Po lekcjach Devin udała się do dormitorium Draco by odpracować karę. Chłopak miał smutny wyraz twarzy, który próbował ukryć pod szatańskim uśmieszkiem. Bez słowa kazał pójść dziewczynie za nim prowadząc ją do łazienki prefektów na piątym piętrze. Czekała tam na nią mała szczoteczka do zębów i wiadro z wodą.
-Każda fuga ma lśnić!- zaśmiał się wręczając jej szczoteczkę.- Bez magii.- dodał kierując się do wyjścia.
-Nie zostajesz?- zdziwiła się.
-Nie.- odparł obojętnie
-To skąd wiesz, że nie użyje magii?- zapytała drwiąco zakładając ramiona na piersi.
-Nie wiem.- przyznał zostawiając ją sam na sam z wiadrem, szczoteczką i milionem brudnych płytek.
Devin szybko przekonała się, dlaczego Malfoy jej nie pilnował. Musiał rzucić silne zaklęcie, które uniemożliwiło jej posługiwanie się magią. Po kilku nieudanych próbach zrezygnowana z obrzydzeniem chwyciła szczoteczkę i zabrała się do żmudnej pracy.
* * *
-Tu jesteś!- krzyknęła Pansy, kiedy wraz z Blaise'em wpadli do pomieszczenia.
-Przecież mówiłam wam, że odrabiam szlaban.- opowiedziała wściekła.- Draco nie powiedział wam, że tu jestem?- zdziwiła się.
-Dev...- szepnęła Pansy przez łzy.- Dumbledore nie żyje.- dodała po dłuższej chwili kucając przed dziewczyną.
-A...a Draco, czy on to...- dukała pomiędzy oddechami.
-Snape go wyręczył.- odparł Blaise.
-Gdzie on jest?- zapytała powstrzymując potok łez.
-Uciekł z innymi śmierciożercami.
-To dlatego mnie tu zamknął! Wlepił mi tą karę, żebym nie mogła go powstrzymać!- krzyczała zrozpaczona opadając w ramiona przyjaciółki, która starała się ją uspokoić.
Williams wyrwała się z jej przyjemnego objęcia przyjaciółki i opuściła w połowie czystą łazienkę. Blaise i Pansy wybiegli za nią chcąc ją uspokoić. Po chwili byli już na placu pod wieżą astronomiczną, wokół której zebrali się wszyscy uczniowie oddając minutę ciszy dawnemu dyrektorowi. Setki różdżek uniesionych w górze świeciły słabym światłem. Devin przedostała się przez uczniów na środek, gdzie leżało ciało Dumbledore'a a nad nim pochylał się zdyszany i zszokowany Harry. Usta dziewczyny zaczęły drgać, a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, a potem kolejna i kolejna. Po chwili Blaise objął ją mocno ramieniem wyciągając z tłumu na bok.
-To twoja wina!- krzyknął Potter podchodząc do dwójki ślizgonów.
-Odwal się Potter.- warknął Zabini, ale Harry udał, że nie słyszy.
-Ty i on! Majstrowaliście przy szafce zniknięć! Wpuściliście ich do szkoły!- zmarszczył czoło powstrzymując swoje wybuchowe emocje.
-Nie wpuściłam ich do szkoły.- szepnęła słabo spoglądając na gryfona.
-Jesteście siebie warci! To wasza wina.- powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Powiedziałem. Zostaw ją!- warknął chłodno Zabini odpychając gryfona.- Nie przejmuj się nim.- powiedział pocieszająco, gdy Harry odszedł.
-On ma rację.- odrzekła przez łzy.- Chciałam pomóc Draconowi, kiedy sama nie byłam na to gotowa.- dodała słabo wtulając się w pierś ciemnoskórego.
-Teraz to i tak nie ma znaczenia. Tak się musiało stać.
* * *
-Panno Williams, proszę.- powiedziała ciepło McGonagall, gdy Devin stanęła w drzwiach do jej gabinetu.
-Chciała mnie pani widzieć.- powiedziała słabo siadając na krześle wyznaczonym przez nauczycielkę.
-Tak.-opowiedziała natychmiast.- Otóż profesor Dumbledore miał o tym z tobą porozmawiać.- przystanęła na chwilę.- Ale widocznie muszę to zrobić ja.- powiedziała po chwili niezręcznej ciszy.
-O co chodzi?- zapytała dziewczyna obojętnie, mimo, że była niezmiernie ciekawa co nauczycielka chce jej powiedzieć.
-Zważywszy na twoje pochodzenie... lepiej byłoby gdybyś w przyszłym roku nie wracała do Hogwartu.- powiedziała powoli dobierając słowa.
-Chodzi o dziadka?- zapytała niezaskoczona.
-Tak.- nauczycielka kiwnęła głową.- Grindelwald jak wiesz kiedyś tworzył swoją armię. Obawiamy się, że Lord Voldemort będzie chciał zrobić to samo.
-Ale co to ma w związku ze mną?- zdziwiła się unosząc brwi.
-Sądzimy, że Czarny Pan będzie chciał dostać się do twojego dziadka poprzez ciebie. Wolimy tego uniknąć. Wysłałam twoim rodzicom sowę. Mam nadzieję, że to rozważysz.- wyjaśniła krótko.
-Szczerze już o tym wcześniej myślałam.- przyznała dziewczyna.
-Szykuje się wojna.
-Jestem tego świadoma.
-Dlatego też profesor Dumbledore zostawił ci to.- powiedziała podając Devin notatnik.- W nadziei, że zrobisz to czego on nie dał rady wykonać.- uśmiechnęła się blado.
-Dziękuje.- oparła przyjmując go.
* * *
-To widzimy się po wakacjach.- powiedziała smutno Flora przytulając przyjaciółki.
-Mam nadzieję, że całe i zdrowe.- dodała Hestia.
-Właściwie...- zaczęła niepewnie Devin.- Nie wracam w przyszłym roku.
-Nie powiem, żeby mnie to zdziwiło.- przyznała smutno Pansy.
-Będzie nam cię brakowało.- przyznała Flora ściskając Williams.
-Uważajcie na siebie.- poprosiła ciemnowłosa.
-Ty również.- odezwała się Hestia.
-Ja muszę jeszcze kogoś...-zatrzymała się Devin spuszczając wzrok.- Pożegnać.- dokończyła zdając sobie sprawę, że jego już nie ma.
-Jeszcze się zobaczycie.- powiedziała ciepło Pansy.- Na pewno.
Trzy znajome jej sylwetki ruszyły w przeciwne strony. Tam Devin po raz ostatni widziała się z przyjaciółkami pozostając z nadzieją, że jeszcze się zobaczą w korzystnych warunkach. Przeżyła bardzo śmierć dyrektora, oskarżenia Potter'a, i ucieczkę Malfoy'a, której nie rozumiała. Nie rozumiała tego jak udało mu się ukryć emocje i do ostatniej chwili być bezwzględnym. Po chwili przyznała, że podziwia go za to. Właśnie za tą bezwzględność.
CZYTASZ
SIMILAR BUT DIFFERENT
FanfictionŚlizgońscy arystokraci czystej krwi i ich trudna droga do miłości. Devin Williams i Draco Malfoy. Podobni? A może różni?