27. Jednakowi / SzalonyIntrowertyk

309 22 5
                                    

Pragnę zaznaczyć, że o wiele lepiej znam realia życia w Starożytnym Rzymie niż Grecji. Orientuję się jednak w różnicach między nimi i głównie na nich bazuję, kiedy mówię o kontekście historycznym.

Fabuła (1.5/3)

Naszą przygodę zaczynamy wraz z przybyciem trzech kobiet do Sparty. Dość wcześnie dostajemy informację, że zostały one wygnane z rodzinnego kraju, a jedna z nich jest blisko spokrewniona z jego władcą. Bohaterki przekraczają bramy miasta i zostają powitane trochę zbyt przyjaźnie jak na standardy miasta słynącego z nieustraszonych wojowników. W rzeczywistości jej mieszkańcy nie byli aż tak wylewni ani nie witali przybyszów z tak szeroko otwartymi ramionami. Zostają im przydzieleni opiekunowie, którzy mają zadbać o nie podczas ich chwilowego pobytu w mieście... I tutaj zaczyna się cała zabawa z tą historią.

Tak wygląda sam początek i muszę przyznać, że pomimo paru przekłamań historycznych zachęca do zapoznania się z resztą historii. Mamy tajemnicę, trzy mniej lub też bardziej odważne towarzyszki i Starożytną Grecję, która w ostatnim czasie znów stała się popularna.

Powiedzmy, że moje odczucia względem całej fabuły są dość mieszane. Z jednej strony mamy Spartę jako realistyczne, pełne nieustraszonych wojowników miasto. Podobało mi się to, jak zostali oddani jej mieszkańcy wraz z ich kulturą – skąpo ubrane kobiety, lakoniczne wypowiedzi i huczne uczty. Pojawiło się parę drobnych nieścisłości, ale doszłam do wniosku, że każdemu takie coś może się przytrafić. Problem pojawia się z konstrukcją fabularną – wydarzenia są ułożone chaotycznie, brakuje często połączeń pomiędzy poszczególnymi scenami i zdarzało się, że się gubiłam, zwłaszcza kiedy dochodziło do zmiany perspektywy. Doświadczyłam tego między innymi w chwili, gdy nagle dostajemy opis zakradania się Tseligosa, a potem znów poczynania Agnei, notabene pary głównych bohaterów. Czasami nie miałam pojęcia, dlaczego nagle następuje zmiana miejsca, czasu i perspektywy ani jak jedna scena łączy się z drugą. Odnosiłam wrażenie, że brakuje mi pewnych informacji, które może są znane bohaterom, ale nie mnie – czytelnikowi. Muszę przyznać, że niekiedy musiałam sięgać pamięcią do historii wojen Grecji z Persami, aby na przykład zorientować się, kto się dokładnie buntował.

Cała fabuła zarysowuje się w taki sposób – na piętnaście rozdziałów dopiero sześć ostatnich sprawiło, że zaczęłam częściowo pojmować, co tam się w sumie dzieje, i nastąpiła właściwa akcja. Za późno i to zdecydowanie przy takiej liczbie rozdziałów. Brakuje mi napięcia, głównego wątku, który mogłabym śledzić i zadawać sobie pytania z nim związane. Za późno zostaje on ujawniony i zbyt szybko rozwiązany... za pomocą tajemniczej księgi. Rozumiem epickość, ale czasami bardziej przyziemne rozwiązania sprawiają, że czytelnik zachwyca się historią.

O środkowych rozdziałach właściwie ciężko mi cokolwiek wspomnieć. W większości nie dzieje się nic albo są to tak prozaiczne czynności jak uczta czy ćwiczenia. Nie wnoszą one za wiele do fabuły. Czasami dostaniemy opisy przeszłości Agnei – córki władcy, który posiada sekretny przedmiot zdolny ocalić świat (wyżej wspomniana tajemnicza księga) – które jednak, ze względu na taki sposób przedstawienia, nie wzbudziły we mnie za wiele emocji. Bardzo trudno jest uwierzyć w taki rozwój całej historii, której brakuje napięcia i solidnych podstaw do rozwinięcia wątków. Wszystko dzieje się jakby obok czytelnika, a on sam nie zostaje wystarczająco wtajemniczony w ten świat, aby go pojąć.

To samo tyczy się udziału Agnei w buncie. Kobieta w Starożytnej Grecji nie zostałaby raczej wpuszczona do więzienia, gdzie odbywają się tortury (jeszcze do nich nawiążę dalej). Rozumiem, że mamy tutaj do czynienia ze Spartą, gdzie sytuacja przedstawicielek płci pięknej była odrobinę lepsza, ale nie popadajmy w kreowanie hollywoodzkiej Grecji. Awantury Agnei z Geruzją, umiejętności walki Amazonki i obnoszenie ze swoją seksualnością – to wszystko byłoby niedopuszczalne w tamtych czasach. Główna bohaterka miałaby więcej racji bytu w Rzymie, gdzie kobiety zajmowały o wiele wyższą(!) pozycję społeczną w porównaniu do Grecji. Wiadomo, że pewnie posługiwanie się bronią uchodziłoby za dość atrakcyjny fetysz, ale jednak... mogłoby zaistnieć.

Pączkarnia. Recenzje bez lukru!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz