Kuchnia pełna skrzatów przygotowujących się do kolacji. To pierwszy widok jaki Devin ujrzała po wylądowaniu w Hogwarcie. Rozejrzała się po pomieszczeniu uważnie. Skrzaty beztrosko tańcowały i podśpiewywały wykonując swoją pracę. Dziewczyna nie przypuszczała, że stworzenia mogą czerpać tyle przyjemności ze zwykłego gotowania. Uśmiechnęła się życzliwie do Mrużki, która dopiero teraz wyglądała na szczęśliwą. Williams niepewnie podeszła do drzwi. Uchyliła je by upewnić się, że korytarz jest pusty. Gdy przekonała się, że nie ma na nim żywej duszy, wymknęła się cicho z kuchni.
Gdy przeszła bliżej głównego korytarza, zauważyła kilku puchonów. Byli oni smutni i zmasakrowani. Devin zmarszczyła czoło przywierając do ściany. Co im się stało? Gdy uczniowie przeszli, a droga była wolna, Williams ruszyła w stronę lochów. Na szczęści kuchnia znajdowała się obok pokoju wspólnego Hufflepuffu znajdującego się w piwnicy, więc miała niedużo drogi do pokonania. Dziewczyna dobiegła do schodów prowadzących w stronę pokoju wspólnego ślizgonów. Serce zaczęło jej bić jak szalone, gdy o mało co nie przyłapał je na nielegalnym przebywaniu w zamku jakiś krukon, który nie wiadomo co robił w podziemiach. Gdy oddech i rytm wystukiwany przez serce dziewczyny wróciło do stałego rytmu, zbiegła po schodach. Szła przez długi korytarz, po którego jednej stronie znajdowały się witraże, a za nimi widok na jezioro, a po drugiej stronie była klasa od eliksirów. Devin stanęła przed kamienną ścianą i wzięła głęboki wdech. Wymówiła hasło mając nadzieje, że wciąż jest aktualnie. Ku jej radości wejście się otworzyło, a Williams weszła do środka. Wraz z przekroczeniem progu zalała ją fala wspomnień. Ruszyła w głąb pomieszczenia docierając do salonu głównego, który nie był pusty. Obraz jaki zobaczyła był z jednej strony dobijający, a z drugiej napawał ją radością. Wygrywając z niepewnością podeszła bliżej skórzanych kanap. Zabini siedzący na jednym z fotelów, bliźniaczki leżące głową w stronę podłogi na sofie i Pansy studiująca jakąś książkę popatrzyli w stronę Williams. Z każdą sekundą szczęki opadały im coraz niżej. Devin ze łzami w oczach uśmiechnęła się szeroko przesyłając im wszystkie emocje jakie jej teraz towarzyszyły. Cała czwórka poderwała się z miejsc i rzuciła w stronę dziewczyny. Po czułym przywitaniu od razu zażądali wyjaśnień, dlaczego nie dostali żadnego listu od rozpoczęcia szkoły. Po przedstawieniu im całej historii zapadła przyjemna cisza.
-Tak się cieszę, że jesteście cali.- powiedziała z uśmiechem Devin.- A czy...- zatrzymała się, a jej uśmiech zmalał wraz ze posmutniałymi minami przyjaciół.
-Nie wrócił do szkoły. Nie mógł.- wyjaśniła Pansy.- Tak mi przykro.- dodała czule kładąc dłoń nan ramieniu dziewczyny.
-A właściwie, dlaczego wyglądacie na takich... zmęczonych?- zdziwiła się ślizgonka.
-Władzę w szkole przejął Snape, a wraz z nimi nowa kadra.- wyjaśniła Pansy.
-I brutalne rodzeństwo, Ca...- przerwał Blaise spoglądając niepewnie w stronę bliźniaczek.
-Carrow'owie.- dokończyła Hestia z pogardą i obrzydzeniem.
-Co takiego robią?- dopytywała Devin.
-Są okrutni. Karzą nam ćwiczyć zaklęcia na mugolakach.- wyjaśniła Flora.- Nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt, że...
-Że jeśli tego nie zrobisz to sam obrywasz Cruciatusem.- dokończyła Pansy równie zdenerwowana, co Hestia.
-Jak Snape może na to pozwalać?- nie dowierzała Devin
-Właściwie to jego prawie nie ma w szkole. Żądzą się własny prawem.- mruknął Blaise marszcząc czoło.
CZYTASZ
SIMILAR BUT DIFFERENT
Hayran KurguŚlizgońscy arystokraci czystej krwi i ich trudna droga do miłości. Devin Williams i Draco Malfoy. Podobni? A może różni?