Rozdział 23 - W Komnacie

26 2 0
                                    

Wbiegliśmy do jego klasy, kierując się w stronę jego gabinetu.
- Lockhart to oferma, ale spróbuje wejść do komnaty. Trzeba mu powiedzieć co wiemy.
Miałam bardzo złe przeczucie co do tego. Miałam wielkie wątpliwości czy naprawdę się przygotowuje.

Wpadliśmy do jego gabinetu.
- Profesorze, mamy dla pana informacje!
Moje oczy się rozszerzyły, gdy zobaczyłam, że się pakuje.
- Wiedziałam! - syknęłam - Czy pan wyjeżdża?
Ron na niego wrzasnął.
- A co z moją siostrą?!
- Ach, ależ to bardzo przykre.
Podeszłam bliżej z wściekłym wzrokiem.
- Nauczycielowi Obrony nie wolno odchodzić. Nie w takiej chwili!
- Słuchajcie, - odpowiedział Lockhart - gdy tu przyszedłem, nie uprzedzono mnie, że kiedyś będę musiał--
Obszedł swoje biurko, ale Harry zagrodził mu drogę, tak aby nie mógł się ruszyć.
- Pan daje nogę? A te zwycięstwa, które pan opisał?
Ron wyglądał, jakby był zdenerwowany i zły, a ja byłam zaskoczona.

- Książki czasem kłamią. - zawołał Lockhart.
Ja tylko prychnęłam.
- Ta. Naprawdę cholernie kłamią. - skrzyżowałam ramiona.
- Nawet pańskie? - krzyknął Harry.

- Kiedy wreszcie oprzytomniejesz? Kto by kupił moje książki, gdyby ludzie nie wierzyli, że jestem ich bohaterem?

- To oszustwo! - warknęłam - Przypisał pan sobie zasługi innych czarodziejów.

- Czy pan coś w ogóle umie? - spytał Ron, dość zdegustowany.

- Tak, skoro pytasz. Umiem rzucać czary zmieniające pamięć. Inaczej tamci czarodzieje zaczęliby paplać i nie sprzedałbym żadnej książki. W tej sytuacji... - mówił - na was też rzucę Zaklęcie Zapomnienia.
Harry, Ron i ja skierowaliśmy swoje różdżki na niego, zanim w ogóle zdążył odwrócić się i spojrzeć na nas.
- Niech się pan nawet nie waży. - zaszydziłam z niego.
Lockhart opuścił swoją różdżkę i westchnął.

Zaprowadziliśmy go do łazienki i zmarszczyłam brwi.
- Cóż, w takim razie dobrze.
Jęcząca Marta nas zauważyła.
- Och, cześć, Harry. - uśmiechnęła się - Czego chcesz?
Moja różdżka cały czas była skierowana na Lockharta, gdy Harry odpowiedział.
- Dowiedzieć się, jak zginęłaś.

Twarz Marty spoważniała.
- To było straszne. A stało się to tutaj, dokładnie w tej kabinie. Schowałam się, bo Oliwia Hornby mówiła, że mam ohydne okulary. Rozpaczałam i wtedy usłyszałam, że ktoś wszedł.
- Kto to był? - spytałam.
Marta spojrzała na mnie i lekko załkała, zanim wrzasnęła.
- Skąd mam wiedzieć. Przecież płakałam! Ale mówili jakoś dziwnie. Jakby w nieistniejącym języku. Po głosie poznałam, że to chłopak, więc otworzyłam drzwi, żeby go stąd wyrzucić i koniec.

- Umarłaś? Jak? - spytał Harry, marszcząc brwi.

- Zauważyłam tylko parę wielkich, wstrętnych, żółtych oczu, o tam, przy umywalce. - wskazała palcem umywalkę.
Obserwowałam Harry'ego, który podszedł tam, aby to zbadać. Przebiegł palcami po szczegółach, próbując znaleźć sposób, żeby to otworzyć. Wtedy odkręcił kurek na umywalce, żeby zobaczyć, czy leci z niego woda.

Nic. Podeszłam i również zbadałam umywalkę. Zobaczyłam na niej węża i przejechałam po nim palcem.
- To tutaj. - powiedziałam - Chłopaki to tu. Zdaje się, że to jest wejście do komnaty.
Ron popatrzył pomiędzy nami.
- Odezwijcie się. Odezwijcie się w mowie węży. Jedno z was.
Zerknęłam na Harry'ego i cofnęłam się, pokazując tym, że on ma to zrobić, ponieważ ja nie chciałam.

Harry wtedy odezwał się w mowie węży, ale nie zwracałam uwagi, żeby wiedzieć, co powiedział. Zanim się zorientowałam, usłyszałam dźwięk i strop się podniósł, a umywalki się rozsunęły. Moje oczy się rozszerzyły i cofnęłam się.
- Jasna cholera.
Lockhart zerknął w dół i wstrzymał oddech.
- Doskonale. Doprawdy. W takim razie już mnie... nie potrzebujecie.
Chciał przepchnąć się pomiędzy nami, ale odepchnęliśmy go, a on prawie spadł w dół. Gdyby tylko spadł.
- O, wręcz przeciwnie - warknął Harry - No proszę.

- Oj, chłopcy, Auroro, co wam to da?

- Pójdzie szybciej - warknął Ron i spojrzałam na niego, zdziwiona jego tonem. Moje brwi wygięły się w łuk.

- Ech... Pewnie, co racja to racja.
Trzymał się mocno dwóch kolumn. Wtedy się odwrócił, spoglądając w dół. Po chwili z powrotem spojrzał na nas.
- Na pewno nie chcecie iść pierwsi?
Ron po prostu popchnął go, a on spadł, krzycząc.

Moje oczy się rozszerzyły.
- Ron!
Ron spojrzał na mnie i warknął.
- Będziesz następna, jak się nie zamkniesz.
Harry zerknął na swojego kolegę.
- Uspokój się, Ron.
Ron chciał coś powiedzieć, ale głos Lockharta mu przerwał.
- Obrzydliwie brudno jest tutaj.

- Dobra. Teraz my. - odezwał się Harry, patrząc pomiędzy naszą dwójkę.
- Ej, Harry. Jeśli zginiesz na dole, możesz zamieszkać w mojej toalecie. - powiedziała Marta.
Posłałam jej dziwne spojrzenie.

- Ech, dzięki, Marto. - odpowiedział Harry, zanim zeskoczył.
Wtedy Ron mnie popchnął, zanim on sam skoczył. Krzyczałam głośno razem z chłopcami, gdy ślizgaliśmy się po zjeżdżalni niesamowicie szybko. Zanim się zorientowaliśmy, nareszcie uderzyliśmy o kości, które były na podłodze. Natychmiast wyjęliśmy swoje różdżki, z powrotem celując nimi w Lockharta.
- Pamiętajcie. Jak coś się poruszy, natychmiast zamknijcie oczy. - odezwał się Harry i wstał, po czym zaczął iść przez coś, co wyglądało jak rura.
Ron spojrzał na Lockharta i powiedział.
- No już.

Obserwowałam ruchy Lockharta, czując, że zrobi coś głupiego. Weszłam za Ronem, gdy wszyscy szliśmy za Harrym. Wtedy przeszliśmy obok bardzo dużej zrzuconej skóry. Moje oczy się rozszerzyły.
- To skóra Bazyliszka. Zobaczcie jakie to wielkie! - zawołałam i podeszłam bliżej, dotykając jej - To ma co najmniej 20 metrów. Lub więcej.

Usłyszałam, że coś gruchnęło o podłogę. To był Lockhart, więc parsknęłam.
- Co za sierota.
Wtedy wstał i chwycił różdżkę Rona, przez co moje oczy się rozszerzyły. Wiedziałam, że stanie się coś złego. Wygląda na to, że moje wewnętrzne przeczucia ostatnio się sprawdzają.

- Koniec waszej przygody, chłopcy, Auroro. Nie bójcie się. Świat pozna tę historię. Dowie się, że nie zdążyłem uratować dziewczynki. A wasza trójka utraciła zmysły na widok jej martwego ciała. No, pan pierwszy, panie Potter. - wtedy wskazał różdżką na Harry'ego.

- Niech pan się pożegna z pamięcią. 

Przeciwna Granger (Rok 2)Where stories live. Discover now