Rozdział 4

3.8K 72 1
                                    

 Podeszli już bardzo blisko. W jednej chwili poczułam jak ściągają ze mnie ubrania, przepraszam zrywają je ze mnie. Boję się bardzo ich. Zamknęłam oczy i nawet nie minęły 10 minut, gdy poczułam jak oni zaczęli we mnie wchodzić. Poczułam nagle jak coś leci mi po nogach. O jezu, oni mnie rozdziewiczyli, jestem brudna. Mam już gdzieś ten świat. Rodzice mnie olali, ktoś mnie porwał w dodatku jeszcze zgwałcili. Nie mam po co żyć. Zemdlałam nawet nie wiem kiedy i na jak długo. Obudziłam się patrzę, widzę jakieś światełka. Spojrzałam w dół widzę, że nie mam żadnych ubrań na sobie. I zorientowałam się, że nie jestem w tym samym miejscu co wczoraj przypomniało mi się co wczoraj się wydarzyło i zaczęłam szlochać. Usłyszałam kroki za plecami od razu się odwróciłam w stronę hałasu. Wszedł do środka wysoki brunet kierował się w moją stronę mówiąc, że za długo spałam rzucił w moją stronę siatkę z ubraniami. 

- Przebierz się zaraz przyjdzie Klara i cie na aukcje pomaluje.

- Aukcje ?

- Mało pytań więcej pracy - wyszedł.

- Ale...?

Wrócił się z drzwi i podszedł do mnie siłą wyciągną mnie z łóżka wysypał z siatki te zakupy po chwili założył mi stanik, majtki, halkę. Gdy wyszedł padłam na kolana i zaczęłam wyć jak dziecko nie umiałam się opanować. Nie płakałam ja wyłam łzy leciały ciurkiem po chwili poczułam rękę na ramieniu tak się wystraszyłam, że aż stanęłam na równe nogi. Odwróciłam się szybko i spojrzałam na blondynkę stającą na przeciw mnie. Przeszłam ją wzrokiem z góry na dół i usiadłam na łózko łzy nie przestawały lecieć. 

- Żebym mogła cię pomalować musisz przestać płakać kochanie - powiedziała. 

- Kiedy ja nie mogę to silniejsze ode mnie - wyżłopałam przez płacz. 

- Kochaniutka ty nie pierwsza nie ostatnia może trafisz na dobrego "właściciela".

- Właściciela ??

- Nie mogę ci nic więcej powiedzieć.

Podeszła do mnie chusteczką otarła łzy i wzięła się do pracy po jakiś 30 minut jeszcze na szyje białe korale i byłam prawie gotowa jeszcze do tego czarne szpilki z podestami miały z 40 cm. Gdy ona wyszła ja uczyłam się chodzić w tych butach. Po chwili znów zaczęłam płakać i uderzać pięścią w ścianę po trzecim razie zrezygnowałam bo bolało. Znów ktoś wszedł odwróciłam się ten chłopak co był rano. Spojrzał na mnie i skrzywił się mówiąc:

- Nie becz !! Bo psujesz makijaż.  - wydarł się.

- D..dobrze - wyjąkałam. 

- Teraz choć już czas. 

Sprzedana J.T.  [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz