-Dobrze Amelio usiądź
Słyszałam jak każdy się ze mnie smieje,stałam i patrzyłam na każdego kilka minut
-Amelio?usiądź
Szlam w stronę ławki
-Amelio wszytko dobrze?
Ktoś z klasy odpowiedział
-zapewne naćpała się czegoś
Każdy odrazu w śmiech
Pani udając,ze tego nie usłyszała powtórzyła pytanie
-Amelio,dobrze się czujesz
-tak proszę pani
Jakoś minęły lekcja,miałam już wracać do domu,gdy przypomniało mi się,ze miałam napisać do Michelle
W drodze napisałam
-Cześć Michelle,była u mnie dziś twoja mama,powiedziała że czujesz się już lepiej.Ciesze się,ale powiedziała,ze zostaniesz jeszcze w szpitalu bo lekarze nie chcą ryzykować,zbytnio tego nie rozumiem.Twoja mama mi nie chciała powiedzieć...powiedziała,że jeśli chce wiedzieć bym napisała do ciebie...
-Oh Amelio...Nawet nie wiesz jak się ciesze,ze napisałaś.Od wczoraj czekałam na tą wiadomość.W nocy odkryli u mnie pewna chorobę...nie chciałam cię budzić...
-Wiesz,ze zawsze możesz mi napisać o co chodzi.Jaka chorobe?
-kurwa...MAM RAKA!
-Jezu,nie żartuj!!!
-naprawdę chciałabym
-Michelle...
-Amelia...?
-przykro mi,nie wiem jak mam ci pomocChciałam napisać,ze będzie dobrze,ale z drugiej strony tez nie chcę kłamać.Bo wiem,ze nie będzie...Rak to poważna choroba...
-Jasne Amelio...
-w jakim szpitalu jesteś?
-tym przy aptece,a czemu pytasz?
-chciałabym cię odwiedzić
-ojejku to takie miłe...Dziękuję
-Michelle będę jutro jak skończę lekcje
-jesteś taka kochana Amelio.Ciesze się,ze mam taka przyjaciółke jak ty,która...
-która?
-Która zawsze o mnie pamięta,zrobi wszystko by mi było lepiej nie ważne czy tobie będzie źle...
-Bo przecież na tym polega rola przyjaciółki nie?
-owszem
-Michelle Obiecaj mi coś...
-Co?
-Obiecaj,że...wygrasz,wygrasz to...wygrasz walkę z rakiem...
-Amelia...nie mogę obiecać...
-dlaczego??
-bo jak to zrobie,będę kłamać...nie dam rady jestem słaba...
-nie mów tak!!! Jesteś silna!
-Eh...
-błagam cię
-No dobrze...Amelio obiecuje,ze nawet kurwa jakby było najgorzej,będę walczyć do końca,aż zwyciężże
-Michelle,wiesz że cię kocham?
-Amelia,a wiesz że ja ciebie mocniej?
-nie ma szans
-Hahaha oczywiste,że ja ciebie bardziej
-No chciałabyś
-No XD
Tak dość długo kłóciłyśmy się,która bardziej.
To było dość słodkie.Jednak dalej przerażał mnie fakt
ŻE TO KURWA RAK
Chociaż obiecała mi,ze będzie walczyć do końca,ale to nie wystarczy...Puk puk
Oh ktoś Puka
-AME...
-Tak tato otworze-O jaka miła niespodzianka.Dobry wieczór
To była mama Michelle.Hmm czego ona chce
-Dobry wieczór Amelio,ehhh...
-O co chodzi?coś się stało?
-Michelle mówiła ci,że...
-Że ma R...
-Tak...Raka
Minęła dość długa chwila po czym
-Proszę pani?
-To troszkę dla mnie ciężkie
-Rozumiem,ale o co chodzi
-Jakby to powiedzieć...Michelle potrzebuje twojej pomocy
-Wiem o tym proszę pani...Proszę wejść,nie będziemy rozmawiać na zewnątrz
-Nie,nie potrzeba.Zaraz idę,chodzi o to że...
-Ja jeśli oczywiście można przyjdę do niej jutro
-O!Miło z twojej strony Amelio,wiesz gdzie?
-wiem
-Dobrze,to ja już się spieram...Dowidzenia
-Dowidzenia-AMELIO!
-Tak tato?
-Kto to był?
-Mama Michelle
-czego chciała?
-emm...porozmawiać
-o czym?
-Zejdź tato na dół bo nie będę krzyczeć-Coś się stało z Michelle?
-Właściwie tak...
-Ludzie z osiedla mówią,że jest w szpitalu
-Że kto...?Ludzie z...?Nie ważne...Bez słowa poszłam do pokoju.Był to dla mnie ciężki okres w życiu.Dowiedziałam się,ze jestem żałosna,moja najlepsza przyjaciółka choruje i przez to może nawet umrzeć i do tego jestem świnia!
W pewnym momencie zdałam sobie sprawę,że próbuje wszystkich uszczęśliwić...Tak jak powiedziała Michelle.Robie wszystko by innych było dobrze nie patrząc na siebie...
Przecież nie mogę wszystkich uszczęśliwić...Nie jestem słoikiem nutelli.Jestem tak jakby zmęczona...zmęczona walką o innych,może poprostu zaczekam i popatrzę czy ktoś kurwa ktokolwiek powalczy o mnie...ale jest już 01:00 może pojde spać,a jutro poczekam...
Rano,tak jak zawsze...wstałam i...tak jakoś nie zupełnie...usiadłam...na łóżku zastanowiłam się..czy to wszytko ma sens?to czekanie?tracenie czasu na kogoś kto ma nas gdzieś?Kłopot polega na tym,że choć można zamknąć oczy,nie da się zamknąć myśli...
Z myśli obudził mnie SMS od Cassie
-hej,jak tam u ciebie?
-wszystko okej
I wytarłam łzy spływające po policzkach...
To aż śmieszne i zarazem przykre jak wiele można zmienić dodając jakaś śmiejąca się emotkę czy ,,XD"
Każdy z nas ma jakaś maskę...każdy z nas ukrywa coś co siedzi w środku..swoje drugie oblicze...
Raz aniołek raz diablica jedna twarz dwa obliczaCoś w tym stylu tylko jedno jest dobre,a drugie złe.
Nadszedł czas bym poszła do szkoły.
Nie było zle,pomimo tego,że każdy się śmiał,a ja siedziałam sama na ławce.Patrząc się na wszystkich,którzy się śmiejąc...Z uczuciem,ze tak jakby to ze mnie...nagle coś usłyszałam...jak u ktoś mówił moje imię..Tak ktoś je mówi..tylko kto?odwrocilam się
-AMELIA!
-o Jesu Cassie
-ta...wszystko z tobą okej?jakaś dziwna jesteś?
-tak,tak jest dobrze
-Napewno?
-takDryyyy drynnn!
Zadzwonił dzwonek na lekcje,każdy się ustawił dwójkami przy drzwiach.Ah tak polski!
Nasza polonistka jest wyjątkowo wymagająca.Najbardziej zaraz po Matematyce stresuje się właśnie Polskiego.Eh Ta babka mnie chyba nie lubi...
-AMELIA!
-Tak proszę pani?
-Zrób zadanie pierwsze i drugie ze strony dwieście-jeden,a reszta niech zrobi trzecie i czwarte z tej samej stronyCo to ma być?!Przecież nawet nas tego nie uczyła!Ona mnie definitywnie nie lubi!
-A teraz wyjdę na pare minut,zrobie sobie kawkę,a jak wrócę ma być to WSZYTKO zrobione na tablicy ROZUMIEMY SIĘ AMELIA ?AMELIA?!
-Tak
Minęło 6 minut babka nie wracała,pomyślałam że posłużę się internetem przecież nawet nas tego nie uczyła skąd ja mam wiedzieć jak to się niby robi?im dała takie proste,a ja to co?
Niepostrzeżenie wyjęłam telefon i zaczęłam spisywać zadanie.Zapisałam wszystko na kartce,zmieniając zdania.Schowałam telefon i poszłam do tablicy.Chwile później wróciła Polonistka.
-A ty co Amelia nie zapisałaś jeszcze tego?
-No jeszcze nie
-dalej streszczaj się
-ktoś zrobił trzecie i czwarte?
Zapadła cisza,że można było usłyszeć ćwierkające ptaki,szelest kartek i chodzący ludzie.
-Aha czyli nikt jeszcze nie zrobił?No dobrze w takim razie hmmm...AMELIA!TY TO ZROBISZ
CZYTASZ
Does love exist on the internet?
Novela JuvenilAmelia cierpi na głęboka depresje spotyka na swojej drodze ludzi,których uważa za przyjaciół jednak oni nie traktują ją poważnie postanawia założyć konto,na którym będzie wstawiać cytaty swojego autorstwa.Poznaje tam chłopaka,który jest inny od resz...