START-OF-TERM FEAST

517 30 0
                                    


4 długie stoły zostały zapełnione przez uczniów. Każdy dom wiwatował, krzyczał i cieszył się gdy młody czarodziej został przydzielony do jednego z nich. Stół ślizgonów popadł w euforię na widok pierwszorocznych idących w stronę domu węża. Krukoni głośno zagwizdali przyjmując do siebie dzieci Roweny,  a puchoni i gryfoni podrzucili swoje kapelusze wykrzykując głośno nazwy swoich domów. Wrzawa jaka nastała po przydzieleniu pierwszorocznych sprawiała, że było tam czuć ciepło ogniska domowego i nadawało nieodłączny klimat, który rok w rok witał wszystkich uczniów.


-Ładna buźka Potter- krzyknął Malfoy, gdy Harry odwrócił się w stronę stołu ślizgonów.

-A temu co się stało?- zapytała znudzona Hestia czekając aż na stołach pojawią się różnego rodzaju potrawy.

-Prezencik na początek.- wyjaśnił blondyn przybijając z Zabinim żółwika.

-Widzicie tego tam.- zapytała Flora zbliżając się tak jakby nie chciała by ktokolwiek ją słyszał.- Obok Flitwick'a.- sprecyzowała dyskretnie wskazując palcem na pulchnego, siwego mężczyznę.- To nowy profesor od eliksirów.- powiedziała dumnie, a Devin, Malfoy, Pansy, Blaise, Hestia, Goyle i Crabbe popatrzyli w jego stronę.

Mężczyzna ochoczo gestykulował rękoma w rozmowie z Flitwick'iem, a jego perlisty śmiech starał się przebić przez głosy uczniów. Devin zawiesiła na nim swoje spojrzenie doszukując się jakichś ciekawych symptomów w jego osobie. Zauważyła, że mimo iż nie rozmawiała z nim, a dzisiaj widziała go po raz pierwszy to poczuła, że już polubiła nowego nauczyciela.Po chwili Dumbledore podszedł do mównicy udekorowanej sową, która w momencie wypowiedzenia przez dyrektora pierwszego słowa rozłożyła swoje szerokie skrzydła i zamarła. Mężczyzna oficjalnie potwierdził cenną informację Flory, na co dziewczyna uśmiechnęła się dumnie, po czym powiedział o innych zmianach w gronie nauczycielskim. Na koniec życzył wszystkim smacznego, a gdy na jego twarzy wypełzł szeroki uśmiech na stołach pojawiła się cała masa jedzenia od kurczaków aż po pudding. 


-Zajrzyjcie pod talerze.- powiedziała Hestia wyjmując spod swojego karteczkę. 

-Coroczna impreza powitalna u puchonów!- ucieszyła się Pansy czytając napis na swojej karteczce.- Wspaniale!

-Z czego się cieszysz?- zdziwiła się znudzona Williams odkładając swoją karteczkę na bok.- Przecież te imprezy zawsze są nudne.- dodała i zaczęła grzebać widelcem w swoim talerzu.

-Dlaczego znowu jesteś do tego tak sceptycznie nastawiona?- zapytała Pansy opadając zrezygnowana na Blaise'a siedzącego obok.

-Może to klejący MacMillann tak na ciebie działa?- zaśmiał się Blaise szturchając Devin, która właśnie udawała odruch wymiotny na myśl o jego zeszłorocznych próbach zbliżenia się do niej.

-A może to nie MacMillan?- wtrącił Draco, a wszyscy na niego popatrzyli.- Może nadal się nie pozbierała po śmierci Cedrika?

-Draco.- Pansy i bliźniaczki posłały mu mordercze spojrzenie, po czym wszyscy spojrzeli na Devin wyczekując jakiejś reakcji.

- Ty tam będziesz?-  zapytała  spokojnie podnosząc wzrok na chłopaka siedzącego na przeciwko.

