Rozdział 21 - Aragog

18 2 0
                                    

Perspektywa Aurory:

Prawie wrzasnęłam, gdy zobaczyłam jaki jest wielki. Odsunęłam się do tyłu i stanęłam za chłopcami.
- To coś jest ogromne. - jęknęłam.
Dlaczego Hagrid trzymałby coś takiego albo kazał nam iść szukać tego czegoś? Czy Hagrid chciał z nas zrobić pieprzone mięso?

- Ty jesteś Aragog? - spytał Harry.
- Tak - powiedział pająk - Hagrid nigdy nie przysyłał ludzi do naszej nory.
Zastanawiam się dlaczego. Pomyślałam, wpatrując się w ohydne stworzenie przede mną.
- Ma kłopoty. W naszej szkole były ataki. Podejrzewają Hagrida. Myślą, że otworzył Komnatę Tajemnic. Jak wtedy.

Patrzyłam na Rona, który rozglądał się wokół przerażony. Wtedy też się obejrzałam, widząc jak kilka pająków rusza się w cieniu, a moje oczy się rozszerzyły.
- To brednie. - usłyszałam, jak mówi Aragog - Hagrid nigdy nie otworzył Komnaty Tajemnic.

- Więc ten potwór to nie ty? - spytał Harry, trochę zdziwiony i trochę... zawiedziony?
- Nie - odpowiedział pająk, który wyglądał jakby był zły. - Potwór urodził się na zamku.
Byłam w stanie zobaczyć więcej pająków wychodzących z cienia i z trudem przełknęłam ślinę.
- Ja przybyłem do Hagrida z dalekiego kraju, w kieszeni podróżnika.

- Harry - Ron zacharczał jego imię, ciągnąc za rękaw Harry'ego.
- Cicho - odpowiedział znowu Harry, chwilę później powracając do dyskusji z Aragogiem.
Słuchałam, co mówił Aragog, ale większość z tego wyciszyłam, bo byłam zbyt zajęta gapiąc się z wielkimi oczami na pająki spuszczające się z góry.
- Harry! - powtórzył Ron.
Harry miał już tego dość i spojrzał na Rona.
- Co?!
Obydwoje wskazaliśmy w górę.

- No to, dziękuję. Na nas już czas. - powiedział Harry, gdy zaczęliśmy się cofać.
- Chcecie iść? Nic z tego. Moi synowie i córki z mojego rozkazu nie krzywdzą Hagrida, ale nie mogę odmówić im świeżego mięsa, skoro samo tak chętnie do nich przyszło.
Och świetnie, teraz zostaniemy zjedzeni.
- Mogę się już drzeć? - pisnęłam, zanim usłyszałam głośny łomot i zobaczyłam, jak pająk spada na ziemię przede mną, więc krzyknęłam, gdy wszyscy cofnęliśmy się w swoją stronę.
- Znasz jakieś zaklęcia? - spytał Ron.

- Jedno, ale za słabe na nich wszystkie - odparł Harry.
Pająki podchodziły teraz za blisko, żeby było komfortowo, więc pisnęłam, próbując je kopać.
- Przydałaby się Hermiona. - wyjąkał Ron.
Nagle, usłyszeliśmy ten sam dźwięk, co wcześniej. Samochód. Właściwie odrzucił sobą pająki, powodując, że większość z nich się rozproszyła. Wtedy drzwiczki samochodu się otworzyły, a my pobiegliśmy w ich stronę i wskoczyliśmy do środka. Wskoczyłam do tyłu z Kłem, naprawdę modląc się o swoje życie. Od razu odwróciłam się i zobaczyłam wszystkie pająki.
- Chłopaki! WYCIĄGNIJCIE NAS STĄD. TERAZ!
Jak dla mnie auto nie jechało wystarczająco szybko.
- SZYBCIEJ RON, SZYBCIEJ! - zaskrzeczałam, gdy zaczął jechać szybko.
Słyszałam głuchy łoskot odnóży pająków, które gonił samochód.
- Teraz w górę! - krzyknął Harry.
Ron musiał spróbować kilka razy, ale w końcu mu się udało. Poczułam, jak wznosimy się w powietrze.

Mogłam praktycznie wyskoczyć ze skóry. Spojrzałam w dół na siebie i byłam bielsza niż papier. Wylądowaliśmy z powrotem przed chatką Hargida. Wyszłam z auta z chłopakami.
- Za pająkami! Za pająkami?! - zawołał Ron - Jak Hagrid wyjdzie z Azkabanu, zatłukę go!
Wtedy samochód wycofał i wjechał do lasu.
- No bo po co właściwie nas tam wysłał? Co nam to dało?
Zerknęłam na Rona.
- Hagrid nie otworzył Komnaty Tajemnic.

- Był niewinny - dodał Harry.
Westchnęłam i otrzepałam się z pyłu.
- Nie mam zamiaru nigdy więcej mieć do czynienia z tym pająkiem! - warknęłam. - Jak on w ogóle mógł spłodzić tyle pająków?
Wzdrygnęłam się na samą myśl i odsunęłam chłopców z drogi, kierując się z powrotem do Hogwartu.

Nigdy więcej. 

Przeciwna Granger (Rok 2)Where stories live. Discover now