*Parę godzin później*
Po śniadaniu ruszyliśmy w dalszą podróż. Byłam zmęczona, nawet bardzo, przez całą noc nie zmrużyłam oka, przez szukanie ex-zabójcy, a na domiar złego, gdy wróciliśmy Zen oznajmił, żebyśmy się przygotowali, bo zaraz po śniadaniu jedziemy.
Zamknęłam na chwilkę oczy, chwilka zmieniła się w kilka chwil, poczułam, że zjeżdżam z siodła, zanim zdążyłam zareagować, ktoś mnie złapał i pomógł mi z powrotem usiąść na miejscu.
,,Rozumiem, że jesteś śpiąca, ale to niewłaściwe miejsce do spania" Powiedział chłopak wskazując na Tornado.
,,To przez ciebie" Odparłam z przekąsem.
,,W ramach rekompensaty, może chciałabyś ze mną jechać?"
,,A co z Tornadem?"
,,Będzie szedł obok"
,,Jesteśmy!" Krzyknął Zen. Moim oczom ukazał się zamek. Jeszcze kilka chwil i będę smacznie chrapała w swoim łóżku.
,,Chyba dam radę dojechać sama do zamku" Zwróciłam się do Obi'ego.
***
Zajęłam się Tornadem i ruszyłam ledwo przytomna w stronę pokoju, gdy do niego dotarłam, od razu rzuciłam się na łóżko i odpłynęłam w objęcia morfeusza.
***
Ktoś zapukał w okno, niechętnie otworzyłam oczy. Po czym wpuściłam chłopaka do pokoju.
,,Co cię do mnie sprowadza" Powiedziałam.
,,Dostaliśmy zawiadomienie, że bandyci grasują w południowej części lasu"
,,I jeśli dobrze rozumiem, my mamy się tym zająć, tak?"
,,Tak"
Zarzuciłam na siebie brązową, skórzaną kurtkę i chwyciłam swój miecz oraz łuk ze strzałami, po czym bez słowa ruszyliśmy w stronę lasu.
***
Po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce.
,,Nikogo tu nie ma, musimy się rozdzielić, ty idź sprawdź nad rzeką, a ja pójdę tam na wprost" Obi skiną głową i szybko udał się nad rzekę.
Postanowiłam przemieszczać się skacząc z drzewa na drzewo, tak będzie najbezpieczniej. Usłyszałam czyjeś głosy, rozchyliłam gałąź i zobaczyłam siedmiu bandytów, którzy zaciekle o czymś dyskutowali.Chwile potem zauważyłam duży worek na ziemniaki, ale ziemniaków to oni tam zapewne nie trzymają.
Wyjęłam zdjęłam łuk i wzięłam strzałę, wycelowałam i strzeliłam, trafiłam bandytę prosto w tył głowy, jego towarzysze natychmiast chwycili za broń i zaczęli się rozglądać na boki, przykucnęłam na gałęzi by mnie nie zauważyli i bezszelestnie skoczyłam na drzewo obok i ponownie strzeliłam, powtórzyłam to parę razy, łącznie udało mi się zabić pięciu mężczyzn. Zeskoczyłam z drzewa, tym samym wyjmując miecz i atakując jednego z bandytów, nie zdążył zareagować, jego zimne ciało upadło z impetem na ziemię, drugi posłał mi przerażone spojrzenie i zaczął uciekać, wyjęłam sztylet z nogawki i w niego rzuciłam, trafiłam prosto w serce, mężczyzna upadł martwy na ziemię. Schowałam swój sztylet z powrotem tam, gdzie jego miejsce i ruszyłam do owego worka na ziemniaki. Odwiązałam go i zobaczyłam...
,,[T/I]? T-ty żyjesz? Gdzie my jesteśmy?" Natychmiastowo się ocknął i mnie przytulił. Nie wierzę, ale skąd on się tu wziął? ,,Wszyscy myślą, że nie żyjesz, po twoim zniknięciu szukaliśmy cię przez te wszystkie miesiące" Powiedział, ale mu nie odpowiadałam, dalej stałam jak wryta ,,[T/I]?"
,,C-Charles? A-ale co ty tu robisz?" Zanim chłopak zdążył odpowiedzieć, odepchnęłam go od siebie i zostałam trafiona strzałą w ramię.
,,[T/I]!" krzyknął.
Zignorowałam go i zabiłam bandytę, który do nas strzelił, mam nadzieję, że to ostatni na dziś.
