Rozdział 2 - Powrót Do Hogwartu

29 2 0
                                    

Siedziałam w przedziale z Pansy i Milicentą, jak zwykle. Pansy nie zamykała ust, mówiąc o swoich wakacjach i Draconie. Ale kiedykolwiek wspomniała o Draconie, czułam się zirytowana i trochę... zazdrosna? Ech.
- Pansy, proszę. Skończ temat Draco.
- Powiedziałaś Draco - powiedziała i uniosła brew - Zawsze mówisz Malfoy. Jest coś, o czym mi nie mówisz?
- Pansy, po prostu przestań - przewróciłam oczami - Nie jestem z Draconem. Nie ma nic, o czym ci nie mówię. To po prostu robi się irytujące, gdy słyszę, że nigdy nie przestajesz o nim mówić.
- Znowu! Powiedziałaś Draco! - Pansy z trudem złapała powietrze.
Jęknęłam i wyjrzałam przez okno. Mówienie do Pansy było czasami, jak mówienie do ściany, przysięgam.

Zobaczyłam moją siostrę w moim przedziale i utkwiłam w niej wzrok. Przewróciła oczami.
- Czy którakolwiek z was widziała Rona albo Harry'ego?
Wszystkie pokręciłyśmy głowami.
- Może się przed tobą ukrywają - wypaliłam.
- Przynajmniej nie chodzę wokół, trzymając się za ręce z Malfoyem - rzuciła i trzasnęła drzwiczkami przedziału. Pansy zaniemówiła.
- Czyli jednak jest coś, o czym mi nie mówisz!
Jęknęłam i wyszłam z przedziału, szukając innego miejsca do siedzenia. Weszłam do pierwszego lepszego i usiadłam. Byli tam Blaise, Crabbe, Goyle i Draco.
- Granger, co ty tutaj robisz? - rzucił Goyle.

- Chowam się przed Parkinson - mruknęłam. Blaise uniósł brew.
- Dlaczego?
Spojrzałam na niego.
- Bo w tym momencie jest wariatką.
Patrzyłam przez okno, obserwując zielony krajobraz, rozciągający się przed moimi oczami. Wsparłam podbródek na dłoni.
- Więc to prawda, że przemieniłaś się w zeszłym roku?
- Co? - spojrzałam na Crabbe'a.
- Czy to prawda, że się przemieniłaś? - spytał.
- Do momentu, w którym musieli cię uspać?
Spojrzałam na Dracona.
- Powiedziałeś im?
- Powiedziałem ci, że cała szkoła wie - powiedział i wzruszył ramionami.
Wstałam i wyszłam.
- Aurora! - zawołał Draco.
Co zadziwiające, użył mojego imienia. Tym razem usiadłam w pustym przedziale. Jeżeli dostawałabym galeona za każdy raz, gdy się przesiadam, byłabym bogata.

Musiałam zasnąć, bo potrząsała mną Milicentę i Pansy.
- Obudź się - wyszeptała Pansy - Jesteśmy tu. I przepraszam, że wybuchłam.
Podniosłam się i przetarłam oczy.
- W porządku.
Wstałam i otrzepałam się, wychodząc z dwoma dziewczynami.

Pojawiliśmy się w Wielkiej Sali na kolację, jak zwykle. Otrzymaliśmy nowych uczniów i dostaliśmy również kilku nowych ślizgonów. Byli trochę brutalni, ale nie aż tak źli, jak inni. Siedziałam obok Milicenty i Blaise'a, jedząc obiad. Pansy oczywiście lgnęła do Dracona, a on wyglądał na niewzruszonego.
- Zwróć na mnie uwaaaagę! - zaskomlała.
Zachichotałam lekko, a Draco westchnął.
- Pansy, odwal się! - odepchnął ją od siebie, a w jej oczach zamigotał smutek.
- Dobra! - warknęła.

Rozejrzałam się, nie widząc Harry'ego i Rona. Uniosłam brew. Dziwne. Skupiłam się na moim jedzeniu i przyłapałam Draco na patrzeniu na mnie. Odwrócił wtedy wzrok, a ja zmarszczyłam brwi. No dobra. Wkrótce ujrzałam Harry'ego i Rona, wchodzących do Sali z czerwonymi twarzami. Gdzie oni byli? Usiedli przy stole Gryffindoru. Snape, McGonagall i Dumbledore przybyli chwilę po nich.
- Słyszałem, że wzięli latający samochód, żeby tu przylecieć, bo spóźnili się na pociąg - wyszeptał do mnie Blaise.
- Jestem zaskoczona, że ich nie wyrzucili. - zaśmiałam się.
Nie ukrywam, że byłoby śmiesznie. Ich wyrazy twarzy byłyby bezcenne. Na samą myśl zachichotałam lekko do samej siebie.
- Co jest takie śmieszne, Granger? - spytał Malfoy, patrząc na mnie. Wzruszyłam ramionami.
- Nie twoja sprawa, Malfoy.

Byłam w moim dormitorium i rozmawiałam z dziewczynami.
- Nie mogę uwierzyć, że Draco mógł mnie tak odepchnąć... - Pansy zmarszczyła brwi.
Westchnęłam i spojrzałam na Milicentę, poddenerwowana. Milicenta wzruszyła ramionami.
- Może ma zły dzień.
- Albo lubi kogoś innego - Pansy pokręciła głową.
Chwilę się we mnie wpatrywała i zdałam sobie sprawę, o czym mówi.
- Och, zejdź na ziemię! On mnie nie lubi. A ja nie lubię jego.
- Och serio? - Pansy uniosła brew - Trzymałaś się z nim za ręce w księgarni według twojej siostry, przyłapałam go na patrzeniu na ciebie i nie jest dla ciebie tak niemiły, jak kiedyś.
Przewróciłam oczami.
- Pansy, zbyt cholernie dramatyzujesz! Po prostu przestań.
Chwyciłam za poduszkę i rzuciłam nią w jej stronę. Złapała ją.
- Zresztą, prawdopodobnie jest dla mnie miły dlatego, że jego ojciec z jakiegoś powodu mnie lubi.
- Ale dlaczego? -Milicenta parsknęła - Jesteś mugolaczką.

Spojrzałam na nią.
- Ale czy naprawdę?
To pytanie sprawiło, że nasza trójka zamilkła i myślała.
- Nie jestem pewna - powiedziały obie dziewczyny w tym samym czasie.
Lekko się uśmiechnęłam i wzruszyłam ramionami.
- Ja też nie.

Położyłam się na moim łóżku, oczy mi się zamknęły, po czym zapadłam w sen.

Byłam w stanie poczuć, że ten rok będzie bardzo bardzo interesujący.

Przeciwna Granger (Rok 2)Where stories live. Discover now