Rozdział 23

312 29 29
                                    

Szkolenie tych żółtodziobów okazało się dużo trudniejsze niż sądziliśmy, nie umieli nawet porządnie napiąć cięciwy łuku, a w walce z Obi'm nie mieli najmniejszych szans, nawet jeśli ten dawał im fory.

,,Są beznadziejni" Odparłam podchodząc do mojego partnera.

,,To chyba najłagodniejsze określenie, oni są gorsi niż beznadziejni, kto był na tyle głupi by ich posłać do armii?"

,,Nie mam pojęcia kto i co brał, ale musiał nieźle przedawkować"

***

Wieczorem zmęczeni opadliśmy na łóżko.

,,To najgorsza misja jaką dostałam"

,,Moja również, a miałem ich naprawdę dużo" Powiedział zamykając przy tym oczy. Po paru chwilach odpłynął w objęcia Morfeusza, nakryłam nas kołdrą. Leżałam patrząc na niego, powoli zasypiając.

***

Ziewnęłam i wstałam z łóżka. Chłopak nadal spał, poszłam się odświeżyć, by zaraz potem pójść do Księcia. Zapukałam lekko w drzwi i je otworzyłam, z impetem w kogoś uderzyłam.

,,Przepraszam" Powiedziałam, patrząc na rozanielonego Charlesa ,,Czemu się tak szczerzysz, jak Reksio do pasztetu?"

,,Wiem jak wrócimy do naszego świata,...do domu" Wytrzeszczyłam oczy.

,,D-do domu?" Zapytałam z nadzieją, że żartuje. Nie jestem pewna czy chcę wracać, tęsknię za wszystkimi, ale, tu są wszyscy, jest Obi.

,,Tak, wyszczerzył się po raz kolejny" Cofnęłam się o krok, odwróciłam się i zaczęłam biec do pokoju Obi'ego. Otworzyłam drzwi i szybko je zamknęłam za sobą. Podeszłam do mojego chłopaka.

,,Obi, wstawaj" Szturchałam go w policzek, niestety ten dalej chrapał pod nosem ,,Obiiii!" Wzięłam poduszkę, którą miałam pod ręką i rzuciłam nią w niego. Obudził się.

,,[T/I] czemu mnie budzisz? Jest jeszcze ciemno" Powiedział z poduszką na głowie, którą chwile potem wzięłam.

,,Mamy mały problem" Powiedziałam, trzymając poduszkę nad jego twarzą. Chłopak usiadł i spojrzał na mnie pytająco ,,Charles znalazł sposób byśmy wrócili do domu" Mówiąc to patrzyłam w dół i bawiłam się swoją koszulką, Obi chwycił mnie za ręce i kazał spojrzeć na niego.

,,Wyjedziesz?" Zapytał smutny.

,,Nie,... tak,...nie wiem. To trudne, bardzo tęsknię za rodziną i przyjaciółmi ze swojego świata, ale tu też mam przyjaciół i ciebie, nie chcę cię opuszczać" Do moich oczu napłynęły łzy. Chłopak przytulił mnie do siebie.

,,Ja też nie chcę byś mnie opuszczała, ale nie mogę też pozwolić byś była smutna z powodu, że nie możesz spotkać swojej rodziny"

Chciałam już się od niego odsunąć, ale ten przycisnął mnie mocniej i nie puścił przez jakiś czas, gdy oswobodził mnie z uścisku, zauważyłam, że na jego policzkach widać było kilka zaschniętych łez, nie chciał bym widziała jak płacze. Wyciągnęłam w jego stronę rękę i położyłam dłoń na jego policzku, przybliżyłam się do niego, z zamiarem pocałowania go lekko w usta.

Ktoś zapukał i wszedł do pokoju. 

Charles odkaszlnął ,,Przepraszam, że przeszkadzam, ale musimy porozmawiać na temat naszego powrotu do domu" Spojrzeliśmy z Obi'm na siebie, po czym niechętnie wstaliśmy z łóżka i ruszyliśmy za chłopakiem (który ma idealne wyczucie czasu do wchodzenia do cudzych pokoi).

***

Siedzieliśmy wszyscy w szóstkę w biurze drugiego Księcia Clarines. Charles właśnie wygłaszał swój monolog o tym co i jak musimy zrobić, by wrócić do domu. Okazało się, ze to nie takie trudne jak sądziliśmy, musimy tylko ułożyć w okrąg kamienie na jakimś wzgórzu i wymówić zaklęcie, które otworzy przejście do naszego świata.

,,Kiedy wyruszamy?" Zapytałam.

,,Gdy będzie pełnia" Odpowiedział poważnie.

,,To już za parę dni" Powiedział odkrywczo Mitsuchide. Przełknęłam ślinę, za parę dni najprawdopodobniej będę musiała pożegnać się z tym światem, z Tornadem, przyjaciółmi i moją miłością.

***

Nadszedł dzień, w którym srebrna tarcza księżyca wisiała na niebie. Poczułam gulę w gardle i zaczął mnie boleć brzuch, zapewne to dlatego, że od rana jedyne co zjadłam to jabłko.

,,Panienko, już czas" Powiedział chłopak. 

Wraz z: Obi'm, Charlesem, Shirayuki, Zenem, Mitsuchide i Kiki, pojechaliśmy na koniach, na najbliższe wzgórze. Wszyscy ułożyliśmy krąg z kamieni i ja wraz z Charlesem zaczęliśmy wymawiać formułkę.

,,Niech te gwiazdy co w świetle księżyca lśnią, i o dobrym świecie śnią, pomogą nam wrócić do domu kamienną drogą, nie natrafiając na karę złowrogą"

Kamienny krąg zaczął świecić jasnoniebieskim blaskiem.

,,Już czas" Powiedział Charles.

,,Tak..."

Pożegnałam się ze wszystkimi i podeszłam do Obi'ego.

,,Zaopiekuj proszę się Tornadem i uważaj na siebie, bo jak dowiem się, że coś sobie zrobiłeś, to zobaczysz" Zagroziłam mu palcem. On uśmiechnął się.

,,Ty też na siebie uważaj" Powiedział czule.

Odwróciłam się i ruszyłam do przejścia, gdzie stał Charles, patrzący na tę ckliwą scenę z niesmakiem. Przystanęłam, chłopak też zatrzymał się przed portalem i spojrzał na mnie, przez chwile się wahałam, odwróciłam się i podbiegłam do Obi'ego i złączyłam nasze usta w pocałunku, chłopak położył swoje ręce na mojej talii i pogłębił pocałunek.

,,Kocham cię" Powiedział patrząc mi w oczy.

,,Ja ciebie też kocham Obi" Powiedziałam ,,Obiecuję, znajdę sposób, by jakoś wrócić tu do was ponownie"

Oderwaliśmy się od siebie i ruszyłam w stronę portalu. Obydwoje weszliśmy w kamienny krąg, popatrzyłam za siebie, Obi i reszta z każdą chwilą zanikali coraz bardziej, w końcu w ogóle ich nie widziałam. Kilka chwil potem byliśmy na naszej dzielnicy.


**********************

Hej ^^

To jeszcze nie koniec, spokojnie, został jeszcze jeden lub dwa rozdziały, no i plus jeszcze dodatkowy rozdzialik z informacjami itd.

do następnego tygodnia :D

Polski ObixReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz