Rozdział 14 - "Crabbe" i "Goyle"

21 2 0
                                    

Siedziałam w fotelu na tyłach salonu. Malfoy poszedł znaleźć "Crabbe'a" i "Goyle'a" aka Harry'ego i Rona, bo trwało to zbyt długo. Czytałam książkę, zanim usłyszałam, że ktoś wszedł, a tymi osobami były Malfoy, "Crabbe" i "Goyle".

- Wiedziałaś, że Goyle umie czytać? - spytał Malfoy.
Podniosłam wzrok i parsknęłam.
- Nie. Widzę, że ich znalazłeś.
Przytaknął.
- Obżerali się w Wielkiej Sali. Jak zawsze.
Zachichotałam i czytałam dalej, obserwując ich. "Crabbe" patrzył na mnie i przez to wiedziałam, że to Ron. Malfoy rozwalił się na kanapie, patrząc na dwóch chłopców. Nawet ja patrzyłam. Boże, zachowywali się tak niezręcznie. Na pewno ich rozgryzie.

- Na co czekacie? - spytał Malfoy. Obydwoje usiedli, a Malfoy dalej mówił - Aż się wierzyć nie chce, że Weasleye są czystej krwi. Robią obciach nam, czarodziejom. Wszyscy.
Usłyszałam strzelanie kostkami. I właśnie tak potwierdziły się moje przypuszczenia. To był Ron.
- Co jest, Crabbe? - spytał Malfoy.
Wtedy uśmiechnęłam się przebiegle, podeszłam tam i oparłam się o sofę.
- Ta, Crabbe. Co z tobą? - dokuczyłam.
Harry go szturchnął.
- To brzuch - powiedział cicho.
Stuknęłam ręką w nogi Malfoya, a on przesunął je, żebym mogła usiąść. Wtedy wrócił do mówienia.
- Wiecie, dziwne, że w Proroku Codziennym nie było dotąd słowa o tych atakach. Na pewno Dumbledore chce wszystko zatuszować.
Parsknęłam, nadal patrząc w książkę.

- Ojciec zawsze mówił, że Dumbledore jak nic zrujnuje tę szkołę.
- Wcale nie! - odezwał się "Goyle".
Och Harry, co ty wyprawiasz. Gwałtownie podniosłam głowę i uniosłam brwi. Draco spojrzał na niego lekko zaskoczony. Wtedy wstał, patrząc na niego z góry.
- Co? - O o. - To niby ktoś szkodzi bardziej niż on?
Przygryzłam wargę i obserwowałam. Poczułam niepokój i zaczęłam gryźć róg kartonowej okładki mojej książki. Ron pokręcił głową, ale było oczywiste, że Malfoy tego nie zauważył.
- No? Gadaj! - powiedział, oczekując na odpowiedź od Harry'ego.
- Harry Potter? - spytał.
Westchnęłam z ulgą. Wtedy Draco uniósł kącik ust w lekkim, połowicznym uśmiechu.
- Słusznie. Masz rację, absolutnie. Święty Potter. A ludzie myślą, że jest Dziedzicem Slytherina? Och i najwyraźniej ta tutaj Granger.
Znów spojrzałam w górę, a Harry i Ron wymienili spojrzenia.

- Ale nie jestem - szepnęłam, wzdychając.
Malfoy na mnie spojrzał.
- Wiem - powiedział do mnie łagodnie, a ja uniosłam brwi.
- Ty chyba wiesz, kto jest tym Dziedzicem? - odparował Harry.
- Nie mam pojęcia. Już wam to mówiłem. Nie dociera do was?
Podniósł ze stołu mały pakunek.
- To twoje? - spytał, a Ron pokręcił głową. Wtedy spojrzał na mnie - Twoje?
Ja też pokręciłam głową, po czym wróciłam do czytania.
- Ale ojciec mi powiedział, że minęło 50 lat od otwarcia Komnaty. Nie mówił, kto otworzył. Tylko, że ich wylali. A jak wtedy otwarto tę Komnatę, szlama zginęła.

Stałam się odporna na to słowo. Nawet się nie wzdrygnęłam.
- Więc na pewno i tym razem jakaś szlama zginie. Według mnie, to będzie Granger.
Gwałtownie na niego spojrzałam.
- Co?
- Nie ty! - zerknął na mnie szybko, a jego oczy się rozszerzyły - Druga Granger.
Z powrotem zrelaksowałam się w moim fotelu.
- Tak myślałam. Malfoy.
Ron natychmiast wstał, żeby go zaatakować, ale Harry go przytrzymał.
- Co się z wami dzieje? - spytał Malfoy. - Zachowujecie się... dziwnie.
Spiorunowałam ich wzrokiem, żeby pokazać, że się zorientuje.

- To przez jego brzuch - odpowiedział Harry - Opanuj się. - szepnął.
Wtedy zobaczyłam, że ich cechy powracają i zrobiłam wielkie oczy. Zwróciłam na siebie ich uwagę i dotknęłam czoła, żeby pokazać Harry'emu, że jego blizna wróciła, a później dotknęłam włosów, żeby Ron wiedział, że jego kolor powraca. Wtedy wybiegli, a Malfoy podniósł wzrok.
- Hej, gdzie was niesie?
Ale oni go zignorowali.

- Cóż, to było dziwne. - Malfoy zmarszczył brwi.
Wzruszyłam ramionami.
- To pewnie przez jedzenie.
Zmarszczył brwi i przytaknął.

Wyszłam do mojego dormitorium, patrząc spode łba. Mam nadzieję, że teraz rozwieją się ich oskarżenia.

Przeciwna Granger (Rok 2)Where stories live. Discover now