#36 „Co na kolację?"

13 0 0
                                    

- Patrz, LODY!- krzyknął pokazując na budkę z lodami gałkowanymi, a po chwili zwrócił się do mnie z błagającym spojrzeniem.

- Boże ty chcesz mnie utuczyć- odpowiedziałam kierując się w stronę lodów.

***

- Dzień dobry ja poproszę dwie gałki. Jedna Mango sorbet, a druga Truskawka sorbet- odpowiedział przyglądając się im przez ladę.- A ty?

- Ja poproszę szpinak z bananem i jabłkiem.

- Boże fu!- wykręcił się Luke.

- Zamknij się to jest pyszne!

- Ona jest chora- powiedział do sprzedawczyni podając jej gotówkę, a ta się zaśmiała.

***

Gdy zjedliśmy postanowiliśmy się trochę przejść po lasku obok galerii. Chodziliśmy tak ponad pół godziny.

- Odwiozę cię.

- Nie Luke. Proszę cię- proszę spokojnym głosem.

- Musisz wrócić do domu Mer. Twoja mama pewnie się martwi.

- Jebie mnie czy się martwi. Miała mnie w dupie. Nic o mnie nie wie. Odkąd przeprowadziliśmy się tutaj kompletnie mnie olewa!

- Już spokojnie- przytulił mnie czule.

- Ja... Ja nie mam siły do niej. We Francji miałyśmy genialny kontakt. Jak przyjaciółki! Była dla mnie kurwa najważniejsza!- po policzkach zaczęły spływać mi łzy.- Jestem aż tak beznadziejna?!

Luke zatrzymał się i kucnął przede mną, patrząc mi w szklane oczy

- Mer, nie załamuj się. Jesteś niesamowita pod każdym względem!

Nie mogąc znieść wciąż narastającego podniecenia, odwróciłam się szybko do niego twarzą

- Jesteś cudowna.

Jedyne czego chciałam to zawisnąć mu na szyi i zatracić się w jego pełnych ustach

- Czekaj, ktoś dzwoni- wyciąga telefon i odchodzi na kilka kroków.

Co się stało pod tym prysznicem?! Kompletnie nic nie pamiętam! Może to tylko sen, a tak naprawdę wyszłam z łazienki i usnęłam od razu jak usiadłam na łóżku?

- Mer- przerwał mi moje myśli.

- T-tak?- zapytałam próbując szybko wrócić do rzeczywistości.

- Mama się pyta- Lecz nagle ktoś łapie mnie od tyłu za biodra...- na kolację- i przyciska lekko swoje ciało do mojego.- Mer?- Zaczyna mnie całować od barków po rzuchwę...- Merveille!-Wyginam się delikatnie, czym ułatwiam mu dostęp do szyji...

Nagle poczułam jego usta na swoich. On niepewnie łapie mnie w talii i delikatnie przyciąga do siebie. Jego dotyk jest taki spokojny i naturalny co sprawia, że wszystko zaczyna we mnie wrzeć. Ściągam dłonie z jego rozgrzanych policzków i zawieszam je mu na szyi, a on obejmuje mnie jeszcze mocniej jakby bał się że ucieknę lub zniknę.

W końcu odrywam się od niego i pytam patrząc mu prosto w oczy.- Coś mówiłeś?

Patrzy na mnie błyszczącym spojrzeniem

- Emm...- podrapał się po tyle głowy.- Chyba tak- On udawał? A może naprawdę się tego nie spodziewał.- A no tak. Mama pytała czy zostajesz dzisiaj i czy wolisz spaghetti czy risotto na kolację- nagle się ożywił.

- Risotto- odpowiedziałam lakonicznie i ruszyłam do przodu.

***

- Mer...- zapytał przerywając głuchą ciszę.

- Tak?- Proszę nie zaczynaj tego tematu.

To trochę głupie, ale jednocześnie chciałam uzyskać odpowiedzi co się wtedy stało i nigdy nie wracać do tego tematu- przynajmniej narazie.

- Wrócimy po jeszcze jednego loda, bo przez twoje usta uznałem, że ten smak jest mega smaczny- uśmiechnął się jak małe dziecko oczekujące twierdzącej odpowiedzi.

- Mówiłam, że jest dobry!- wbiłam mu w klatkę piersiową wskazujący palec.

- Niech ci będzie- zbliżył się do mnie i złapał w talii.

- Luke- odsunęłam się trochę co zdecydowanie go zdziwiło.- Ja... muszę o coś zapytać...

Twój DotykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz