Przeszłość równie czarna, co farba, która od niedawna gościła na jej włosach. Tak niewiele brakowało, aby stoczyła się na samo dno, a tak dużo, by chociaż w połowie wyszła na prostą. Zaczęła od drobnych domowych kradzieży, skończyła na rabowaniu sklepów i ludzi na ulicach. Czwarty dzień siedziała w opuszczonym mieszkaniu na parterze starej kamienicy, żeby nie dać się złapać policji, była poszukiwana. Nie chciała już siedzieć w obskurnym, śmierdzącym odchodami pomieszczeniu, ale także nie chciała spędzić kilku lat w więzieniu. Dochodziła 23, więc mogła wypełznąć na kilka godzin po coś do jedzenia, skorzystać z całodobowych knajp, żeby się napić. Idąc kompletnie pustą ulicą w poniedziałkową noc, paliła, ostatniego już, niemieckiego papierosa. Wpatrywała się w okna mieszkań, gdzie dzieci słodko spały, pary kochały się namiętnie, lub staruszkowie kończyli oglądać TV i powoli układali się do snu. Nagle jedno z okien otworzyło się z hukiem, a przez nie zaczęły lecieć po kolei ubrania. W na co dzień ruchliwej dzielnicy miasta, było słychać jedynie trzepot lecącej odzieży na wietrze. O dziwo, były to damskie ciuszki. Czarnowłosa przystanęła na chwilę i dopalając papierosa, oglądała całe zajście. Po chwili drzwi bloku otworzyły się i oczom czarnej ukazała się jasnowłosa dziewczyna. Pod pachą niosła walizkę, była na boso. Podeszła do porozrzucanych ubrań i zaczęła niedbale wrzucać je do walizy. Ktoś, kto wyrzucał je wszystkie przez okno, zatrzasnął je głośno i zgasił światło. Za moment znów je otworzył, a na szosie roztrzaskał się nowiutki MacBook.
-Fajnego masz chłopaka. - Zagadała czarnowłosa, gasząc papierosa na swoim ramieniu i zaczęła zbierać ubrania.
-To była moja matka.
-Jeden pies. Ciekawie się to oglądało z drugiej strony ulicy.
-Nie żeby coś, ale właśnie straciłam dach nad głową. Poza tym, czemu mi pomagasz? Znamy się w ogóle? - Spytała blondynka z niepokojem.
-Bo mamusia rozrzuciła Twoje ciuchy na ulicy? I nie, nie znamy się. Po prostu pomyślałam, że tak trochę głupio stać jak cielę i się gapić.
-Wiesz, ja sama nie mam gdzie spać, ale jeśli chcesz, wynajmiemy jakiś pokój w hotelu. Lexa jestem.
-Clarke. Dzięki za pomoc. - Uśmiechnęła się i wróciła do zbierania reszty ubrań. Lexa podniosła z ziemi MacBooka z nadzieją, że będzie się go dało jeszcze odratować, ale niestety nie przeżył upadku z 6 piętra.
-Swoją drogą, za co Cię wywaliła, jeśli można wiedzieć? - Spytała niepewnie Lexa.
-Długo by opowiadać. To wszystko? Chodź, zbierajmy się stąd, zanim sąsiedzi się zainteresują wszystkim.
Wchodząc do „Mariny", uderzył je mocny zapach lawendy i chłód bijący z klimatyzacji. Lexa podeszła do recepcjonistki i poprosiła o wolny pokój dla dwóch osób, po czym zawołała blondynkę do windy. Jechały na dziesiąte piętro w niemalże zupełnej ciszy. Jedynie muzyka cicho rozbrzmiewała, ta wstrętna, hotelowa muzyka z wind.
-Właściwie to... co miałaś na myśli mówiąc, że sama nie masz gdzie spać? - Spytała Clarke. W odpowiedzi usłyszała jedynie "Bo nie mam gdzie spać". Kiwnęła głową na znak zrozumienia. Dojechały na piętro. Wysiadły i skierowały się na sam koniec korytarza. Pokój był średniej wielkości, ciemnoniebieskie ściany podkreślały biała szafa wnękowa, stolik kawowy, biurko i... jedno łóżko. Małżeńskie.
-Cholera, a prosiłam o pokój dla dwóch. - Lexa rzuciła niedbale klucze na materac.
-Ciesz się, że to łóżko nie jest jednoosobowe. - Clarke postawiła walizkę na łóżku i wyjęła z niej czyste ubrania. - Lex, chcesz może jakieś ubrania? Twoje nie wyglądają na specjalnie czyste i... nowe.
