Rozdział 4

765 54 4
                                    

W sobotę rano Light obudził się wcześniej niż inni, jednak nie tracił czasu na bezczynne leżenie. Odrazu wstał i udał się do pustego  pokoju ojca, który wrócił późnym wieczorem i wyszedł wcześnie rano o czym świadczyło puste już łóżko. Bez problemu uruchomił komputer, wpisał hasło i już miał dostęp do akt policyjnych. Paroma kliknięciami skopiował ich zawartość i przerzucił na przenośny dysk, następnie wyłączył komputer i wyszedł z gabinetu.
- Masz jabłka ? - spytał Ryuk, w chwili gdy przekraczał próg swojego pokoju
- Czy ty myślisz o czymś innym niż jabłka ? - spytał wyciągając notes
- Jabłka są smaczne - odparł shinigami przenikając przez ścianę w poszukiwaniu przysmaku

Light z westchnieniem włączył telewizor ustawiając go jak zwykle na kanał z wiadomościami. Akurat leciała relacja z napadu na bank, sprawcą byli 38 letni Hugi Aoi,42 letni Levi Name  oraz 40 letnia Himay Anim. Ich twarze ukazały się w myślach chłopaka w chwili gdy zapisywał ich imiona w notesie. Następnie była o formacja o porwaniu, jednak sprwaca nie został rozpoznany. Light wiedział, że prędzej czy później i jego imię zostanie zapisane. W końcu" każdą winę spotyka kara", a on  będzie tym który ją wymierzy.
-  Znów używasz notesu- stwierdził Ryuk, który pojawił się obok niego.
- Ktoś musi szerzyć sprawiedliwość - odparł uśmiechając się
                   ..............
Iris strasznie się denerwowała przed spotkaniem z grupą dochodzeniową. Obawiała się, że uznają ją za nieptrzebną lub - co gorsze - oskarżą o szpiegowanie.
- Spokojnie, dasz radę - Matsuda położył jej dłoń na ramieniu
- Dziękuję- odparła uśmiechając się z przymusem
Z mieszkania wyszli około godziny siódmej, po drodze do kwatery zaszli jeszcze po szybkie  śniadanie. Szli jedząc rogaliki czekoladowe popijając je kawą. Myśli Iris cały czas krążyły wokół tajemniczego L oraz Kiry. Sławnego detektywa wyobrażała sobie jako starszego mężczyzne o czarnych oczach i włosach tego samego koloru.
- Jesteśmy - z rozmyślań wyrwał ją głos Matsudy
Budynek był wysoki na oko liczący trzydziesci pięter, weszli do środka. Czarnowłosy podszedł do recepcji i zaczął wyjaśniać sytułację promującym policjantą. Po kródkiej chwili wrócił do czekającej na kanapie siostry.
- Niestety, narazie nie możesz spotkać się L - zaczął smutnym głosem - ale zaniose mu twoje obserwacje i wspomnę o tobie - pocieszył odrazu
- Rozumiem - kiwnęła głową - bezpieczeństwo jest najważniejsze. Tylko proszę nie podawaj mojego imienia.
Kiwnął głową i odszedł trzymając kartki w dłoni. Iris pożegnawszy policjantów wyszła z kwatery, postanowiła przejść się po mieście. Zajrzała do kawiarni, w której pracowała dorywczo.
- Z nieba nam spałaś Iri- san - krzyknęła kawowo włosa dziewczyna
- co się stało Azami ? -
- mamy zamówienie, ale nikt nie może podjechać. Wiem, że to nie twój dzień, ale proszę pomóż- złożyła ręce w błagalnym geście
- Nie ma problemu - posłała jej uśmiech - i tak nie mam nic do roboty
- Uratowałaś mi życie-  przytuliła nowoprzybyłą
Po pięciu minutach Iris jechała rowerem  w roboczym stroju pod wskazany adres. W drodze powrotnej zadzwonił jej telefon, zaciekawiona zatrzymała rower i odebrała.
- Matsu? Co się stało? - spytała zaciekawiona
- L zdzogił się na spotkanie, za ile będziesz w kwaterze?
- siedem minut - odparła
- dobrze, ktoś będzie na ciebie czekał -
Po tych słowach rozłączył się
Ucieszona wskoczyła na rower i zaczęła dwukrotne szybciej pedałować chcąc dostać się do kwatery. Dotarła tam po pięciu minutach, rower przypięła do pobkiskiej latarni po czym weszła do budynku.
- Iris Tōta ? - przywitał ją męski głos
Nie odpowiedziała, patrzyła na stojącego naprzeciwko starszego człowieka o siwych włodach. W myślach przeklinała brata za idzielenie takicj informacji jak imię, i to w tak niebezpiecznych czasach.
- Narazie proszę mi mówić " I " - odparła po kilku minutach rozmyślania - rozumie Pan, że w tych czasch nie można ufać nieznajomym
- Rozumiem - kiwnął głową potakująco
Mężczyzna ruszył prowadząc ciemnowłosą krętymi korytarzami, oraz schodami w górę. Wreszcie zayrzymał się przed ciemnoszarymi drzwiami
- L  czeka w tej sali - powiedział przerywając panującą ciszę
- dziękuję - skłoniła się i zapukała
Odpowiedziało jej kródkie "wejść"
W pokoju było ciemno, a mimo to wyraźnie dostrzegała zarys ludzkiej sylwetki.

Między światłem a ciemnościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz