Cześć! Powoli uczę się mniej drobiazgowych wypowiedzi w recenzjach, aby uniknąć niepotrzebnych spojlerów, i o tym też myślałam, pisząc tę recenzję. W przeciwnym wypadku tekst byłby jeszcze dłuższy niż oba poprzednie, bo i praca była dłuższa :D Starałam się jednak, aby nie pominąć niczego istotnego. Życzę miłej lektury :)
FABUŁA [2/3]
Cóż, prolog należał do tych, które przez pokazanie fragmentu dużo późniejszej sceny mają przyciągnąć czytelnika, aby odkrył, co było dalej. To już stawia ze strony odbiorcy wysokie wymagania, bo jeśli nie otrzyma on tego, na co miał nadzieję, będzie co najwyżej sfrustrowany, a czas poświęcony na przeczytanie utworu uzna za stracony, czego żaden autor nie chce.
Zaczęło się typowo od codzienności i jej przerwania. Za to praktycznie już na początku jest coś, co można uznać za plus i chodzi o zachowanie głównej bohaterki po pojawieniu się nieznajomego. Już po opisach i prezentacji bohaterów przed rozpoczęciem utworu właściwego było wiadomo, że dużą rolę będzie w tej historii odgrywał wątek miłosny, dlatego bardzo się cieszę, że główna bohaterka w tej scenie przy przejeździe kolejowym miała na tyle rozumu, żeby uciekać, zamiast przyglądać się, co się dzieje (co miało miejsce, to już tutaj zgłębiać nie będę).
Pierwszym takim bardzo książkowym momentem, typowym dla popularnej literatury tego gatunku, że tak powiem, była scena przed blokiem, kiedy zaaranżowane było dotknięcie się przez bohaterów. Główna bohaterka wewnętrznie to przeżywała. Aż miałam ochotę przewrócić oczami, no ale ja tak już mam. Jakoś nie jestem fanką motyli w brzuchu i tym podobnych niesamowitych wrażeń wywołanych dotknięciem. Tak na marginesie — całe szczęście, że prawdopodobnie ani ona, ani on nie wiedzieli, skąd wziął się zwyczaj przepuszczania kobiet przodem, który dziś uważa się za przejaw uprzejmości, bo wtedy bohaterka pewnie uporczywie trwałaby przy swoim i wieki by tam stali, zanim w końcu weszliby do mieszkania.
Sytuacja w domu, ta z albumem, wyszła trochę sztucznie. Chłopak nie powinien raczej przeglądać zdjęć schowanych w albumie bez pozwolenia, w końcu oboje widzieli się po raz pierwszy, ale główna bohaterka zamiast być zażenowaną tym, co mógł tam zobaczyć, albo zwrócić mu uwagę, wściekła się na niego i zrobiła mu awanturę, a on w odpowiedzi też się wydarł, że to przecież głupie zdjęcia, nic takiego. Po czym równie szybko jak awantura się zaczęła, tak i się skończyła, a bohaterka... hm, „przypomniała sobie", że jeszcze jest w szoku po niedawnych przeżyciach i przydałaby jej się czyjaś bliskość. Wiem, że nieprecyzyjnie tu brzmi bliskość, ale do niej samej zarzutu nie mam, nie była nienaturalna, tylko ta zmienność nastrojów nawet w sytuacji szoku trochę moim zdaniem przesadzona, zwłaszcza że często coś takiego jeszcze później występowało.
Niepojęta jest dla mnie uporczywość Kacpra. Rozumiem, że był dobrym kolegą Piotrka, ale aż przesadnie na niego naciskał. W dodatku kiedy Piotrek go zbywał, on zezłościł się i krzyknął, żeby ten nie traktował go jak dziecko. Pytanie tylko, kto kogo bardziej traktował jak dziecko, skoro Piotrek nie mógł zachować dla siebie informacji o pochodzeniu zwykłego siniaka? Początek tej sceny był w porządku — Kacper żartobliwie zapytał kolegę, z kim się boksował, później to już wyglądało... Nie, tę myśl dokończę przy okazji kategorii „IMPERATYW/LOGIKA/RESEARCH".
Kolejną sceną, o której warto wspomnieć, jest scena wywiadu, tego castingowego. Moją uwagę zwróciły wypowiedzi związane z pozycjami, na których grał główny bohater. Piotrek powiedział coś takiego: „[...] Napastnicy najważniejsze, żeby strzelali bramki. Pomocnicy muszą już być bardziej kreatywni, czasem przytrzymać piłkę, poszukać jakiegoś niekonwencjonalnego zagrania. Obrońcy z kolei mają się po prostu wpasować w dany schemat ustalony przez sztab szkoleniowy [...]". Zaraz potem Olga powiedziała: „[...] pewnie zgodzisz się ze stwierdzeniem, że pomocnicy są od kreowania gry, napastnicy mistrzami improwizacji, a obrońcy mają z góry ustalone schematy w zależności od ustalonej taktyki: krycia strefą, indywidualnego, graniem skrzydłowym, z kontrataku, szybkimi podaniami czy długą piłką". W innej scenie następuje podziw wiedzy kobiety na ten temat, tylko... czy aż tak zasłużony? Pomijając wymienienie tych taktyk, w jej słowach widzę powtórzenie tego, co powiedział jej rozmówca, tylko bardziej zwięźle i w postaci przetworzonej. Poza tym trzeba pamiętać, że Olga była studentką dziennikarstwa sportowego, a więc na zajęciach musiała słyszeć podobne terminy. To dodatkowy argument, że wiedza bohaterki nie była niczym wyjątkowym w jej sytuacji. Dlatego w tej scenie odczułam zgrzyt i przypominało mi się to za każdym razem, kiedy powtarzała się próba nawiązania do stereotypu kobiety, która nie ma pojęcia o piłce nożnej (co zresztą było pretekstem do kolejnego wybuchu złości u Olgi) — sprawdziłoby się to, gdyby bohaterka nie kształciła się w tym kierunku.
![](https://img.wattpad.com/cover/141659791-288-k856260.jpg)
CZYTASZ
Pączkarnia. Recenzje bez lukru!
Non-FictionJesteśmy grupą dziewczyn, które jednoczy pasja do czytania, pisania i jedzenia! Postanowiłyśmy połączyć siły, mózgi i klawiatury w służbie wattpadowej sztuki! Chcesz dowiedzieć się, co postronny Czytelnik sądzi o Twojej twórczości? A może chcesz spr...