Williams uwielbiała spacerować po zamku wieczorną porą. I tak też dzisiaj postanowiła się przejść po korytarzach szkoły. Niezauważona wymknęła się z wilgotnych lochów kierując swoje kroki w stronę arkad na drugim piętrze. Los chciał, żeby nie udało jej się to bez niechcianych przeszkód. Całą drogę podążał za nią Malfoy będący prefektem Slytherinu, jednak swoją obecność ujawnił, gdy dziewczyna usiadła na drewnianej ławce w arkadach. Blondyn chrząknął przestraszając dziewczynę. Ku jej zaskoczeniu przybrał chłodną postawę. Od razu wyczuła, że nie będą wspominać miłej sytuacji z Pokoju Życzeń.
-Wiesz, że jest późno?- odezwał się wreszcie.
-Wiem.- opowiedziała spokojnie.
-A wiesz, że jako prefekt mam obowiązek dać ci szlaban?- dodał opierając się o filar.
-Żartujesz prawda?- zaśmiała się.- W co ty pogrywasz?- zapytała widząc, że nie jest mu do śmiechu.
-Wykonuje swój obowiązek.- odparł spokojnie.
-W kulki lecisz?!- zdenerwowała się.
-Błąkasz się po szkole po ciszy nocnej i unosisz głos na prefekta.- skwitował uśmiechając się złośliwie.- Po raz drugi udowadniasz, że nie jesteś taka grzeczna.- powiedział jak Malfoy, którego nienawidziła.
-Drugi?- zdziwiła się.
-Nie bądź taka niewinna Williams.- zaśmiał się złośliwie.- Wczoraj nie byłaś.
-Pogubiłam się już. Ile Malfoy'ów jeszcze poznam?
-Teraz znasz prefekta.- powiedział pozbywając się uśmiechu.- Za tydzień odbywasz u mnie karę. A teraz pójdziesz ze mną.- dodał łapiąc ją za rękę.
Cicho przemknęli na siódme piętro obok wieży Gryffindoru mijając portret Grubej Damy. W ciszy doszli do gabinetu profesora obrony przed czarną magią i przechodząc przez wiodący z niego wąski korytarz znaleźli się w dużej, otwartej sali wyłożonej dywanami oraz pokrywającymi ściany półkami na książki. Potem przedostali się korytarzem za jedną z półek do Sekretnego Ogrodu. Piękny ogród botaniczny pełen roślin o przeróżnym wyglądzie. Na jego środku znajdowała się mała doniczka z zielonym listkiem, a obok niej nieduża dziura i kupka ziemi. Devin popatrzyła na obraz przed sobą po czym przeniosła wzrok na Malfoy'a. Wydawał się dumny i zadowolony. Jednak dziewczyna wciąż pamiętała o jego poprzednim zachowaniu. Wstrząsnęła głową jakby chciała odpędzić miłe wrażenie wywołane przez chłopaka i zastąpić je złością, ale nie potrafiła. Ślizgon pociągnął ją za sobą w stronę wielkiego drzewa rosnącego za sadzonką. Za nim znajdował się koc, na którym leżał wiklinowy koszyk piknikowy. Dziewczyna uśmiechnęła się na ten widok i zrozumiała, że jego złe zachowanie było celowe.
-Zanim usiądziemy.- zaczął prowadząc ją znowu do sadzonki.- Chciałem, żebyśmy zostawili w tej szkole coś po nas obojgu.
-To...- kucnęła przy sadzonce.
-Waleriana.- powiedział zafascynowany.-Teraz brzydka sadzonka, ale kiedyś będzie piękną rośliną.
-Nie sądziłam, że możesz być taki...
-Głupi? Dziecinny?- typował zrażony
-Romantyczny.- dokończyła powoli przyglądając się mu uważnie.
Potem w ciszy zasadzili roślinkę, która od razu znacząco urosła. Nad ich głowami latały dwa memortki, czyli małe, magiczne ptaki o niebieskim ubarwieniu. Zaczęły cicho ćwierkać przysiadając na gałęzi wielkiego drzewa.
CZYTASZ
SIMILAR BUT DIFFERENT
FanfictionŚlizgońscy arystokraci czystej krwi i ich trudna droga do miłości. Devin Williams i Draco Malfoy. Podobni? A może różni?