Nowa pani minister brylowała wśród gości zajmując ich rozmową. Hermiona Granger, a właściwie Weasley przenosząc się z Departamentu Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami do Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów ostatecznie kończąc jako nowa głowa magicznego świata, ku zaskoczeniu wszystkim czystokrwistym czarodziejom. Z tej okazji został wydany bankiet, na którym pogratulowano jej nowej posady. Zaproszeni zostali wszyscy, którzy tylko mieli ochotę przyjść. Niegdyś kujonka teraz dojrzała kobieta, która zawsze ma do dołożenia swoje trzy knuty zachwycała swoim spojrzeniem na magiczne relacje.
Devin wraz z Pansy, Blaise'em i bliźniaczkami również znaleźli się na owym bankiecie. Szczerze pogratulowali byłej gryfonce, która odwdzięczyła się najmilszym uśmiechem na jaki ją było stać. Prócz tego Devin pogratulowała jej małżeństwa z Ron'em, czego nie miała okazji wcześniej zrobić, a Hemriona podziękowała za pomoc w imieniu Dumbledore'a. Okazało się, że wiele czarodziejów wiedziało o jej powrocie i o tym, co zrobiła. Po tym przywitaniu cała piątka przyjaciół znalazła się przy najbliższym stoliku, łapiąc po drodze kilka kieliszków szamapan, gdzie zasiedli analizując każdego przybyłego gościa. Wśród czarownic i czarodziejów znajdowały się także skrzaty domowe, co nie spodobało się wszystkim, jednak Hermiona wiele walczyła w imieniu tych stworzeń, więc uznała, że nie może ich zabraknąć. Wśród nielicznych, odważnych istot, które nie bały się pojawić w gronie tylu osobistości, Devin odnalazła Bujdkę. Na jej widok zrobiło jej się ciepło na sercu. Gdy skrzatka popatrzyła w jej stronę, Williams uśmiechnęła się życzliwie i uniosła kieliszek z szampanem na znak toastu, co Bujdka po chwili również uczyniła. Jej uśmiech zbladł nieco, na myśl o Zgredku, który jej zdaniem powinien teraz poruszać się w gronie przybyłych, gdyż nie zasługiwał na taki los jaki go spotkał.
-Dev, kochana.- zaczęła Pansy zwracając na siebie uwagę przyjaciółki.- Chcemy, żebyś coś jeszcze wiedziała.
-Co takiego?- zainteresowała się dziewczyna podążając za wzrokiem Parkinosn spoglądającym gdzieś w dal.
-Otóż...
-Zaczekaj. Później mi powiesz.- przerwała jej Devin wstając od stolika.- Chce porozmawiać z Draco.- dodała i nie czekając na odpowiedź poszła do chłopaka, na którego spoglądała Pansy.
-Cholera.- zdołała jeszcze usłyszeć głos Blaise'a za sobą, lecz nie przejęła się nim.
Pewnie podeszła do blondyna w garniturze stojącego plecami do niej, przybierając ciepły uśmiech na twarz. Delikatnie położyła dłoń na jego ramieniu, a zaskoczony mężczyzna odwrócił się do niej uprzednio przepraszając mężczyznę, z którym rozmawiał dotychczas. Jego początkowy uśmiech zniknął na jej widok, przez co lekko się speszyła. Szybko odnalazła odwagę w sobie, gdy tylko spojrzała w jego szare tęczówki, które tak uwielbiała. Malfoy wyglądał na niewzruszonego, lecz błysk w jego oczach zdradził Devin, że na prawdę cieszył się, że ją widzi.
-Draco.- zaczęła uśmiechając się.- Słyszałam o tym, co ci się stało po bitwie. Przykro mi.- kontynuowała, a chłopak nie przerywał jej tylko ruszył powoli w stronę balkonu.
-Słyszałem, dlaczego wyjechałaś.- odezwał się, gdy byli już na zewnątrz, a dziewczyna poczuła ulgę, że nie musi wszystkiego mu tłumaczyć.
-Mam nadzieję, że rozumiesz.- odparła z nadzieją, a chłopak pokiwał twierdząco głową.
-Może ci się wydawać, że nie pamiętam.- zaczął przystając przy szklanym oknie.- Ale gałązka, którą zostawiłaś przy drzwiach wszystko mi przypomniała. Mała gałązka. Mimo, że całe drzewko widywałem codziennie i obdarzałem je obojętnym spojrzeniem. Ale nadal nie rozumiem... dlaczego nie było cię pięć lat?
-Nie wiedziałam jak wrócić.- przyznała opierając się o barierkę.
-Ale wróciłaś teraz?- zapytał retorycznie.- Akurat teraz.- dodał wzdychając, gdy usłyszeli kobiecy głos.
-Draco możemy już iść.- odezwała się, stając obok mężczyzny, który wtopił wzrok w ziemię.
-Devin pamiętasz może Astorię?- zapytał z bolącym sercem, a dziewczyna uśmiechnęła się wymuszenie.- To moja narzeczona.
Ostatnie słowa chłopaka dochodziły do niej echem. Nagle poczuła jakby cały świat zawalił jej się w sekundę. Spoglądała na dłoń dziewczyny, na którym znajdował się pierścień rodowy ze szmaragdowym kamieniem. Dopiero teraz dziewczyna go zauważyła, jak jej dłoń spoczywała na ramieniu mężczyzny prosto na jej linii wzroku. Astoria na pewno nie zrobiła tego celowo, gdyż była dobrze wychowana i nie chwaliła się takimi rzeczami. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyła Williams, gdy próbowała ukryć zaskoczenie pod wymuszonym uśmiechem, powstrzymując łzy. Pogratulowała im z ukrywanym bólem, za co chłopak odwdzięczył się smutnym spojrzeniem, a Astoria ukazała swoje białe zęby w szczerym uśmiechu. Jak się po chwili okazało nawet młoda Greengrass słyszała o ostatnich 5 latach Devin. Przyznała jej, że musiała mieć wielką odwagę za wyruszenie na tak daleką podróż, za co Williams podziękowała jej szczerze, nadal nie do końca odbierając bodźce ze świata zewnętrznego. Para pożegnała się z dziewczyną i oboje wyszli zostawiając Devin samą. Dopiero wtedy była ślizgonka wypuściła łzy, które otarła jej Pansy obserwująca całą ich rozmowę.
-To chciałam ci powiedzieć.- szepnęła przepraszającym tonem.- Tak mi przykro.- pokiwała smętnie głową i przytuliła przyjaciółkę do piersi, pozwalając jej uwolnić emocje, a gorzkie łzy spływały po jej policzku, jakby opłakiwała czyjąś śmierć.
A właściwie tak było. Płakała, bo właśnie straciła część swojego świata.
CZYTASZ
SIMILAR BUT DIFFERENT
FanfictionŚlizgońscy arystokraci czystej krwi i ich trudna droga do miłości. Devin Williams i Draco Malfoy. Podobni? A może różni?