Rozdział 8 - Pierwszy Mecz Malfoya & Niefortunne Zwiotczałe Ręce

24 3 0
                                    

Perspektywa Dracona:

Latałem wokoło nad Boiskiem Quidditcha ze ślizgonami i niestety gryfonami. Gra się rozpoczęła i była zaciekła, a ja się denerwowałem, a to, że to był mój pierwszy mecz nie pomagało. Ale wkrótce wypełniła mnie pewność siebie, gdy zorientowałem się, że chcę zobaczyć upadek Pottera na twarz, gdy zobaczy, jak łapię złoty znicz w moje WŁASNE ręce. Aż słyszę te owacje z trybun i trybun Slytherinu i dzięki temu mam więcej energii. Podleciałem i zatrzymałem się przed trybunami, na których siedziała Auro- Granger. Ostatnio wymykało mi się jej prawdziwe imię i to mnie niepokoiło. Zwłaszcza z faktem, co ostatnio z nią robiłem. Bycie obronnym? Noszenie jej? Czując coś jak obawę? To było dość niepokojące i szczerze, nie podobało mi się to i miałem nadzieję, że te uczucia nareszcie znikną. Nie jestem opiekuńczym człowiekiem i nigdy nie będę.

Znicz.

Usłyszałem, że zdobyliśmy punkt i ucieszyłem się, słysząc jak reszta ślizgonów równie głośno dopinguje. Uśmiechnąłem się i poczułem jeszcze więcej pewności siebie. Zapomniałem, że byliśmy na prowadzeniu, a zdobycie tego gola podniosło nas jeszcze wyżej.

- Dziewiąty gol dla Slytherinu! Gryffindor traci kolejne punkty.
Uśmiechnąłem się i zobaczyłem Granger i Weasleya, krzywiących się w rozczarowaniu, co bardzo mi się podobało. Spojrzałem na ślizgońską Granger, widząc uśmieszek na jej twarzy, gdy wiwatowała jeszcze głośniej. Poczułem, że lekko się uśmiecham, ale przestałem, znów się do siebie krzywiąc.

Zatrzymałem się delikatnie nad Potterem, uśmiechając się do niego.
- Bliznowaty, co jest? - spytałem.
Posłał mi spojrzenie, po czym skupił się na boisku. Wtedy zobaczyłem, jak przeleciał obok niego tłuczek, omijając go. Poczułem, że wypełnia mnie rozczarowanie przez to, że go nie uderzył, tak jak chciałem. Parsknąłem, zanim usłyszałem Wooda.
- Uważaj na siebie!
Tłuczek zaczął lecieć w stronę Wooda.
- Wood, uważaj!
Ale było za późno. Uderzył w jego miotłę i złamał ją, sprawiając, że zleciał. Tłuczek zaczął gonić Pottera. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, a po chwili zacząłem się śmiać. Poleciałem za nim, szczerząc się.
- Ale żałosne - zachichotałem do siebie.
Wtedy zgubił tłuczka i znów zawołałem.
- To jakiś balet, Potter?

Jego oczy się na czymś skupiły, ale ja byłem zbyt zajęty skupiając się na tłuczku, który skierował się w jego stronę, ale on zanurkował, przez co ja też musiałem zanurkować. Poczułem, że tłuczek obok mnie przeleciał i lekko zadrżałem. Był o wiele za blisko. Wtedy poleciał za zniczem i ja też za nim poleciałem. Popchnąłem go, pozwalając sobie lecieć przed nim i wyciągając rękę po znicz. Boże, było szybko, ale nadal byliśmy na prowadzeniu, a ja byłem tak blisko znicza. Wtedy się zorientowałem, że byliśmy prawie pod podstawą boiska. Odwróciłem się do niego.
- Nie dogonisz mnie, nigdy! - zawołałem, uśmiechając się i znów skupiłem się na zniczu, mocno się koncentrując. Potrzebowałem tego znicza... zwłaszcza z moim ojcem na trybunach.

Perspektywa Aurory:

Zobaczyłam, że Harry i Malfoy zniknęli z boiska.
- Gdzie oni są? - spytałam, z wielkimi oczami.
Mam w nosie Harry'ego, ale mogliśmy stracić naszego szukającego! Wychyliłam się z trybun, patrząc w dół, gdy zobaczyłam, że zbliżają się do znicza. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby leciał w dół. Pansy również skierowała wzrok w dół, rozszerzając oczy.
- Co jeśli Draconowi stanie się krzywda?! - wrzasnęła ze zmartwieniem.
- Och daj spokój, Pansy! - przewróciłam oczami - Nic mu nie będzie.
Tak myślę... i mam nadzieję. Spojrzała na mnie, a jej spojrzenie nadal było pełne zmartwienia. Zignorowałam to i przygryzłam wargę, czując rosnący we mnie niepokój, sprawiając, że lekko się trzęsłam przez to, że jeszcze stamtąd nie wylecieli. Im dłużej tam byli, tym bardziej się bałam. O Malfoya oczywiście. Odchyliłam się, zamykając oczy i mając nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Otworzyłam je, słysząc jak okropny tłuczek znowu wariuje, a moje oczy się rozszerzyły. Malfoy wyleciał razem ze swoją miotłą, ale na niej nie siedział. Wyleciał i mocno uderzył w ziemię, przelatując i podskakując ponownie, po czym uderzył w ziemię i złapał się za brzuch. To by było na tyle z "dobrze" i "w porządku".

Przeciwna Granger (Rok 2)Where stories live. Discover now