IS IT BAD THAT IT DOES NO MATTER TO ME?

308 24 7
                                    

Życie Devin stanęło w miejscu wraz z ostatnim spotkaniem z Draco. Minął prawie rok wspaniałego momentu w jej życiu przeplecionego z bolesnym cisem jakiego doznała w tamtym czasie. Od pożegnania rodziców poprzez poznanie bicia serca nowej istoty i dwa śluby, aż po ponowne spotkanie Malfoy'a w cmentarnej scenerii. Grupa ludzi w czarnych płaszczach otaczająca mahoniową trumnę przyozdobioną białymi liliami oznaczające niewinność powoli rozchodziła się na wszystkie strony pozostawiając trójkę najbliżej związanych z pochowaną osobą. Wysoka kobieta o upiętych w kok blond włosach stała obok drzewa klonu trzymała na rękach śpiące niemowlę. Jej grobowa mina przyprawiona smutnym wyrazem twarzy świeciła się od strug łez pozostawiających mokre ślady. Obok niej na ławce spoczywał mężczyzna w wełnianym płaszczu o blond włosach pusto wpatrujący się w oszronione kwiaty. Gdy kobieta z dzieckiem odeszła uprzednio szepcząc coś do mężczyzny, Devin niepewnie podeszła do niego i dołożył na grób kwiaty o fioletowej barwie, oznaczające pożegnanie ze zmarłą osobą. Następnie usiadła obok Dracona i odważyła się położyć swoją dłoń na jego w geście pocieszenia.


-Czyto źle...- zaczął przerywając ciszę.- Że nie jestem smutny?

-A powinieneś być?- zapytała obracając głowę w jego stronę.

-Nigdy szczerze jej nie kochałem.- powiedział.- Ty zajmujesz to miejsce. Nigdy nie usłyszała ode mnie tego słowa. Nie chciałem jej okłamywać twierdząc, że byłaby w stanie cię zastąpić. Rozumiała to i za to byłem wdzięczny.

-Kochałeś ją jako przyjaciółkę...- sprostowała Devin, gdy fala ciepła zalała ją słysząc słowa blondyna.

-I będę kochał, tak jak nie przestałem kochać ciebie.


Zapadła między nimi cisza podczas, której Devin karciła się za głupotę jaką popełniła przychodząc tu tego dnia. Czuła jednak wewnętrzną potrzebę pożegnania Astorii, a przynajmniej tak jej się wydawało. Postanowiła, że przeprosi go i odejdzie by nie komplikować sytuacji. W tym samym czasie gdy wstawała to samo zrobił Draco, co wywołało szczery uśmiech na jego twarzy. W końcu uznali, że idą w tą samą stronę, więc ruszyli do wyjścia z cmentarza razem. Mijali nagrobki i posadzone między nimi drzewa, aż doszli do kamiennego murku, w którym znajdowała się brama wyjściowa. Malfoy stanął opierając się o niego, a Devin nie opuściła go na jego prośbę. W końcu Draco zaczął dziękować dziewczynie, że przyszła i wyjaśnił jej kim była kobieta z dzieckiem na rękach.


-Czy niemowlę na rękach Dafno to...

-Mój syn.- wyjaśnił dumnie uśmiechając się wesoło po raz pierwszy dzisiaj.- Scorpius.

-Cieszę się, że zanim Astoria odeszła, zostawiła ci go.- powiedziała Devin ostrożnie dobierając słowa.

-Ja również.- przyznał, ale jego mina zrzedła.

-Coś nie tak?- zdziwiła się Devin, karcąc się w myślach za swoje ostatnie zdanie.

-Patrząc na niego widzę Astorię.- zaczął z wolna.- Nie czuje się wtedy smutny, czy też pusty, ale oblewa mnie fala poczucia, że nie dam sobie z nim rady.- dodał smutno.- Postanowiłem, że oddam go pod opiekę Dafne, która na pewno się nim zajmie.

-Draco...- zdziwiła się Williams nie bardzo wiedząc co powiedzieć.- Teraz powinieneś się nim zająć. Nie pozwól by twój syn dorastał bez ojca.

-Obiecaj mi coś.- powiedział po chwili.

-Co takiego?

-Straciłem już przyjaciółkę. Straciłem ciebie na wiele lat, ale znowu jesteś. Obiecaj mi, że już nigdy cię nie stracę.- wyjaśnił głosem pełnym nadziei.



* * * 


Ogień wydobywający się z kominka oświecał delikatnym blaskiem wnętrze przestronnej sali w dworze Malfoy'ów, gdzie na leżance siedziała Devin przykryta wełnianym kocem. Na rękach trzymała niemowlę o blond włoskach, które pogrążone było we śnie. Do pomieszczenia bezdźwięcznie wszedł Draco, czego dziewczyna nie zauważyła. Mężczyzna położył dłonie na jej ramionach po czym przejechał dłonią po jej długich włosach zakręcając pojedynczy kosmyk wokół palca. Devin mruknęła z zadowolenia całując Malfoy'a w policzek, gdy ten nachylił się do jej ucha by szepnąć coś przyjemnego. Potem Draco usiadł obok kobiety spoglądając najczulej jak potrafił na swojego syna. 

SIMILAR BUT DIFFERENTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz