Rozdział 3

447 38 19
                                    

***

,,Obi, zrzucę Cię z klifu"powiedziałam poważnie.

,,Nie zrzucisz, kto by wtedy grał z tobą w karty, kto by Cię rozśmieszał"

,,W karty grałabym z Mitsuchide, a rozśmieszałby mnie Zen i Shirayuki, zawsze się tak śmiesznie rumienią, gdy są zakłopotani"

,,Eh, idź już"

,,Idę, idę" Obi kazał mi powiedzieć coś głupiego Lordowi Haruce.

Szłam przez korytarz, mając nadzieję, że się nie natknę na pana "wieczny wkurz", niestety zauważyłam go na końcu bardzo długiego korytarza, postanowiłam zacząć działać, zaczęłam biec w jego stronę śpiewając ,,och Lordzie Haruko, pójdziesz ze mną boso?"

{Polecam teraz włączyć sobie tę piosenkę z góry}

,,Co!?" zapytał oszołomiony i wnerwiony. Jednak ja go ignorowałam i dalej śpiewałam

,,Nieużyty frak, dziurawy płaszcz Znoszony but...."

,,O co Ci chodzi dziecko!? Jaki but?"

,,.....Jeszcze chce modna być Zanim cicho skona..."

,,Kto skona?" Ty.....

,,...Pójdę boso, pójdę boso, Pójdę boso, pójdę boso..." chyba ma mnie dość

,,..."

,,...chce, żeby ją Wziąć na drugą stronę..."

,,Chcesz się zabić?!" Po tym występie rozważę te opcję.

,,...To pożegnam wszystkie te rzeczy i znów Pójdę boso, pójdę boso Pójdę boso, pójdę boso" gdy skończyłam ukłoniłam się lekko.

,,Panno [T/I] co ty wyczyniasz?"

,,Występuję" uśmiechnęłam się niewinnie i skoczyłam na pobliskie drzewo by znaleźć, a potem utopić pewnego kota w kałuży"

***

Znalezienie Obi'ego nie zajęło mi długo, w zasadzie parę sekund. Gdy mnie zobaczył zaczął się zwijać ze śmiechu.

,,Byś się nie zapowietrzył" Powiedziałam ironicznie.

,,Ha ha, Panienko! To był najlepszy występ jaki kiedykolwiek widziałem w swoim życiu"

,,I ostatni" Odparłam z nutką mroku. ,,To....jak chcesz umrzeć? Szybko i boleśnie, czy wolno i boleśnie?"

,,..."

Zaczął się powoli wycofywać by po chwili uciec, zaczęłam go gonić. Uciekł do lasu.

,,Nie uciekaj Obi!" Zatrzymałam się na chwilkę, było już kompletnie ciemno, było widać tylko księżyc i gwiazdy. Coś zaczęło szeleścić w krzakach za moimi plecami, nerwowo przełknęłam ślinę, teraz przede mną coś przebiegło, zaczęłam się bać, łzy napłynęły mi do oczu. Ktoś mnie chwycił za ramiona, zamarłam.

,,Buuu!" Obi się zaśmiał.

,,Obi! Mi wcale nie jest do śmiechu, strasznie się bałam" Mówiłam coraz ciszej. Łza popłynęła samotnie po moim policzku, zauważył to i ją wytarł.

,,Przepraszam Panienko, to było głupie z mojej strony" Powiedział i mnie przytulił.

***

{Następnego dnia}

Wraz z Obi'm musieliśmy pomóc zbierać jakieś owoce, czy coś. Kiki zaprowadziła nas do Shirayuki i Ryu. Obi poszedł zrywać, ja natomiast jeszcze porozmawiałam z Kiki i weszłam do ogromnej szklarni. Gdy wchodziłam, zauważyłam ja Obi nagle zrywa Shirayuki chustę z twarzy.

,,Wybacz, ręce mi się tak jakoś same..." Zaśmiał się nerwowo i podrapał się w tył głowy. Serio Obi? Lepszej wymówki nie mogłeś wymyślić?

***

Gdy skończyliśmy, zanieśliśmy butelki z owocami do piwnicy i wynieśliśmy inne butelki z tym samym.

Poszliśmy do biura Garack.

,,Chcecie spróbować?" Powiedziała i nalała każdemu do szklanki. Popatrzyłam na szklankę z napojem po czym wypiłam, smak był dziwny, ale chciałam więcej i więcej i więcej...

,,Czy to nie alkohol" Powiedział, a raczej stwierdził przechodzący obok Ryu.

,,Owszem" odpowiedziała Garack.

Nalałam sobie jeszcze alkoholu do szklanki i wypiłam, zakręciło mi się w głowie, ale nic z tego sobie nie robiłam. Więcej, więcej, więcej..........czy to jednorożec za óknem?

Moje myśli przerwała spadająca na podłogę Shirayuki. Ta to ma słabą głowę.

,,Zaniosę ją do jej pokoju i zawołam Mistrza by się nią zajął"

,,A czemu ty nie możesz?" Spytałam.

,,Ponieważ, muszę pilnować byś nie zrobiła nic głupiego"

,,Nie musisz mnie pilnować, popilnuje mnie ten kolorowy jednorożec z óknem"

,,Przecież tam jest Lord Haruka"

,,Lord Hatuka jest jednorożcem?"

***

[POV. Obi]

Zaniosłem pół przytomną Shirayuki do pokoju, która nagle wstała ze swojego łóżka i wyszła z pokoju, podążyłem za nią.

***

Zostawiłem Shirayuki z Zenem i pobiegłem do [T/I] i Garack. Gdy byłem na miejscu [T/I] smacznie spała na krześle,a Garack nigdzie nie było.

Wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i ruszyłem w stronę jej pokoju. W połowie drogi [T/I] obudziła się.

,,Kiss meeeee tonight" zaczęła coś podśpiewywać i założyła mi ręce za szyję przybliżając swoje usta do moich, w ostatniej chwili się zatrzymała. ,,Wiedziałeśżeludzietozwierzęta?" wypaliła na jednym wdechu i znowu odpłynęła. Przez co ja muszę przechodzić, gdy się te dwie upiją, mam nadzieję, że Garack się nie upiła i nie będę musiał jej z dachu ściągać.

W końcu udało mi się zanieść [T/I] do pokoju, przykryłem ją kołdrą. Gdy odchodziłem szepnąłem:

,,Słodkich snów Panienko..."




****************

Dzisiejszy rozdział może być trochę dziwny, to skutek uboczny późnej godziny, a teraz jest dokładnie 23:32.

Polski ObixReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz