
Przeniósł mnie do nowej szkoły, regularnie kupował mi to, czego potrzebowałam. Zapisał mnie do szkoły tańca i zaszczepił miłość do kraju, z którego pochodziła jego ukochana, czyli Korei Południowej. MinSoo była przemiłą i śliczną Koreanką. Bardzo ją polubiłam, a stała mi się jeszcze bliższa kiedy postanowiła zacząć uczyć mnie języka koreańskiego. Zaczęło się od prostych zwrotów, a potem korzystałam na całego z posiadania native speakera w domu.
Po pewnym czasie wyjechałam razem z nią do Korei na wycieczkę. Oprowadzała mnie po wszystkich możliwych miejsach przez całe moje wakacje dzięki czemu zwiedziłam dosłownie cały kraj. Doskonale wiedziała, że taniec jest moją pasją, więc dokonała dla mnie najpiękniejszej rzeczy pod słońcem. Z okazji moich osiemnastych urodzin dostałam dokumenty potwierdzające moje przyjęcie do szkoły tańca w Korei, paszport i wiadomość, że póki sobie czegoś nie znajdę mogę mieszkać u rodziców MinSoo, którzy bardzo mnie polubili podczas naszej wycieczki w jedne z wakacji. Dodatkowo zaoferowali się przysyłać mi pieniądze, abym oszczędzała na własny kąt. Nie mogłam przestać jej dziękować, byłam wdzięczna losowi za tę szansę, którą chciałam wykorzystać jak najlepiej.
W momencie, w którym opuściłam mury mojego królestwa myślałam intensywnie o żonie mojego brata, MinSoo. Widziałam zawód na jej twarzy kiedy po takim przygotowaniu po roku oddelegowano mnie z placówki. Myślałam, że oszaleję, więc szybko zadzwoniłam do niej i wszystko wyjaśniłam. Usłyszałam, że to nie jest istotne, ponieważ i tak jest ze mnie bardzo dumna, a moja mała bratanica czeka na mój przyjazd. Kazała mi jednak zostać w kraju na dłużej i spróbować jeszcze coś znaleźć albo spróbować wrócić. Nie czułam takiej potrzeby. Chciałam jednak pożegnać się z honorem i pójść na ostatni pokaz, jaki miałam oglądać. Pokaz, na którym moi pomysłowi koledzy mieli pokazać swoje umiejętności robienia dużego show.27.06.2018
CZYTASZ
Reakcje BTS
FanfictionPOCZĄTEK: 25 czerwca 2018 🌺Mogą pojawiać się sceny 18+ i przekleństwa 🌺Wszystkie pozostałe ważne informacje w części #0 NAJWYŻSZE OCENY: ✅472 miejsce w FANFICTION (2 lipca 2018 rok)