-Przeszkadza Ci to?
-Masz zamiar w tym spać?
-Sypiam w bieliźnie. Masz z tym jakiś problem? - Warknęła na blondynkę, ale po chwili uspokoiła się. - Ale skoro nalegasz, możesz dać mi coś czystego. Swoje zaniosę do pralni jutro rano... - Clarke podała jej piżamę letnią, a sama wyszła na balkon. Lexa odwróciła się na pięcie i weszła do łazienki. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i zdała sobie sprawę z tego, jak wygląda. Posklejane, brudne włosy, podarte i zakrwawione spodnie, zużyta koszulka ubrudzona wszelkimi cieczami jakie istnieją, skórzana kurtka wytarta do granic możliwości. Nie kąpała się od dwóch tygodni, może nawet i dłużej. Nie czuła zapachu, jaki od niej bije. Do jej oczu napłynęły łzy. Od dawna nie spała w świeżej pościeli, na miękkim, wielkim łóżku, nie korzystała z normalnej łazienki. Wytarła pojedynczą łzę spływającą po jej umorusanym policzku i rozebrała się do naga. Jeszcze raz spojrzała w lustro – była wychudzona. Nie pamiętała, kiedy miała ostatni raz miesiączkę, ale na pewno nie miesiąc temu. Owłosione nogi i miejsca intymne nie polepszały wizerunku. Mycie się zajęło jej ponad godzinę. Gdy ponownie zerknęła na swoje odbicie, wyglądała już nieco lepiej; nie lepiła się od brudu, włosy były dokładnie umyte i wyszczotkowane. Owinęła się szlafrokiem i wyszła z łazienki, kierując się w stronę telefonu. Zamówiła maszynki do golenia, dwie szczoteczki do zębów i miętową pastę, a korzystając z chwilowej nieobecności Clarke, wygrzebała z jej torebki nożyczki; przeszły ją dreszcze na samą myśl, po co blondynce nożyczki pod ręką. Za niecałe trzy minuty w pokoju rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
Lexa w następne pół godziny opanowała zbędne włoski z dolnych partii ciała, podcięła włosy na głowie i czysta i pachnąca wróciła do pokoju ubrana już w piżamę, którą dała jej Clarke.
-Gdybyś chciała, łazienka jest już wo... - Przerwała w połowie słowa. Blondynka spała słodko na łóżku. Na twarzy Lexy pojawił się lekki uśmiech. Odłożyła nożyczki do torebki i delikatnie wsunęła się pod kołdrę, tuż obok dziewczyny. Spojrzała na zegarek – dochodziła 2 w nocy. W jej głowie panował mętlik. Gdzie pójdzie teraz? Czy ma zostawić w hotelowym pokoju Clarke samą, czy też ma się jej trzymać? Nic nie wiedziała o kobiecie leżącej tuż obok niej. O sobie też niewiele mogła powiedzieć; dziewiętnastoletnia kryminalistka z bagażem emocjonalnym i nałogami. Bezdomna przemierzająca ulice Sydney w poszukiwaniu jedzenia, chwilowego miejsca spoczynku, domu, miłości, szczęścia.
~~
WITAM WSZYSTKICH! Czy ktoś w ogóle jeszcze o mnie pamięta? Mam do Was krótką informację. Otóż postanowiłam, że wrócę na Wattpada, ale nie z pustymi rękoma. Ten prolog chciałam usunąć, ale podjęłam decyzję o napisaniu całego opowiadania. Drugi rozdział jest już w trakcie pisania, ale wciąż nie jestem pewna, kiedy pojawi się tutaj. Jednak mam nadzieję, że w niedługim czasie! Myślę też, że prolog zachęci Was do śledzenia tego ff i podrzucania mi pomysłów na dalszy rozwój akcji. Zachęcam też do "reklamowania" mojego ff, oceniania i inne takie śmieszne rzeczy. To w sumie tyle ode mnie, dobranoc wszystkim! <3
/vksummer
CZYTASZ
Bezdomna /Clexa
FanfictionLexę i Clarke łączy jedna rzecz - brak dachu nad głową. W jaki sposób poradzą sobie z wrogami, przeciwnościami losu i ciągłym podróżowaniem? Historia pełna dziwnych, niekiedy wzruszających i zabawnych wydarzeń z życia dwóch zupełnie obcych sobie kob...