,,Ech, znowu to samo" Przeklęłam ,,Co oni mają z zatrutymi strzałami, to ich chleb powszedni?" Powiedziałam ze złością. W tym samym czasie z drzewa skoczył Obi i w sekundzie pojawił się obok mnie i kompletnie nie zauważając chłopaka zapytał:
,,Nic ci nie jest?"
,,Nie" Powiedziałam i wyjęłam strzałę ,,Tylko będę musiała dostać odtrutkę i zawinąć ranę bandażem" Odparłam ze spokojem.
,,Wiesz jaka to trucizna?"
,,Podejrzewam, że *anabaga" Powiedziałam w zamyśleniu. Obi chwycił mnie za ramiona.
,,Musimy jak najszybciej cię przetransportować do lecznicy, jest to jedna z najgroźniejszych trucizn!"
,,Spokojnie Obi, przez ten czas spędzony tutaj uodporniłam się na trucizny, a w przypadku tych silniejszych, po prostu później na mnie działają, więc mamy sporo czasu"
,,Nie wiem jak możesz o tym mówić tak spokojnie, jakby była mowa po graniu w szachy z Lordem Haruką"
,,Mniejsza z tym, mamy inny problem" Wskazałam na Charlesa. Obi wyglądał jakby dopiero co go zauważył, przyjął pozycję obronną i zasłonił mnie swoim ciałem ,,Obi, on nie jest bandytą, on jest..."
,,Jestem przyjacielem [T/I], mam na imię Charles, miło mi cię poznać" Wyciągnął rękę w stronę Obi'ego, który z wahaniem odwzajemnił gest.
Obi spojrzał na mnie wzrokiem pytającym "skąd ty go znasz"
,,Opowiem ci wszystko w zamku" Rzuciłam i ruszyłam w stronę budynku.
***
Obi rozkazał mi iść od razu do lecznicy. Po wyjściu ze skrzydła medycznego, czekali na mnie Obi i Charles. Poszliśmy razem do biura Zena. Przywitaliśmy się z nim i przeszliśmy od razu do konkretów, opowiedziałam białowłosemu o zaistniałej sytuacji. Musieliśmy znaleźć Charlesowi jakąś robotę, by mógł zostać w zamku.
,,Może na przykład pomagać ci w tych wszystkich dokumentach" Podrzuciłam mój pomysł ,,Wszyscy wiemy, jak ty nie lubisz tego wypełniać, a z jego pomocą skończyłbyś dwa razy szybciej i mógłbyś pójść się zająć Shirayuki" Chłopak poczerwieniał na samo wspomnienie o dziewczynie, uśmiechnęłam się lekko.
,,Hmmm.." Oparł się o biurko ,,No dobrze"
Zen, Mitsuchide i Kiki zajęli się chłopakiem, natomiast ja poszłam do swojego pokoju, z zamiarem pójścia spać, niestety nie dane mi było odpocząć, usłyszałam za sobą kroki, był to Obi.
,,Musimy porozmawiać" Powiedział bez wyrazu twarzy.
Wpuściłam go do pokoju, usiedliśmy po turecku na łóżku, naprzeciwko siebie.
,,No więc?"
,,Skąd go znasz i kim on jest?"
,,Znam go z tamtego świata, był tam moim przyjacielem, był, zanim..."
,,Zanim?"
,,Pamiętasz, jak ci opowiadałam o tym chłopaku, który mnie odrzucił?"
,,To on?"
,,Tak,...otóż, jak ci opowiadałam, tamtego dnia mnie odrzucił ale także wyparł się naszej przyjaźni, wróciłam wtedy do domu, zatrzasnęłam za sobą drzwi, położyłam się na łóżku i płakałam, tak bardzo płakałam, myślałam tylko o tym, by znaleźć się jak najdalej od tego miejsca i tak znalazłam się tutaj" Chłopak zauważył zbierające się w moich oczach łzy i mnie przytulił, gładził mnie lekko po włosach, również się do niego przytuliłam i po chwili zasnęłam.
******************
Hej ^^
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :)
*anabaga- gdyby ktoś pytał, ta trucizna nie istnieje, a nazwę wymyśliłam sama, dlatego tak dziwnie brzmi
![](https://img.wattpad.com/cover/152042269-288-k255023.jpg)
CZYTASZ
Polski ObixReader
FanficŻyjesz w współczesnym świecie, gdy pewnego dnia, znienacka znajdujesz się w lesie?