-Impreza bez Malfoy'a?- zaśmiał się Blaise, a Draco uśmiechnął się cwaniacko.

-W takim razie miałeś rację.- opowiedziała wstając od stołu.- To nie MacMillan.- dodała i zajęła miejsce obok Nott'a siedzącego kawałek dalej od nich.

-Wiedziałam, że wasze stosunki są dość wrogie...ale żeby aż tak?- zdziwiła się Flora widocznie zażenowana zaistniałą sytuacją.

-Nadal masz jej za złe, że w 4 klasie nie poszła na ten bal z tobą?- dopytywał Blaise.

-Ugh...nie o to chodzi. Jeśli nie pozbiera się po jego stracie to będzie tak tkwić w miejscu.- wyjaśnił opierając głowę na dłoni.

-Ona się już chyba pozbierała.- powiedziała Pansy ze śmiechem wskazując na Teodora i Devin śmiejących się.- Teraz to napraw.- dodała, gdy Williams spojrzała na Malfoy'a zimnym wzrokiem.

-Bardzo śmieszne.- powiedział Draco lekceważąco.


                                                                                               * * *

 Dormitorium Flory, Hestii, Pansy i Devin wyglądało jak istne pobojowisko. Bliźniaczki wraz z Parkinson układały włosy, malowały się i wybierały kreację na wieczór. Devin siedziała na swoim łóżku próbując skupić się nad książką o magicznych stworzeniach napisaną przez Newtona Scamandera do momentu gdy nie została zawalona stertą ubrań należących do jej współlokatorek. Dziewczyna wybuchła i uprzednio życząc koleżanką miłej zabawy wyszła i udała się do salonu wspólnego, gdzie panowała cisza i spokój. Devin rozsiadła się wygodnie w fotelu i wróciła do lektury ciesząc się, że prawie wszyscy udali się już na imprezę. Jej sielanka nie trwała długo, gdyż w stronę wyjścia pobiegły jej jak zawsze spóźnione współlokatorki robiąc przy tym niezły hałas. Devin przeklęła pod nosem starając skupić swoje myśli na treści tekstu przed jej oczami.


-Williams?- doszedł ją głos zza pleców.- Na prawdę nie idziesz?- westchnął Draco stając przed dziewczyną.

-Odsuń się, zasłaniasz mi ogień.- powiedziała nie odrywając głowy od książki.

-Jeśli o tamto chodzi...- zaczął niepewnie wyczuwając, że dziewczyna wciąż jest obrażona.- Nie miałem tego na myśli...- powiedział zakłopotany, a Devin obdarzyła go zażenowanym spojrzeniem.- No dobra miałem to na myśli, ale i tak chciałem cię przeprosić.- powiedział, a wzrok dziewczyny złagodniał.

-W porządku.- opowiedziała wracając do lektury.

-Nie obrażasz się już?- dopytywał zdziwiony, że tak gładko poszło.

-Nie byłam obrażona.- opowiedziała zamykając książkę.

-To dlaczego nie szykowałaś się ze swoimi koleżankami z pokoju?- zapytał nie rozumiejąc dziewczyny.

-Nie idę tam.- prychnęła wstając.- Jutro szkoła, a ja jeszcze mam swój rozum.- dodała ruszając w stronę swojego pokoju.

-W cholerę z tym twoim rozumem i tymi zasadami.- zdenerwował się Draco.


Devin popatrzyła na niego bacznie się mu przyglądając. Jego zawsze ułożone włosy były rozmierzwione na wszystkie strony, co dodawało mu łobuzerskiego uroku, a śnieżnobiała koszula zawsze dopięta pod samą szyję teraz miała odpięte 3 guziki. Ręce miał schowane głęboko w kieszeni czarnych spodni co pokazywało jego bardziej naturalną postawę, którą Devin nawet polubiła. 

-Miłej zabawy.- powiedziała patrząc na blondyna, który po chwili odwrócił się na pięcie i wyszedł z salonu.



SIMILAR BUT DIFFERENTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz