Po dłuższej chwili tańczenia, rozluźniłam się i na chwilę przestałam myśleć o przeszłości. Bal zakończył się trzy godziny po północy, szłam właśnie korytarzem, byłam tak wykończona, że o mało nie zabiłam się na moich błękitnych szpilkach, zrzuciłam je szybko ze swoich obolałych stóp i szłam do pokoju na bosaka. Gdy weszłam do pokoju rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Parę minut potem ktoś wszedł do pomieszczenia. Zapewne był to Obi.
,,Widać, że Kopciuszek tak zabalował, że zgubił but, a właściwie buty, na korytarzu" Zaśmiał się ,,Ale Książę odnalazł jej obuwie, zaraz po tym jak się wywalił i prawie stłukł wazon stojący na niedużej kolumnie"
Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy ,,Kim jest ten Książę?" Ziewnęłam.
,,Pewnym przystojnym chłopakiem, z wielkim poczuciem humoru, a teraz także ze złamanym małym palcem u lewej ręki"
,,Złamałeś sobie palec?" Wstałam i podeszłam do niego, a on się zaśmiał ,,Czemu się śmiejesz?"
,,Ponieważ, nie zaprzeczyłaś, że jestem Księciem" Powiedział ze śmiechem.
,,Jesteś niemożliwy, pokaż mi ten palec" Rozkazałam, chłopak podał mi dłoń, a ja chwyciłam ją oburącz i sięgnęłam po swoją apteczkę, która leżała obok. Usztywniłam mu palec i starannie go zabandażowałam ,,Przepraszam" Powiedziałam nie patrząc mu w oczy.
,,Za co?"
,,Za to, że przeze mnie złamałeś palec"
,,Nic się nie stało" Uśmiechnął się i pogładził mój policzek lewą ręką i nachylił się w moją stronę. Odsunęłam się.
,,Jest już, późno, pójdę się przebrać i idę spać"
,,D-dobrze"
***
Wcześnie rano wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy z powrotem do Królestwa Clarines. Byliśmy już w połowie drogi, zaczął kropić deszczyk, po chwili zaczęła się okropna ulewa. Kiki wypatrzyła w oddali miasto, pognaliśmy tam szybko na koniach. Cali przemoczeni weszliśmy do baru, który był połączony z miejscem wypoczynkowym.
Zen załatwił dwa pokoje, jedno dla nas dziewczyn, a drugie dla nich.
,,Chyba, że [T/I] wolałaby z Obi'm" Mitsuchide mnie szturchnął i się zaśmiał. Posłałam mu groźne spojrzenie pełne nienawiści, młody mężczyzna od razu przestał się śmiać i odwrócił wzrok.
***
Po kąpieli wszyscy zasiedliśmy do stołu. Atmosfera była wspaniała, zabawnie wyglądała rywalizacja Mitsuchide i Obi'ego o Zena, wraz z Shirayuki wybuchłyśmy śmiechem, chłopacy zaskoczeni na nas spojrzeli, my popatrzyłyśmy na siebie i dalej się zaśmiałyśmy.
,,Brakowało mi tego, towarzystwa was wszystkich" Powiedziała Shirayuki.
***
Do naszego stolika podeszła jakaś kobieta, którą wcześniej widzieliśmy, z tego co zrozumiałam chciała "pożyczyć" Mitsuchide na noc, zaczęłam się śmiać, Obi szturchnął mnie w żebra, dając mi przy tym do zrozumienia bym się przymknęła, potem złożyła te samą ofertę Zenowi, chciała też Obi'ego, ale zrezygnowała. Po chwili odeszła, zabierając ze sobą winogron na (który miałam ochotę) z naszego stołu.
,,Ona chce każdego.." powiedział zirytowany Zen.
,,Nieprawda, przecież mnie nie chciała" Odparł Obi.
,,Bo masz taki "dziki i grooźny wzrok"" Zaśmiałam się cytując dziewczynę.
***
Wszyscy poszliśmy do łóżek. Gdy już powoli udawało mi się zasnąć, dziewczyny zaczęły mnie budzić.
"[T/I], [T/I],....."
,,Co się stało?"
,,Obi zniknął"
,,Pewnie poszedł na melanż, wiecie jak on miłuje dobry alkohol" Powiedziałam i odwróciłam się na drugi bok.
,,Nie ma go nigdzie w budynku i wokół niego, on naprawdę zniknął" Powiedziała zaniepokojona czerwonowłosa.
,,Ech...same z nim problemy" Wstałam z łóżka i wyszłam do reszty na korytarz. Zaczęliśmy myśleć, gdzie może być chłopak. Po chwili Kiki powiedziała, że widziała opuszczony dom, w którym paliło się światło. Tak, Obi z pewnością powinien tam pójść.
***
Jak weszliśmy do środka domu, zastaliśmy jakiegoś chłopczyka, nieprzytomnych mężczyzn, oraz Obi'ego i tę dziewczynę z wcześniej. Powiedział nam po co tu przyszedł, no i dostał opieprz od Zena.
Shirayuki opatrywała rany kobiety, podczas gdy ja stałam obok. Po chwili dziewczyna oznajmiła, że Obi również został ranny, czerwonowłosa powiedziała, bym ja poszła go opatrzyć, by ona na spokojnie zajęła się kobietą.
Wzięłam ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy i zeszłam ze schodów do Obi'ego i Zena. Książę, zostawił nas samych.
,,Ściągaj koszulkę" Rozkazałam. Chłopak poczerwieniał, gdy zorientowałam się jak to zabrzmiało, moje policzki również przybrały czerwony kolor, po chwili ciszy odkaszlnęłam ,,Muszę opatrzyć twoją ranę" Powiedziałam.
,,Nie trzeba, zregeneruję się" Posłałam mu mordercze spojrzenie ,,No już dobra dobra" Obi ściągnął posłusznie koszulkę, usiadłam obok niego i zaczęłam obmywać jego ranę.
,,Powinieneś bardziej na siebie uważać"
,,Martwisz się o mnie?" Zapytał i wyszczerzył zęby.
,,Pewnie, ze się martwię głupku" Powiedziałam ,,Zawsze musisz coś sobie zrobić"
,,I kto to mówi" Zaśmiał się.
**************************
Hejo ^^
Czy uwierzycie, że minął już miesiąc, odkąd zaczął się rok szkolny? Bo ja nie, coś mi się wydaje, że 4 lata w technikum miną w mgnieniu oka, a ja pójdę na studia lub do pracy, chcę być znowu dzieckiem, które robiło bazę na 2/3 pokoju haha, chyba jednak wezmę przerobię starą(jak świat) mikrofalówkę na wehikuł czasu.
Do następnego tygodnia :*
![](https://img.wattpad.com/cover/152042269-288-k255023.jpg)
CZYTASZ
Polski ObixReader
FanfictionŻyjesz w współczesnym świecie, gdy pewnego dnia, znienacka znajdujesz się w lesie?