Rozdział 12 - Spetryfikowany Justyn, Więcej Głosów i Dumbledore

23 2 0
                                    

Perspektywa Aurory:

Kierowałam się do pokoju wspólnego, nachmurzona. Trzymałam moje książki tak mocno przez złość, że bolały mnie dłonie, a moje knykcie były całkowicie białe. Co zadziwiające, moje oczy nie zmieniły koloru i nie czułam nigdzie w środku żadnych zmian.

- Witaj, Auroro.
Cofnęłam się, zaskoczona, patrząc na niego.
- W porząsiu?
Patrzyłam na martwe zwierzę w jego dłoni, po czym uniosłam wzrok.
- Hagrid, co tutaj robisz?
Hagrid przyłapał mnie na patrzeniu na zwierzę.
- Już drugiego zagryzło w tym semestrze. Albo lisy, albo jakiś krwiożerczy wampir. Muszę wydębić od dyrektora pozwolenie na otoczenie kurnika jakimś solidnym zaklęciem.
Milcząc pokiwałam głową i lekko rozejrzałam się dookoła.
- Naprawdę nic ci nie jest? Wyglądasz, jakby cię coś wkurzyło.

Pokręciłam głową i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Ee, nic mi nie jest. No, ale lecę, mam dużo nauki.
Pospieszyłam, teraz biegnąc, chwytając mocniej moje książki. Usłyszałam inne kroki za mną i pobiegłam szybciej, nie ważąc się obejrzeć.

- Chcę krwi - odezwał się znowu głos.
Zamknęłam oczy, chcąc go wyłączyć, ale nieważne, jak mocno próbowałam, nie mogłam.
- Wszyscy muszą zginąć.
Wtedy się zatrzymałam i położyłam dłoń na chłodnej ścianie, idąc za głosem.
- Zabić. Zabić. ZABIĆ!
Głos ucichł, a ja przygryzłam wargę, trzęsąc się ze strachu. Chciałabym teraz być w moim łóżku, zabezpieczona pod moją kołdrą, żeby czuć się bezpiecznie.

Spojrzałam w górę i zobaczyłam spetryfikowanego Prawie Bezgłowego Nicka. Przełknęłam ślinę, patrząc na niego, kiedy szłam dalej. Zapomniałam o odgłosie kroków dochodzącym zza moich pleców, widząc następnego spetryfikowanego mugolaka. Rozszerzyły mi się oczy i przykucnęłam przy nim. Zaniemówiłam. To był Justyn. Delikatnie dotknęłam jego palca, a trio stanęło za mną.
- Co ty zrobiłaś?! - zaskrzeczała Hermiona.
Od razu wstałam.
- Nic nie zrobiłam! Był już taki!
Wtedy Filch wyszedł zza rogu, patrząc na mnie.
- A więc to nie Harry. To ty. Dopadłem cię wreszcie. Tym razem stąd wylecisz, Granger. Mam już dość.

Ku mojemu zdziwieniu, Harry się odezwał, broniąc mnie, aż moje oczy się rozszerzyły.
- Był już taki, gdy go znalazła! Byłem za nią przez cały czas!
Ron i Hermiona posłali mu zdziwione spojrzenia, a ja przełknęłam ślinę. Poczułam wzrastające emocje, oczy spuchły mi od łez. Nie, nie, nie. Nie chciałam płakać. Nie mogłam płakać.

Filch zignorował Harry'ego i odszedł. Westchnęłam i odwróciłam wzrok od trio, wycierając łzy, który pociekły. Nie ma mowy, żebym pokazała oznaki słabości przed moimi wrogami. Mimo to byłam delikatnie wdzięczna Harry'emu, za to, że mnie obronił. Zmarszczyłam brwi, gdy zobaczyłam więcej pająków, wychodzących spod ciała Justyna i wychodzące znów w rządku przez okno. patrzyłam, jak wychodziły, zmieszana. Więcej dziwnych zjawisk. Wtedy wrócił Filch z McGonagall. Z trudem łapała powietrze, gdy zobaczyła Justyna, a ja na nią spojrzałam.
- Pani profesor, to nie moja wina. - zawołałam.

McGonagall spojrzała na mnie współczująco. Nie chciałam litości, chciałam, żeby plotki ucichły!
- Nie mnie będziesz się tłumaczyć, Granger.
- Ona tego nie zrobiła! - znów powiedział Potter - Znalazła go takiego!
McGonagall odeszła ze mną, ignorując Harry'ego. Poczułam więcej łez, spływających po moich policzkach i znów je wytarłam.

Perspektywa Hermiony:

- Dlaczego ją bronisz, Harry?! - zawołałam.
- Bo to nie była ona! - warknął na mnie Harry - Ona nic nie zrobiła! Draco prawdopodobnie robi wszystko, co w jego mocy, żeby wyrzucili ją ze szkoły!
Spojrzeliśmy na niego z Ronem, zszokowani.
- I robi to też tobie, Harry!
- O kurczę, zwariowałeś, Harry!
Westchnęłam i spojrzałam na niego.
- Spójrz, Aurora mnie nie obchodzi, okej? Wiem, że ciebie też, ale wiem też, że nadal masz dobre serce i bronisz ją. Obchodzi mnie to, że Draco MOŻE wpakowywać cię w kłopoty. Moja siostra prawdopodobnie też, ale to akurat mnie nie obchodzi.

Przeciwna Granger (Rok 2)Where stories live. Discover now