Rozdział 22

327 31 13
                                    

*Tym czasem u Zen'a i spółki, w zamku*

[POV.Charles]

We trójkę wróciliśmy do zamku. Książę i jego asystent od razu wzięli się za uzupełnianie i przeglądanie przeróżnych dokumentów, a asystentka Księcia stała przy biblioteczce i czytała książki.

,,Jak myślicie, co oni robią w tym momencie?" Zapytał Mitsuchide z małym uśmieszkiem.

,,Zapewne się całują" Odparła beznamiętnie Kiki, nie odrywając wzroku od książki. Książę Zen i zielonowłosy poczerwienieli, ja zapewne też. Czy [T/I] czuje coś do tego dziwnego chłopaka z kocimi oczyma?  

Nie podoba mi się to.

[Twoje POV]

Oderwaliśmy się od siebie, patrząc sobie głęboko w oczy. Obi się zarumienił, jego twarz była cała czerwona, zaśmiałam się.

,,[T/I], dlaczego się śmiejesz?" Zapytał i przechylił głowę w bok.

,,Ponieważ wyglądasz jak pomidor" Dalej się śmiałam, po chwili Obi dołączył do mnie.

,,Ty tak samo Panienko"

***

Ruszyliśmy u swego boku do zamku, szliśmy przez las. Obi nieśmiało chwycił moją dłoń, popatrzyłam się na niego, a on tylko uśmiechnął się do mnie półgębkiem. Również chwyciłam jego dłoń i weszliśmy do zamku.

Przed biurem Zen'a, chłopak puścił moją dłoń i zapukał, trochę zrobiło mi się smutno, że musimy wracać do obowiązków. 

Weszliśmy do pokoju, przywitali nas nasi przyjaciele i Charles.

,,Jak było?" Zapytał Zen ,,Jesteście już parą?" Książę wraz z Mitsuchide, zaśmiali się widząc naszą reakcję.

,,Widać po nich, Zen" Dopowiedział zielonowłosy ,,Teraz czekać tylko na ślub i dzieci" 

Ja i Obi się nie odzywaliśmy, kompletnie nie wiedzieliśmy co powiedzieć, aż w końcu zabrałam głos.

,,Hmm, Zen jest już jakiś czas z Shirayuki, a ni ślubu, ni dzieci nie ma, a szkoda, byłabym taką dobrą ciocią" Odparłam i widząc reakcje tych dwóch, uśmiechnęłam się tryumfalnie. ,,Ale przejdźmy do rzeczy, masz do nas jakąś sprawę, Szefunciu?"

Książę odkaszlnął ,,Musicie podszkolić nowych żołnierzy"

,,Żółtodzioby? Serio? Myślałam, że to będzie bardziej wyjątkowe zadanie. No ale cóż...kiedy mamy ich szkolić?" 

,,Za jakieś pół godziny" Czyli mamy jeszcze czas na odpoczynek, zanim pójdziemy wykonywać nasze zadanie.

,,Dobra! Idziemy się szykować, do zobaczenia potem!" Wzięłam Obi'ego pod rękę (co było naprawdę trudne, ponieważ jest ode mnie dużo wyższy) i wyszliśmy z biura. Zaciągnęłam chłopaka do pokoju, powiesiłam kurtkę na wieszak i usiadłam na fotelu. Obi stał i mi się przyglądał.

,,Obi?"

,,Hmm?"

,,Wszytko w porządku? Jesteś jakiś nie obecny"

,,Tak, po prostu, to wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyłem zareagować i nagle jesteśmy tutaj" Zachichotałam. ,,Co właściwie tu robimy?"

,,Czekamy, aż upłynie pół godziny, usiądź sobie" Chłopak podszedł do mnie, wziął mnie na ręce, po czym usiadł na fotelu i posadził mnie sobie na kolanach. Oparłam się plecami o jego tors i zamknęłam oczy, on objął mnie w tali i mocniej do siebie przytulił. Po chwili zasnęliśmy w tej pozycji, spaliśmy do czasu, gdy ktoś zaczął dobijać się przez drzwi do pokoju, po chwili ten ktoś wszedł do środka. Nie miałam czasu, by oswobodzić się z objęć chłopaka, który już się obudził, ale nadal trwał w świecie snu. 

Popatrzyłam na konfidenta, który wtargnął do mojego pokoju, zakłócając nam sen. Tym kimś był Charles.

,,Co wy tu razem robicie?" Zapytał, lekko poddenerwowany. Zaskoczył mnie jego ton.

,,A co TY tu robisz?" Powiedziałam. Chłopak, zauważył, że nie mam najmniejszego zamiaru, by tłumaczyć mu, obecność Obi'ego w moim pokoju.

Westchnął ,,Zen mnie przysłał, by przekazać wam, że macie się udać na szkolenie żołnierzy" 

,,Dobrze, zaraz tam idziemy" Odparłam, Charles zatrzasnął za sobą drzwi, a ja próbowałam obudzić Obi'ego, który mimo wtargnięcia nieproszonego gościa, postanowił pójść dalej spać. Oswobodziłam się z jego objęć, wstałam i złożyłam na jego ustach krótki pocałunek.

,,Wstajemy Śpiąca Królewno, musimy iść wykonać zadanie" Chłopak mruknął coś pod nosem i wstał z zamkniętymi oczami, ja w tym czasie ubierałam kurtkę i szłam w stronę drzwi, chwyciłam ręką klamkę. Obi przytulił mnie od tył.

,,Jeszcze chwilę..." Szepnął mi do ucha i złożył na mojej szyi kilka pocałunków. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.

Po chwili ktoś zapukał i otworzył drzwi. To znowu był Charles.

,,Tak, już idziemy" Powiedział Obi ostrym tonem (zanim ten zdążył cokolwiek powiedzieć), nadal mnie obejmując.

***

Stanęliśmy naprzeciwko niedużej grupki młodych żołnierzy.

,,No dobra! Zaczynamy trening!"



****************************

Hej ^^

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :)

Do następnego tygodnia :D


Polski ObixReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz