Rozdział 1 - Z Powrotem Na Ulicy Pokątnej

45 2 0
                                    

Siedziałam przy obiedzie ze swoją rodziną, odpychając moje śniadanie, składające się z jajek i bekonu, na brzegi talerza.
- Aurora, jedz. Proszę. - powiedziała moja mama, patrząc na mnie.
Dobrze odzyskali siły po tym, co się stało w zeszłym roku, a ja nigdy nie byłam tak szczęśliwa, mając ich z powrotem w swoim życiu.
- Jest zdenerwowana, tak myślę - rzekła Hermiona.
Spojrzałam zirytowana na moją siostrę.
- Zdenerwowana czym? - spytał mój tata i na mnie spojrzał.
- Powrotem do Hogwartu - westchnęłam.
W tym momencie, w którym powiedziałam "Hogwart", usłyszeliśmy głośny huk i dwa listy zostały upuszczone do małego otworu w drzwiach. Wstałam z krzesła, podekscytowana i podbiegłam.
- Zdenerwowana powrotem i podekscytowana - zachichotała moja mama.

Podałam mojej siostrze jej list i rozerwałam mój.
- Wracamy! - wyszczerzyłam się.
- Skończ śniadanie i wtedy wyruszymy. - powiedziała moja mama, uśmiechając się.
Wtedy jadłam niezwykle szybko. Szybciej niż kiedykolwiek. Byłam podekscytowana z powrotu. Najbardziej dlatego, że znów zobaczę Pansy i Milicentę. I jestem pewna, że Hermiona też była podekscytowana, żeby zobaczyć swoich dwóch chłopaków Harry'ego i Rona. Przewróciłam oczami na samą myśl. Skończyłam swój sok pomarańczowy i pobiegłam na górę, żeby spakować moje rzeczy. Hermiona weszła do mojego pokoju.
- Nie wleciał do twojego pokoju żaden list od Harry'ego? Moja sowa myli nasze pokoje.
- Z tego, co wiem, to nie. - wzruszyłam ramionami - Może ma coś do rzeczy fakt, że nie chce się przyjaźnić z taką Wiem-To-Wszystko suką jak ty? - uśmiechnęłam się słodko. Wyraz jej twarzy, zmieniającej kolor na czerwony dał mi uciechę. Och, ależ ten rok fajnie się zapowiada.

Dotarliśmy na Ulicę Pokątną. To jedno z moich ulubionych miejsc. Pomijając popychanie i przepychanie, ale niewiele się zmieniło od poprzedniego roku. Kierowaliśmy się do sklepu sprzedającego zwierzątka, bo Hermiona zawsze lubiła na nie patrzeć, zanim zobaczyłam, jak podbiega do Harry'ego.
- Harry! Hagrid!
- Witaj, Hermiono! - Hagrid się uśmiechnął - Dzień dobry, Aurora.
- Hej - uśmiechnęłam się do Hagrida.
- Jak dobrze, że cię widzę - Hermiona mówiła dalej do Harry'ego.
- Ciebie też fajnie widzieć - uśmiechnął się Harry.
Hermiona zachichotała i uniosła brew.
- Znów stłukłeś okulary? - uśmiechnęła się i machnęła różdżką - Oculus Reparo.
Przewróciłam oczami. Szkoła nawet się nie zaczęła, a ona już czarowała. Moi rodzice się uśmiechnęli i przedstawili się Harry'emu.

W końcu nie powiedziałam "cześć" Harry'emu, a on nie powiedział "cześć" mi. Co było dobre, bo wiedział jak się miewa sytuacja.
- Chyba warto zapamiętać.
- Albo możesz zacząć nosić soczewki. - prychnęłam.
Spojrzał na mnie gniewnie. Hagrid się pożegnał.
- Chodź! Martwiliśmy się o ciebie!
- Daj spokój - mruknęłam pod nosem.
Poszłam za nimi do księgarni. Zobaczyłam znak, na którym był Gilderoy Lockhart. Fu. Wszyscy wariują na jego punkcie. Szczególnie kobiety. Weszłam po schodach, żeby wziąć książkę i poszperać. Widziałam, że wszyscy klaszczą i skrzywiłam się na ten widok.

- Czyżby to... Harry Potter? - odezwał się Lockhart, na co ja przewróciłam oczami.
- Och, zaczyna się. - zadrwiłam. Spojrzałam w dół i zobaczyłam starego mężczyznę, właściwie odciągającego Pottera do Lockharta. Zrobił zdjęcie, a Lockhart wtedy zaczął mówić.
- Drodzy państwo, to doprawdy wspaniała chwila. Gdy ten młody człowiek wstąpił do księgarni Esy i Floresy, by kupić moją autobiografię, Moje Magiczne Ja, która, pozwolę sobie nadmienić, znajduje się już 27 tydzień na szczycie listy bestsellerów Proroka Codziennego.

Parsknęłam.
- 27?
Wtedy zobaczyłam, że Malfoy również patrzy, ze zdegustowaną miną. Z jakiegoś powodu byłam... szczęśliwa, gdy go zobaczyłam. Granger, weź się w garść! Był wyższy. Dużo wyższy w istocie. Przerósł mnie ale znowu, ja jestem niska. Również niższa niż moja siostra o kilka centymetrów. Był też... ładniejszy. Ech. Granger przestań! Usłyszał mnie i uśmiechnął się na to, co powiedziałam.
- Ale to żałosne - powiedział.
- Zgadzam się, Malfoy - spojrzałam na niego - Zgadzam się.
Co się ze mną stało? Mrugnął do mnie i chwycił mnie za nadgarstek, prowadząc mnie po schodach. Z jakiegoś powodu nie powstrzymałam go. Byłam zainteresowana tym, co chce zrobić.
- Chodź.
- Poczekaj i słuchaj - powiedziałam i zatrzymałam go.
Stanęłam blisko za nim, nie zauważając jak blisko.
- Nie spodziewał się, że może stąd wyjść z kompletem wszystkich moich dzieł, za darmo!
- Ech, fu - skrzywiłam się - Jak w ogóle dziewczyny mogą szaleć na jego punkcie?

Przeciwna Granger (Rok 2)Where stories live. Discover now